Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrHabaj z miasteczka GDYNIA. Mam przejechane 7858.00 kilometrów w tym 4578.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 20914 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrHabaj.bikestats.pl
  • DST 105.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 34.43km/h
  • Sprzęt X-Zite
  • Aktywność Jazda na rowerze

VeloToruń 2016

Niedziela, 8 maja 2016 · dodano: 12.05.2016 | Komentarze 1

Dnia 08.05.2016r odbyła się długo oczekiwana impreza pt. „VeloToruń” to prawdziwe święto kolarskie tym bardziej że samym inicjatorem był nasz Mistrz Świata „Michał Kwiatkowski” z którym można było strzelić sobie wspólną fotke.
Do wyboru tradycyjnie trzy dystanse 30+, 60+ i najdłuższy gdzie to wziąłem udział 100+ km.
Po wczorajszym Duathlonie dostałem mocno w kość (10 km bieg, 60 km rower i 10 km bieg) nie wiedziałem na co będę mógł pozwolić podczas wyścigu. Trasa była płaska i na 105 km czekały nas cztery podjazdy wg mapy ze strony dość krótkie. Moje obawy szły nieco dalej, obawiałem się by nie zaskoczył nas mocny wiatr. Rok temu strasznie wymęczył mnie. Zawodnicy z dystansu Giga ruszali jako pierwsi, już po przejechaniu paru kilometrów była dość mocna kraksa, tyle co zdążyłem zobaczyć leżał rower na szosie a kolarz na wysepce. W tego typu wyścigach jest bardzo łatwo o kraksę.
Przed weekendem w planie miałem pokonać Duathlon w granicach 4 h a VeloToruń w 3 h, lecz gdy wystartowaliśmy moja nadzieja legła w gruzach, czułem że mięśnie nie są tak żwawe jak powinny ale tego można było się spodziewać , kwestia ile wytrzymają?
Już na początku ruszyliśmy dość szybko rozwijając prędkość nieco ponad 40 km/h, grupa szybko się rozbiła. Trzymałem się peletonu, gdy widziałem jak odjeżdża ktoś z przodu próbowałem gonić za nim dając zmiany, w ten sposób udało mi się skasować dwa razy odjazd grupy, to była dobra współpraca.
W okolicy 50 km gdy próbowałem stanąć na pedały na podjeździe zaczęły chwytać skurcze, przypomniałem pewien wyścig z udziałem M. Paterskiego który ze skórczami w ucieczce dał rade wygrać etap, moje to pikuś.
Na trasie była jedna dość nieprzyjemna prosta gdzie z asfaltu było zrobione sito, dziury i to dużo dziur, trzeba było lekko stanąć na pedałach, dość fajny i przyjemny zjazd gdzie moja prędkość sięgnęła 68 km/h i tak sobie pomyślałem jak kolarze się czasem wywracają przy takich prędkościach to tylko im współczuć, nie chciałbym tego doświadczyć.
Dystans Giga miał do pokonania 2x pętle czyli 4 podjazdy, 2x piękny zjazd oraz 2x dziurawy asfalt i 2 x długa prosta gdzie jechało się pod wiatr. Za pierwszym razem ledwo nadążyłem za peletonem, myślałem ze mi uciekną ale nie dałem się, miałem nico zadanie utrudnione ponieważ nie mogłem stawać na pedały tylko pedałować na siedząco co za czym idzie brak mocnego przyspieszenia w razie konieczności.
Na drugim okrążeniu już nie miałem tyle szczęścia i mi odjechali lecz to był już 90 km i miałem lekki kryzys, poczekałem na inne grupetto i pojechałem z nimi. Zaliczyłem postój przy bufecie w celu uzupełnienia bidonu, mimo ze miałem dwa okazało się zbyt mało na taki dystans. Od tego czasu musiałem jechać sam, nie dość ze jechałem sam to jeszcze pod wiatr. Okazało się ze nie jechałem długo samotnie, po chwili dołączyło do mnie dwóch kolarzy i próbowaliśmy współpracować, byli tak samo padnięci jak ja, walka ze sobą i kryzysem. Droga była łatwa lecz pod wiatr, bardzo ciężko się jechało, nie moglem rozwinąć większej prędkości niż 28 km/h. Tak do 90 km była nadzieja na złamanie 3 h lecz tą prędkością wiedziałem ze nie dam rady. To były najdłuższe i najcięższe 15 km z całego wyścigu. Po jakimś czasie dogoniło nas następne grupetto, było łatwiej jechać, prędkość nagle wzrosła. Zbliżała się magiczna liczba przejechania 100 km tempo zaczęło rosnąć, nie mogłem odpuścić tym bardziej ze to końcówka, chwila zawahania i już się nie dogoni peletonu. Na ostatnim kilometrze gdy zbliżaliśmy się do mety zrobiliśmy dość interesujący finisz. Tempo momentalnie wzrosło, nie wiedziałem czy przy skurczach które mi towarzyszyły jeszcze będę miał jakieś rezerwy by przyspieszyć, a jednak udało się przyspieszyłem na tyle by być w czubie peletonu. Spojrzałem na licznik który pokazywał 50 km/h i tą prędkością przekroczyłem linie mety z czasem 3h3:15.
Zabrakło do złamania 3 h mimo to jestem zadowolony z wyniku, ten czas dał mi średnią nieco ponad 34 km/h
Zająłem 316/488 m-ce Open to dowodzi jaki był poziom wyścigu.
Dobry wyścig trzymający w napięciu do ostatnich metrów, jak w eurosporcie, kibice na trasie, super atmosfera za rok również wezmę udział.
To był naprawdę emocjonujący weekend








