Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrHabaj z miasteczka GDYNIA. Mam przejechane 7858.00 kilometrów w tym 4578.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrHabaj.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:188.00 km (w terenie 188.00 km; 100.00%)
Czas w ruchu:07:00
Średnia prędkość:26.86 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:1320 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:62.67 km i 2h 20m
Więcej statystyk
  • DST 61.00km
  • Teren 61.00km
  • Czas 02:12
  • VAVG 27.73km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Podjazdy 540m
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skandia Maraton LangTeam III Edycja "Nałęczów"

Sobota, 28 maja 2011 · dodano: 30.05.2011 | Komentarze 1

Dziś odbywała się już III Edycja Skandia Maraton Lang Team.
Tym razem zawitaliśmy do bardzo malowniczego miasteczka jakim jest Nałęczów.
Obecnie zajmowałem po II Etapach 14 miejsce w klasyfikacji generalnej. Obserwując tabelę miałem realne szanse wskoczyć o jedno oczko do góry lecz musiałem mieć się na baczności ponieważ był dość niebezpieczny ścisk w tabeli pomiędzy mną a trzema innymi zawodnikami z dolnej części.
W dniu dzisiejszym zapowiadali deszcze i burze, lecz Czesław Lang zadbał o to by taka sytuacja nie miała miejsca, zamówił bardzo piękną pogodę.
Start maratonu już tradycyjnie nastąpił o godz. 11:00, do pokonania mieliśmy 61 KM.
Patrząc na profil trasy zaprezentowany przez Czesława Langa na stronie mogło by się wydawać ze teren jest niezbyt wymagający, nic bardziej mylnego, teren liczył sobie kilka naprawdę dość solidnych podjazdów, takich że podjeżdżając pod nie myślałem ze nigdy się nie skończą i tylko myślami byłem „co ja tu w ogóle robię” gdy podjechałem to nie wiedziałem prawie gdzie ja jestem. Jeśli już były tak solidne podjazdy to i zjazdy muszą być niczego sobie, tak też było, mówi chodźmy fakt ze wyciągnąłem rekordową prędkość 67 km/h
Jeszcze nie potrafię od początku maratonu ostro przyspieszyć, tak też było i tym razem, przejeżdżając przez punkt rejestrujący byłem dopiero 37 w open a dojechałem na metę jako 24, muszę się najpierw trochę rozgrzać, sama rozgrzewka przed startem nie wystarcza mi, ale później idzie coraz lepiej z biegiem czasu.
Trasa była bardzo szybka, nie brakowało wymagających dość stromych podjazdów jak i niebezpiecznych zjazdów, o wywrotkę było nie trudno, bardzo dużo kurzu. Momentami czułem się jak bym brał udział w zawodach w stylu Paryż Dakar, jadąc za peletonem drogi nie widziałem, jedynie obserwowałem koło zawodnika jadącego przdemną, nie wiedziałem gdzie jest zakręt czy też dziura jakaś, a prędkości były nie małe.
Tuż po starcie po upływie kilku minut jechaliśmy mniej więcej w sześciu osobowym peletonie, bardzo silną ekipą. Zmienialiśmy się co jakiś czas.
Pod koniec ostatnich 2 km zaczęliśmy finiszować, uciekać z peletonu w dwójkę. Usiadłem na kole i próbowałem trzymać się do samego końca, dogoniliśmy jeszcze dwóch zawodników przy okazji.
Do mety jechaliśmy już tylko w trójkę, lecz ja i kolega z przodu popełniliśmy błąd, gdy ostro przyspieszyliśmy miałem już ich prawie na widelcu, ni zowąd przy prędkości ok. 50 km/h jadąc po ślizgiej trawiastej nawierzchni pojawił się dość niebezpieczny skręt w prawo miedzy barierkami metalowymi które oddzielały kibiców od jadących zawodników, o mały włos bym w nie grzmotnął, już się widziałem leżącego, ale jakoś wyprowadziłem rower tak ze uniknąłem kolizji jakimś cudem zahaczając o koło zawodnika jadącego przdemną, hamowanie było na tyle ostre i precyzyjne że stanąłem w miejscu wypinając się z pedałów. Byliśmy tylko w dwójkę, miałem zbyt twarde przełożenie by dojechać przed zawodnikiem przdemną, lecz spróbowałem jeszcze zaatakować, szybko się wpinając i naciskając na pedały ile sił w nogach, leszcz przegrałem z dwoma zawodnikami o 1 sek.

Po zaledwie kilku sekundach dostałem sms-a o wynikach.
Zająłem w klasyfikacji Open 24 miejsce i w kategorii 14, byłem bardzo zadowolony, wiedziałem że na pewno obroniłem pozycje w klasyfikacji Generalnej, a nawet może awansowałem w górę.
Jak się w końcu okazało, niemożliwe stało się możliwe, w klasyfikacji Generalnej po III Etapach zajmuję bardzo wysoką 9 pozycję, lecz obrona pierwszej dziesiątki będzie nadzwyczaj bardzo trudna, ale bez walki nie odpuszczę, będę się starał, tym bardziej ze mam niewielką stratę nad zawodnikami z 8 i 7 pozycji, lepiej być nie mogło.

Do zobaczenia na IV Edycji która tym razem odbywać się będzie w Gdańsku, będzie to trasa bardzo wymagająca pod względem wzniesień, interwałów itp. czasu jest dość sporo wiec trzeba zabrać się za siebie i ostro trenować, do zobaczenia 18.06.2011

Wyniki




Tak wygląda Dworzec w Nałęczowie


Kategoria MARATONY MTB


  • DST 61.00km
  • Teren 61.00km
  • Czas 02:24
  • VAVG 25.42km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Podjazdy 780m
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skandia Maraton LangTeam II Edycja "Kraków"

Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 29.05.2011 | Komentarze 0

Dzisiaj odbyła się już II Edycja Skandii, tym razem w pięknej miejscowości jakim jest Kraków. Tradycją już stało się że maratony organizowane są na tzw Błoniach, nic dziwnego pomieści się tutaj bez problemu bardzo dużo osób. Przepiękna ogromna łąka tym razem pomieściła ok. 600 zawodników. Niestety dystans organizatorzy musieli trochę skrócić o 5 km z powodu wycinków drzew w okolicy mety, szkoda bo ominął nas dość ciekawy finisz z bardzo ostrym podjazdem, lecz to nie oznacza że było łatwo.
Po kiepskim starcie w I edycji Skandi chciałem poprawić swój wynik i pojechać bardziej technicznie, nie wyrywać się bez podstawnie do przodu, trzymać się peletonu.
Start był zaplanowany na godz. 11:00
Do pokonania mieliśmy na dystansie medio ok. 62 km.
Gdy ruszyliśmy do pokonania mieliśmy dość grząski i niewygodny odcinek trawiasty, wiedziałem już ze finisz będzie bardzo ciężki jeśli utrzymam się jadąc w peletonie.
Po krótkiej chwili gdy wyjechaliśmy na niewielki odcinek asfaltu doszło do dość groźnego wypadku, jechało się z prędkością ok. 50 km/h gdy nastąpił gwałtowny skręt w lewo, doszło prawdopodobnie do zahaczania i dzięki czemu nastąpił upadek, aż pan policjant który pilnował żeby wstrzymać ruch się przeraził, ale nic groźnego się nie stało, szybko się pozbierali i pojechali dalej. Gdy wjeżdżaliśmy do Lasku Wolskiego część zawodników już wymiękało na podjeździe i zaczęło blokować, bez możliwości wyprzedzenia, zrzuciłem na tzw. młynek i spokojnie chciałem pokonać podjazd, lecz był na tyle wąski że uniemożliwiał wyprzedzanie, zawodnik przede mną się zatrzymał, niestety też musiałem, nie zdążyłem się dobrze wypiąć a stałem na dość stromej górce i zaliczyłem orła wzdłuż drogi, wziąłem szybko rower i podbiegłem wzniesienie, również sapałem jak lokomotywa. To był pierwszy większy podjazd, później było już tylko lepiej. Lasek Wolski czekał na nas przy starcie i tuż przed metą, lecz ten przy mecie był bardziej techniczny, już z górki, więcej zjazdów niż podjazdów, lecz te zjazdy były z korzeniami, bardzo ciężkie i trzeba było bardzo mocno trzymać kiere i mieć oczy szeroko otwarte by nie wpaść w poślizg, upadek na korzeniach mógł by się skończyć dość niebezpieczną kontuzją tym bardziej że prędkości były spore.
Na trasie niektóre podjazdy były tak strome ze musiałem używać młynka, i to nawet na asfaltach gdzie rzadko to się zdąża, czasem tak długie ze nie było widać końca.
Trasa była dość szybka, lecz nie oznacza że była łatwa, dużo kamieni ostrych ale tego można było się spodziewać, można było łatwo złapać kapcia, albo rozciąć oponę, bardzo niebezpieczne zjazdy z ostrymi kamieniami, podjazdy jak to w górach również dawały się odczuć, na tyle gdy się pokonało podjazd następowała wielka ulga.
Od początku próbowałem jechać jednym tempem z peletonem, udało się dojechać, lecz do mety dojechaliśmy jedynie w dwójkę. Gdy zbliżaliśmy się do mety jechaliśmy po wałach, grupa kolarzy szosowych była na treningu, ok. 10 osobowa grupka, myśmy po tych wałach szybciej jechali niż szosowcy, spojrzałem na licznik to było coś koło 40 km/h.
Na finiszu ostro przyspieszyłem, gdzieś w oddali widziałem jeszcze zieloną koszulkę skandi lecz nie udało mi się dogonić, kolegę z którym jechałem zostawiłem w tyle, przyjechał za mną 15 sek., spoglądałem jedynie do tyłu czy nie jedzie za mną, ciężko było jechać po grząskim trawiastym terenie, lecz próbował walczyć jedynie na początku, później odpuścił.

Z miejsca jestem na pewno bardziej zadowolony niż z I edycji
Zająłem w Open 53 miejsce a kat 29, trochę bałem się że mogę jeszcze niżej spaść w Generalce bo to jest dla mnie najważniejsze, ale na szczęście tak się nie stało, nawet awansowałem o 4 pozycje z 18 na 14 pozycję z czego jestem bardzo zadowolony, w Nałęczowie będę chciał utrzymać pozycję, ale będzie bardzo ciężko ponieważ różnica punktowa jest nie wielka, trzeba będzie bardzo uważać.

Do zobaczenia 28.05.2011 w Nałęczowie na III Edycji

Wyniki







Kategoria MARATONY MTB


  • DST 66.00km
  • Teren 66.00km
  • Czas 02:24
  • VAVG 27.50km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