Kategoria SZOSA


  • DST 80.00km
  • Czas 03:39
  • VAVG 2:44min/km

ChampionMan Duathlon Czampin

Sobota, 7 maja 2016 · dodano: 12.05.2016 | Komentarze 0

W Dniu 07.05.2016 roku odbył się najdłuższy Duathlon w Polsce pt. „ChampionMan Duathlon Czampin”. Do wyboru były dwa dystanse krótki : (5 km bieg, 20 km rower, 2,5 km bieg)
oraz Długi w którym to ja wziąłem udział (10 km bieg, 60 km rower oraz 10 km bieg).
Już na początku imprezy gdy przybyłem było słychać tą niesamowitą atmosferę jaka panowała w dniu zawodów, było to coś niesamowitego, już przeczuwałem ze impreza będzie na najwyższym poziomie zarówno organizacyjnym jak i sportowym, nie myliłem się.
Krótki dystans miał start nieco szybciej, jak skończyli ruszaliśmy my z dystansu długiego.
Pogoda dopisywała, było aż za ciepło. Gdy wprowadzałem rower do strefy zmian temp pokazywał mi na liczniku już 33 stopnie. Wiedziałem ze lekko nie będzie i największym wrogiem dziś będzie wysoka temperatura szczególnie na ostatnim biegu, ale nikt nie mówił że będzie lekko.
Bieg zaczął się bardzo szybko, tempo momentami sięgało ok. 4 min/km, starałem biec równo i trzymać tempo w granicach 4:30 min/km. Trasa była dość płaska, mieliśmy do pokonania dwie pętle po 5 km, po nawrotce czyli po jakiś 3 km biegu było pod wiatr, tu wiedziałem ze trochę da w kość ale też zbawienie przy tak wysokiej temperaturze. Na końcu pętli czekał lekki lecz długi ok. kilometrowy podbieg, to będzie punkt krytyczny przy ostatnim biegu.
Tempo coraz bardziej podkręcałem, gdy widziałem że jakaś grupka ucieka starałem się trzymać, biegło się dobrze nie czułem zmęczenia mimo upału jaki panował. Na trasie było sporo bufetów które były zbawieniem, woda, Izo, banany oraz pomarańcze. Bieg skończyłem z czasem 44:07 min co na tą pogodę i tak było niezłym osiągnięciem, tym bardziej ze nie lubie biegać na płaskich trasach.
Trzeba było uważać by nie przeszarżować i umiejętnie rozłożyć siły na tak długi i morderczy dystans, tym bardziej ze moje treningi nie odbywały się typowo pod duathlon.
Po biegu przyszedł czas na rower więc trzeba było udać sie do strefy zmian, ubrać kask, buty rowerowe, szybko wziąłem żela i w drogę. Nie wiedziałem co za utrudnienia czekają nas na trasie rowerowej, jedynie to że jest płasko ale za łatwo nigdy nie ma, coś musiało być. Gdy wyruszyłem przeraził mnie już na początku silnie wiejący wiatr, to był naprawdę mocny trening siłowy. Dodatkowym utrudnieniem było to, że nie jest dozwolona jazda na przysłowiowym kole tak jak na typowych zawodach rowerowych tu każdy zawodnik musi być w odległości 10 m od siebie, trzeba jechać samemu bez niczyjej pomocy. W ten sposób trzeba było stawić czoła silnie wiejącemu wiatrowi sam na sam, twarzą w twarz. Dość szybko zacząłem doganiać zawodników przedmą ale nie byłem tylko stroną goniącą bo i mnie doganiali. Jadąc pod wiatr szanse nieco się wyrównywały z zawodnikami mającymi sprzęt kilka klas wyżej od mojego, to działało na psychikę dzięki ostatnim testom rowerowym gdzie testowaliśmy najwyższe modele Scotta dowiedziałem się jakie są atuty takiego sprzętu. Na trasie rowerowej mieliśmy do pokonania 3 pętle po 20 km, trasa płaska, na trasie jeden bufet z wodą przy nawrotce.