VIII Leśny Maraton Rowerowy

Sobota, 7 maja 2011 · dodano: 09.05.2011 | Komentarze 2

W dniu dzisiejszym odbywał się „VIII Leśny Maraton Rowerowy”, tym razem dopisała nam przepiękna pogoda. Na start stawiło się ok. 275 kolarzy amatorów jak i tych na co dzień jeżdżących w profesjonalnych klubach sportowych. Organizatorzy nie przewidzieli tak dużej frekwencji i sami byli zaskoczeni.
Start był zaplanowany na godz. 10:00, były do wyboru dwa dystanse 44 oraz 66 km, lecz dystans można było wybrać po ukończonej drugiej pętli.
Ja od razu wiedziałem ze pojadę na trzy pętle (66km), ten wyścig traktowałem jako przygotowanie do Skandi gdzie będę miał do pokonania taki sam dystans tylko ze w nieco trudniejszym terenie.
W ubiegłym roku miałem okazje brać udział w tym maratonie i wiedziałem mniej więcej czego można się spodziewać, była okropna chlapa i błoto. Z relacji kolegów wiem że na tej trasie występują okropne ilości piasków, ten kto ma opracowaną dobrą technikę jazdy po nich będzie miał ogromną przewagę.
Start jak co roku, dość spory odcinek płaskiego i zarówno szybkiego asfalciku, prędkość miejscami sięgała 45 km/h na zakrętach było dość niebezpiecznie, nagłe hamowanie mogło spowodować dość niebezpieczną kolizje, szczególnie w takim ścisku gdzie jechało się ściśniętym kiera w kierę. Trzy razy musiałem gwałtownie zahamować tak ze podniosło mnie prawie. Peleton ciężko było zgubić, trzymał się ostro ponad pół godziny, dopiero odcinki tzw. piaskownic rozciągnęły go. Nigdy nie byłem mocny w jeździe na piaskach, ale o dziwo ani razu nie zdarzyło mi się zakopać. Co prawda na odcinkach piaszczystych sporo czasu traciłem, ale nadrabiałem na płaskich i lekkich wzniesieniach.
Starałem się jechać spokojnie, nie szarżować by zachować siły na ostatnią pętle. Gdy peleton się rozciągnął w znacznym stopniu starałem się trzymać sześciu-osobowego peletonu, zamykając go, nikogo nie było w tyle, nie chcąc jechać samemu musiałem utrzymywać tempo. Po jakimś czasie dość piaszczyste odcinki rozbiły peleton na tyle że drugą pętle kończyliśmy tylko w dwójkę.
Na trzeciej pętli już nie było tak kolorowo, brakowało peletonu który by zaczął dyktować tempo, ostry podmuch powietrza hamował nas, co jakiś czas staraliśmy się zmieniać, aż w końcu dogoniliśmy kogoś z tłumów i staraliśmy się jechać w trojkę. Niestety kolega zrobił fatalny błąd na odcinku pokryty dość sporą częścią piasku, usłyszałem krzyk coś w stylu „łooo” przednie koło zeszło i tzw. OTB pechowo bo wleciał w krzaki.
Ale to nie była jedyna przewrotka na trasie, słabsi zawodnicy którzy nie mieli odpowiednio dopracowanej techniki również zaliczali gleby.
Gdzieś daleko z przodu widziałem jeszcze zawodnika pędzącego dość ostrym tempem, pytanie tylko czy jechać w kilku osobowym peletonie czy spróbować zaatakować?
Wybrałem to drugie, niestety nieskutecznie, mój atak nie był na tyle silny żeby mógł zagrozić pozycje. Na metę ostatnie 15 km jechałem sam, próbując przyspieszać. W tyle już nikogo nie widziałem, z przodu również straciłem kontakt wzrokowy z zawodnikiem, dojechałem na metę z 16 sekundową stratą.

Ostatecznie zająłem 8 miejsce, najważniejszy wyścig będzie mnie czekał w Krakowie za tydzień gdzie rozpocznie się II Edycja Skandi. Ten maraton traktowałem jako dobry trening oraz sprawdzian wytrzymałości. Trasa była łatwa ale spore odcinki piasków mogły dać we znaki, było gdzie się zmęczyć. Również na jednej pętli były dwa dość fajne podjazdy na których nadrobiłem dość dużo straconego czasu. Sporo osób zacząłem dublować, nie liczyłem na palcach ale zdublowałem coś koło dziesięciu zawodników. Niestety dość sporo osób jechało bez kasków, gdzie na takich zawodach powinien być obowiązek jazdy z kaskiem.

Wyniki pod linkiem:
Wyniki










Kategoria MARATONY MTB