Najprzyjemniejszy był dla mnie rower, dałem z siebie ile tylko mogłem. Trasę rowerową pokonałem z czasem 1h53:43 co dawało średnią nieco powyżej 30 km/h. Po zakończeniu trasy rowerowej trzeba było zejść z roweru w przeznaczonym miejscu oraz wbiec do strefy zmian. Wiedziałem ze ostatni bieg tak łatwy nie będzie jak chodźmy pierwszy, zmęczenie już mocno dawało znać i będzie to walka już ze sobą. Przy strefie zmian jeszcze kilka łyków wody + wciągnąłem żela, jednego na trase.
Brak było szybkości, straciłem nieco moc, nie mogłem szybciej biec niż 5 min/km, ale widziałem po innych że nie tylko ja mam taki kłopot, nie tylko mi pogoda daje mocno w kość, ale nie poddaje się i biegnę dalej, byle by dotrwać do mety, w końcu nikt nie powiedział ze będzie łatwo i jak by nie patrzeć jest to najdłuższy duathlon w Polsce.
Na ostatnim biegu polewałem się wodą przy każdym możliwym punkcie odżywczym a na trasie ich trochę było. Dwa razy musiałem się zatrzymać, to była już walka z kryzysem i samym sobą, wolnym truchcikiem dreptałem do mety. Był na trasie taki jeden kibic który mnie zaimponował krzyczał cały czas zarówno przy pierwszym biegu jak i ostatnim, przy każdym okrążeniu. Biegliśmy ostatnie kółko krzyczał że zimne piwo czeka na mecie, biegnijcie bo czeka nagroda, mimo że piwa nie lubie te słowa bardzo motywowały a miałem w głowie puszkę coca-coli którą zostawiłem w plecaku i tak sobie myślałem że z przyjemnością bym się napił w taki upał, kilometry szybciej mijały w ten sposób. Przybiłem piątkę i pobiegłem dalej. Nagle pojawił się ostatni podbieg i ostatnia prosta,trochę pod wiatr ale co ciekawe zacząłem minimalnie przyspieszać, działała już psychika, głowa wie ze niedaleko już meta. Finiszowałem z samym sobą, nikt mnie nie gonił ani ja nie byłem w stanie już nikogo złapać, zakończyłem morderczy bieg z czasem 57:12. Zastanawiałem się przed zawodami jak się będę czuł po przejechaniu 60 km rowerem ze świadomością że trzeba jeszcze 10 km przebiec i jest to zajebiste uczucie, polecam spróbować !!!
Pierwszy raz czułem się tak wykończony, żaden Maraton mnie tak nie wykończył, tego trzeba po prostu doświadczyć.
Za rok również odbędą się zawody, brawa dla organizatorów za zorganizowanie tak wspaniałego widowiska zarówno dla kibiców jak i dla samych zawodników.
Do zobaczenia za rok gdzie spróbuje PB swój czas, mój cel był taki by zmieścić się w całkowitym czasie wszystkich konkurencji 4h i cel osiągnięty, udało się.
Mój całkowity czas: 3h39:54
Zająłem 85/173 m-ce ale to nie było najważniejsze, najważniejsze ze się udało i zrobiłem to z wielką radością.
08.05.2016 w Niedziele w ramach reco jade VeloToruń na dystansie Giga 105 km, Kolarswo Szosowe
Do zobaczenia






Kategoria INNE


  • DST 10.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 00:45
  • VAVG 4:30min/km
  • Aktywność Bieganie

Krokowska 10 - KaszubyBiegają

Niedziela, 1 maja 2016 · dodano: 10.05.2016 | Komentarze 0

W dniu 01.05.2016 Niedziela po dość wyczerpującym i ciężkim biegu jakim nie wątpliwie był „Bieg Górski w Gdyni” nadszedł czas by sprawdzić się w biegu pt. „Krokowska 10” w Żarnowcu jest to cykl biegów KaszubyBiegają. Trasa oraz profil trasy był znany ze strony organizatora. Oglądając profil trasy mógł wydawać się bardzo płaski aż podejrzany, coś mi tu od początku nie pasowało, są to biegi przełajowe i niemożliwe by tak płaski profil zrobili, jakaś niespodzianka nas musiała czekać, może to będą piaski? a może korzenie na trasie?, część trasy przebiegała wzdłuż jeziora Żarnowieckiego to może mokradła co za tym idzie miękkie podłoże? Te i inne pytania mogliśmy sprawdzić dopiero na trasie.
Nogi trochę obolałe po wczorajszym biegu ale trzeba się przyzwyczajać do obciążeń, gdyż za tydz czeka mnie większy bój. Na starcie ustawiliśmy się gdzieś bliżej początku ale też nie za blisko. Początek bardzo mocny i szybki, prędkości biegu przekraczała 4 min/km, momentami dochodziło do 3:50.
Trasa początkowo przebiegała asfaltem lecz gdy się skończył i skręcaliśmy ku lasom no tak, z profilu wydawało się ze w tym momencie będzie jakaś drobna zmarszczka i na tym się skończą podbiegi, każdy biegł jak tylko mógł i tu sporo osób mogło się zdziwić. W Porównaniu do biegu górskiego gdy pojawiał się podbieg to i zaraz był zbieg, tutaj trochę inaczej dobrali profil trasy, po dość długim podbiegu o niskim nachyleniu nie było zbiegu ale prosta, a za chwile następny podbieg i dopiero zbieg.
Zbiegi zaczęły się gdzieś dopiero na ok. 6-7 km gdzie większość zawodników było już wykończonych.
Trasa została bardzo dobrze dobrana, nie była za łatwa ale do trudnych też nie należała, następny cykl w Sierakowicach.
Mój czas: 45:12
miejsce Open: 82/443,
Kat M3 28/118









Kategoria BIEGI


  • DST 10.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 00:54
  • VAVG 5:24min/km
  • Aktywność Bieganie

Grand Prix Biegu Górskiego w Gdyni - II Edycja

Sobota, 30 kwietnia 2016 · dodano: 10.05.2016 | Komentarze 0

Dnia 30.04.2016 w Sobotę odbyła się II Edycja Biegu Górskiego w Gdyni, w którym zaplanowałem swój udział.
Do wyboru tradycyjnie dwa dystanse 5+ oraz 10,5 km, ja oczywiście ten drugi zaplanowałem biec.
Pogoda jak na zamówienie piękna, słoneczna.
Ze względu na udział w dniu następnym kolejnego biegu musiałem pobiec mocno taktycznie, nie miałem zamiaru biec w trupa ale zostawić siły na jutro.
Bieg jest dość wymagający, (wg mnie najcięższa trasa w naszym woj.) na jednej pętli czekają nas cztery dość wymagające podbiegi. Zacząłem lekko spokojnie, po przebiegnięciu 1 km trochę przyspieszając, pierwszy podbieg i zrobił się lekki zator ale dałem rade bez zatrzymania podbiec.
Na płaskim starałem biec spokojnie łapiąc oddech a na podbiegach minimalnie szybciej. To był też bardzo dobry trening siłowy. Gdy robiłem ostatnie okrążenie zacząłem liczyć ile podbiegów jeszcze przed mną.
Na podbiegach gdy już ciężko było,a miejscami aż mięśnie paliły miałem w głowie jak kolaże walczą w turach, wspinaczki na podjazdach czasem po więcej niż 10 km z dość dużym nachyleniem zatem te nasze podbiegi to jedynie zmarszczki w porównaniu z tym co kolarze muszą stawić czoło, czas szybciej mijał a podbieg szybciej się kończył a po podbiegu był zbieg czyli odpoczynek.
Trening uważam za udany, mimo gorszego czasu niż na I Edycji o ok. minuty uzyskałem dokładnie takie samo miejsce zarówno
w klasyf Open jak i w Kat.
Mój czas: 54:22
Open: 35/193
Kat. M3 20/96







Kategoria BIEGI


  • DST 45.00km
  • Teren 45.00km
  • Czas 02:26
  • VAVG 18.49km/h
  • Sprzęt X-Zite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cyklo Gdynia MTB

Niedziela, 24 kwietnia 2016 · dodano: 26.04.2016 | Komentarze 0

Dzień po Duathlonie miałem zaplanowany start w Maratonie rowerowym pt „Cyklo MTB Gdynia” na dystansie Mega: 45 km.
Trasa dość wymagająca u kolegi z drużyny który posiadał profesjonalny rowerowy GPS wyszło 975 m przewyższeń w pionie, to może robić wrażenie nawet zatwardziałym góralom. Trase wyśigu znałem z objazdu, robili zawodnicy z Nexusa w tygodniu także wiedziałem czego mogę się spodziewać.
Po zmaganiach z soboty gdzie walczyłem na trasie w Przywidzu na Duathlonie nogi były trochę obolałe lecz już w Niedziele czułem się nieco lepiej i plecy minimalnie przestały boleć.
Nie bez przyczyny wybrałem najdłuższy możliwy dystans, ponieważ szykuje się za 2 tyg na najdłuższy Duathlon w Polsce
(10 km bieg, 60 km rower, 10 km bieg) traktowałem to jako dobry trening wytrzymałościowy.
Na początku taktyka była taka by ustawić się gdzieś w środku stawki by nie być na samym końcu na odstrzał, trochę się zagadaliśmy, chwila nieuwagi i już nie było się jak wbić.
Startowałem dokładnie z samego końca, w takich zawodach jednak dobre ustawienie ma znaczący wpływ tym bardziej, ze na pierwszy ogień jest wąska ścieżka tuż przy torach a później lekki podjazd, z tym lekki to też zależy dla kogo bo zrobił się zator i trzeba było biec z rowerem.
Trasa była bardzo urozmaicona taka właśnie mi się podoba, dodam tylko ze ostatni raz w Maratonie Rowerowym na MTB startowałem
2 lata temu, ale ten czas szybko minął.
Postanawiam powrócić do kolarstwa lecz nad formą muszę trochę popracować, pewnie już nigdy nie będę miał takiej jak kiedyś ale może po części, najważniejsze by była radość z jazdy i z samego wzięcia udziału, z tego ze spotka się przyjaciół których nie widuje się na co dzień, zawsze są to miłe spotkania, najważniejsze by był FUN jak to mówią.
No dobra wracając do trasy, przebiegał jedynie po TPK (Trójmiejski Park Krajobrazowy), pętla miała ok. 15 km, my z dystansu Mega musieliśmy pokonać 3x. Do pokonania było kilka mocnych pojazdów, szczególnie największe w połowie pętli gdzie końcówki chyba nikt nie podjeżdżał i tuż przy samym końcu pętli dwa inne podjazdy, zjazdów również nie brakowało. Najbardziej techniczny również mniej więcej w połowie trasy (po zawodach zostało 8 bidonów). Był to zjazd z licznymi nierównościami w postaci korzeni gdzie trochę telepało, kto nie miał dobrego koszyka ten mógł stracić bidon, niestety znalazłem się w tym gronie gdzie i mi zguba się przytrafiła.
Na terasie Cyklo Gdynia miałem dość mocne problemy z rowerem, chyba był obrażony.
W okolicach Małego Kacka na podjeździe odpięło mi się koło, pierwszy raz miałem takie zdarzenie a czemu tak się stało?, możliwe ze w coś uderzyłem, a druga rzecz i nieco gorsza miałem dość mocne problemy z przerzutkami, strasznie mi skakały, nie mogłem jechać i zastanawiałem się czy nie zejść z trasy. Rower zrobił mi trening taki bym jechał na mocnych przełożeniach, potraktowałem to jako trening siłowy a nie walkę o jak najlepsza lokatę.
Na szczęście to dopiero początek sezonu, także forma dopiero ma przyjść.
Sytuacja jeszcze z pierwszej pętli, trochę musiałem przycisnąć tempo by wyjść na w miarę przyzwoitą pozycje, gdy przejeżdżaliśmy wzdłuż płotu w okolicach Witomina błotnistą ścieżką tzw. singlem, było straszne błoto, tu w głowie widziałem okazje by wyprzedzić co najmniej trzy osoby, tak zakręciłem korbą ze zarzuciło mi tył roweru na zakręcie rodem z wyścigów żużlowych jak wchodzą właśnie w zakręt, już widziałem się na glebie, nie wiem jakim cudem ale opanowałem rower i obyło się bez przewrotki, z tyłu zawodnicy byli pod wrażeniem i pogratulowali że udało się wyjść bez przewrotki i nieźle to wyglądało.
Pogoda była zmienna, przed startem strasznie zmarzliśmy, raz było słońce a raz wiatr, na trasie również warunki nie zachwycały , raz popadał deszcz, zaraz słońce a za chwile grad padał, tak tak grad, gdy miałem ok. pól okrążenia do zakończenia wyścigu zaczął tak padać ze momentalnie zrobiło się biało w lesie, ale tylko na chwile. Następnie jeszcze większe błoto niż było, trzeba bardzo uważać by nie wpaść w poślizg, łatwo w takich warunkach o przewrotkę no chyba że ktoś ma opony na takie warunki to już inna kwestia.
Na drugim okrążeniu doznałem typowego odcięcia, to pewnie z wychłodzenia, jechałem całą trasę bez picia, niestety bidon wypadł po drodze, wciągnąłem jednego żela ale to na nie wiele się zdało, trochę pomogło, przy bufecie zatrzymałem się i wypiłem jeszcze dodatkowe dwa kubki Izo i wciągnąłem pół banana. W tej chwili jechałem by dojechać, jeszcze paru zawodników zdołało mnie wyprzedzić ale dla mnie nie miało to większego znaczenia, byłem wąchaczem mety, chciałem by się to wszystko zakończyło, byłem przemarznięty i mokry.
Gdy zmierzałem za linią mety otrzymałem medal drewniany z napisem „Jesteś Zwycięzcą” co bardzo mnie podbudowało, szybko ubrałem cieplejszą bluzę chwile pogadałem ze znajomymi i szybko pojechałem pierw umyć rower na myjnie a później do domu, złożyło się ze bardzo blisko mieszkam startu wiec nie skorzystałem nawet z posiłku. Trasa jak co roku, jest świetna, myślę ze każdemu mogła się podobać, to jest prawdziwe MTB. Cieszy mnie ze są organizowane takie wyścigi i brawo dla organizatorów.
Do zobaczenia na następnych wyścigach

Po przekroczeniu linii mety z czasem 2h26:20 uplasowałem sie na:
71/118 Open
34/47 Kat M3









Kategoria MARATONY MTB


  • DST 40.50km
  • Teren 13.50km
  • Czas 01:54
  • VAVG 2:48min/km

Duathlon Przywidz

Sobota, 23 kwietnia 2016 · dodano: 26.04.2016 | Komentarze 0

W dniu 23.04 odbył się dość ciekawy Duathlon w miejscowości Przywidz, była to I edycja.
Dwa dystanse do wyboru długi i krótki, ja oczywiście wybrałem ten drugi.
Na dystansie krótkim zawodnicy mieli do pokonania 4,5 km biegu, 18 km na rowerze szosowym oraz na koniec 2 km biegu,
na dystansie długim: 9 km bieg, 27 km rower szosowy oraz na sam koniec 4,5 km biegu.
Ustawiony byłem ze znajomymi na samym końcu stawki, traktowałem to jako dobry trening przed Duathlonem który czeka mnie za 2 tyg z nieco dłuższym dystansem.
Nie byłem pewien co do biegania ponieważ kilka dni przed zawodami strasznie zaczęły mnie boleć plecy, z każdym krokiem czułem ból ale musiałem to przezwyciężyć.
Pierwsze kilometry mijały spacerkiem. Gdy już wbiegliśmy na kawałek asfaltu była możliwość wyprzedzania lecz po kilkuset metrach wbiegliśmy do lasu gdzie czekała nas walka z samym sobą oraz z własnymi słabościami, tu zaczynała się prawdziwa walka.
Trasa biegu była płaska, bez długich podbiegów, miejscami kilka hopek, dość szybka.
Mimo że zbliżyłem się do swojego życiowego rekordu po 9 km byłem dopiero na 39 miejscu z czasem 37:27.
W Strefie zmian szybko wciągnąłem żela, założyłem buty rowerowe, kask i w drogę.
Trasa rowerowa była dość łatwa co nie oznacza ze nie dała w kość.
Na pierwszy ogień poszedł podjazd o nachyleniu 11% maxymalnym 13% wg. organizatora, lecz to nie był podjazd rodem z NDW czego się spodziewałem, szybko się skończył ku mojemu zaskoczeniu. Pierwszą pętle przejechałem rozpoznawczo, my z dystansu długiego musieliśmy pokonać pętle 3x , krótki dystans tylko 2x miał do pokonania. Dwa mocne podjazdy, nie szalałem by zostawić siły na ostatnie 4,5 km biegu. Po podjazdach trzeba było szybko zjechać w dół, moja prędkość osiągnęła 61 km/h tu przydała się technika pokonywania ostrych zakrętów lecz trzeba było być ostrożnym, zbyt szybka jazda mogła spowodować wyrzuceniem na zakręcie w barierki rodem  kolarzy z Eurosportu.
Po trasie rowerowej trochę odrobiłem, plasowałem się już na 29 miejscu z czasem 52:37
Po trasie rowerowej czekał nas ostatni bieg, tutaj już zupełnie płasko., jedna drobna hopa jeśli dobrze pamiętam. Bieg dość szybki lecz w moim odczuciu słabo mi wyszedł. Biegłem jak mogłem ale to raczej była obrona miejsca niż atak, ostatni bieg zakończyłem z czasem 21:07 i z ogólnym czasem 1h54:01 co dało mi 36/84 miejsce Open
Gdyby mnie nawet plecy nie bolały podczas biegu nie byłbym w stanie więcej ugrać, max 3 min może bym urwał.
Zrobiłem to co bylem w stanie, bardzo mocna obsada co widać po wynikach.
Świetna impreza i bardzo dobrze przygotowana jak na I Edycje, miejmy nadzieje ze jeszcze zostaną zorganizowane,
do zobaczenia na następnych zawodach




Fot. Maciej Kopczyński




Fot. Beata Podwojska


Kategoria INNE


  • DST 9.30km
  • Teren 9.30km
  • Czas 00:53
  • VAVG 10.53km/h
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przywidz XC

Niedziela, 17 kwietnia 2016 · dodano: 21.04.2016 | Komentarze 2

17.04.2016 roku odbyła się I Edycja zawodów rowerowych, wzięły udział zarówno Psie zaprzęgi, biegacze z psami a na sam koniec "XC",
Organizatorem był znany wszystkim Igor Tracz ( mistrz Polski, Europy i świata w bikejoringu oraz w wyścigach psich zaprzęgów).
Trasa no cóż spodziewaliśmy się dość wymagającej niestety pogoda splata różne figle i dzień przed zawodami dość intensywne opady popsuły nieco urok trasy dzięki czemu mieliśmy trochę błotną taplanie.
Biuro zwodów zlokalizowane było tuż przy stoku Narciarskim Przywidz.
W obecnym sezonie zacząłem jeździć dużo po szosie ale szosa i XC nie ma co porównywać, chciałem spróbować sił n MTB bo zawody MTB w tym sezonie również mam w planach.
Na rowerze MTB ostatnio jeździłem dokładnie 2 lata temu a ostatni mój start to był "IX MTB Gdynia Maraton" 11.10.2014.
Trasa w skrócie wyglądała tak: pętla 1,8 km do pokonania w kat Amator 6X(kółek) pierwszy zawodnik co ukończy kończą wszyscy.
Na pierwszy ogień podjazd pod stok narciarski 800 m, następnie ostry lecz krótki zjazd, trochę szybkości single z błotkiem na czele, w trakcie okrążenia były do pokonania dwa podjazdy (w tym jeden techniczny gdzie opona wirowała jak w pralce) reszta to również techniczne fragmenty, trasa bardzo fajnie poprowadzona lecz w suchych warunkach było by nieco lepiej.
Ciężko było się wykazać a ja dowiedziałem sie jak daleko w tyle zostałem jeśli chodzi o technikę jazdy na MTB.
Dwa pierwsze kółka na pierwszym lepszym zjeździe schodziłem z roweru no i tutaj bardzo dużo straciłem, później mnie szlag trafił i spróbowałem zjechać, ufff udało się, wszystko w głowie siedzi jak raz się zjedzie to będzie się już cały czas zjeżdżać no i zjeżdżałem.
Zbyt dużo nie pojeździłem, nawet nie czułem zmęczenia.
Przejechany mój dystans to zaledwie 9,3 km gdzie większość z buta.
Jak będą za rok organizowane to na pewno się zjawie tylko oby pogoda była bardziej łaskawsza
Zająłem 17/34 m-ce co i tak uważam za sukces po tak dużej przerwie

Tu Film z trasy:
https://www.youtube.com/watch?v=Oet0xHlqAx0




Podjazd pod sam szczyt (800m)







Kategoria ZAWODY XC


  • DST 10.50km
  • Teren 10.50km
  • Czas 00:53
  • VAVG 5:02min/km
  • Aktywność Bieganie

Grand Prix w Biegach Górskich Gdyni - I Edycja

Sobota, 2 kwietnia 2016 · dodano: 19.04.2016 | Komentarze 2

Bieg Górski w Gdyni, trasy chyba nie trzeba przedstawiać.
Do wybory dwa dystanse 5 km oraz 10 km z małymi przecinkami.
Ja oczywiście już tradycyjnie zapisany na największy czyli dystans 10,5 km wg GPS.
Założenie taktycznie było takie by bardzo spokojnie pobiec, ostatnio bardzo mało biegam 1-2X w tyg i nie wiedziałem czego moge się spodziewać, później okazało się ze strach ma tylko wielkie oczy.
Pierwszy kilometr spokojnego biegu a później adrenalina rosła, na tyle za zacząłem biec szybciej i mocniej, na zbiegach kiedyś sie bardzo męczyłem tutaj zacząłem odpoczywać, coś niebywałego, może udało już sie przezwyciężyć jak to robić w odpowiedni sposób.
Na podbiegach starałem sie nie szarpać mocno, nachylenia były dość mocno w gorę wiec dużo bym nie zyskał a mógłbym tylko stracić, starałem sie nie zatrzymywać i założenie w 100% spełniłem. Wszystkie podbiegi pokonałem.
Kibice dopingowali na trasie, na mecie okazało się ze PB swój rekord na tej trasie o ok 3 min, jest to bardzo dużo jak na tak wymagającą trase.
Mój czas 53:36
Miejsce Open 37/230
Dziękuje i do zobaczenia 30.04 na II edycji Biegów Górskich


Kategoria BIEGI


  • DST 21.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 4:31min/km
  • Aktywność Bieganie

PZU Półmaraton Gdynia

Niedziela, 20 marca 2016 · dodano: 22.03.2016 | Komentarze 0

W dniu 20.03.2016 odbył się długo oczekiwany "PZU Półmaraton Gdynia", dlaczego długo? ponieważ Gdynia postanowiła zorganizować swój pierwszy Półmaraton.
Niektórzy walczyli o życiówki a dla mnie to był dobry trening przed wyzwaniem w Duathlonie Czempiń gdzie muszę się powoli przyzwyczajać do obciążeń dlatego też dzień przed startem przejechałem 90 km na rowerze w tempie.
Nie wiedziałem jak po takim treningu moje mięśnie będą się zachowywać i na jaki czas jestem w stanie powalczyć w Półmaratonie, miałem w planie 1:40 ale coś mi mówiło że może nie być tak łatwo.
Ustawiłem się blisko zająca na 1:40.
Pierwsze 5 km przebiegłem bardzo wolne i to były chyba najcięższe 5 km. Już na 4 km chwyciła mnie kolka i musiałem nieco zwolnić. Nie trwało to zbyt długo, po lekkim następnym kilometrze i głębokich oddechach kolka odpuściła, biegłem już swoim tempem kontrolując prędkości w zegarku.
Kibice i atmosfera na trasie nie do opisania, świetni byliście !!! i ta muza na końcu ul Polskiej "We Are Rock You" aż mnie ciarki przeszły na tyle by dały mocnego kopa do mocniejszego biegu. Na trasę wziąłem jednego żela, miałem w planie zużyć na 15 km by pod koniec biegu dać z siebie nieco więcej niż na całej trasie. Gdy wbiegaliśmy przy Stoczni na ul Hutnicza zaczął wiać dość mocny wiatr, tam mnie trochę sił kosztowało by utrzymać tempo, tym bardziej że starałem biec się sam bez pomocy.
Żela zużyłem gdzieś w okolicach 15 km przy bufecie by wywalić papierek na legalu. Gdy zbiegaliśmy już Al. Piłsudskiego włączyło mi się jakieś turbo, to chyba po tym żelu, zacznę je kupować na kolejne starty :-) nie sądziłem że będę miał tak długi finisz, ok 2 km sprintem a od Al Topolowej to już kosmos ile było sił.
W oddali zobaczyłem baloniki z czasem 1:35 i włączył się w głowie guzik ze jest szansa by się zbliżyć, dlaczego by takiej okazji nie wykorzystać? no to rura!!! baloników nie dogoniłem, podziękowałem chłopakom bo okazało się ze zabrakło mi 5 sek do wyrównania czasu 1:35.
Zakończyłem swój udział z czasem 1:35:05 co dało 606/4125 m-ce
Życiówka PB o 1 min i 4 sek
Do zobaczenia !!!




Kategoria BIEGI


  • DST 42.50km
  • Teren 42.50km
  • Czas 02:16
  • VAVG 18.75km/h
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

Duathlon Łeba

Niedziela, 13 marca 2016 · dodano: 17.03.2016 | Komentarze 0

Start Duathlonu w Łebie (13.03.2016)
W moim wykonaniu był to start kontrolny przed sezonem przede wszystkim by sprawdzić formę rowerową po prawie 2 latach.
W tym sezonie trochę zacząłem jeździć na szosie i nadrabiać zaległości, myślałem jednak ze z formą rowerową będzie dużo gorzej, podziękowania dla ‪#‎Sklep_i_serwis_rowerowy_Nypel‬ za ustawienie roweru tuż przed startem, gdyby nie pomoc było by ciężko ojj bardzo ciężko ;-)
Trasa rowerowa została zmieniona w porównaniu do ubiegłego roku, brak podjazdów (był jeden) lecz nieco szybsza, kto jest mocny na szosie to była trasa dla niego. Wydłużony został dystans o 4 km i wynosił 30 km, utrudnienie to sporo nierówności na trasie, na pewnym odcinku dość sporo ilości błota przez które trzeba było przedostać się zsiadając z roweru. Trasa urozmaicona, nie było nudy.
Trasa Biegowa chyba się nie zmieniła, dystans ok. 11,5 km. Tu miałem cichą nadzieje ze utrzymam przewagę którą nadrobiłem rowerem, niestety nie dałem rady, bardzo źle się biegło, straciłem chyba z 6 pozycji, ciężkie nogi, tak jakoś nijak. Druga pętla nieco lepiej mi poszła ale to jeszcze nie było to, no trudno i tak bywa.
Dzięki Przemyslaw Ebertowski za kibicowanie na trasie :-)
Miejsce które udało się zająć jest całkiem przyzwoite jak na początek sezonu :
Open 27/150 w kat. 8/60
Do zobaczenia na kolejnych startach
Wyniki









Kategoria INNE