Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrHabaj z miasteczka GDYNIA. Mam przejechane 7858.00 kilometrów w tym 4578.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrHabaj.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

INNE

Dystans całkowity:270.10 km (w terenie 163.10 km; 60.39%)
Czas w ruchu:13:36
Średnia prędkość:19.86 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:45.02 km i 2h 16m
Więcej statystyk
  • Sprzęt Accent
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wróciłem

Sobota, 15 sierpnia 2020 · dodano: 15.08.2020 | Komentarze 2

Witajcie, nie było mnie 4 lata na Blogu jednak postanowiłem wrócić i kontynuować wpisy.
Co sie działo? od kiedy FB wszedł w życie publikowałem wszystko tam, lecz stwierdziłem że wpisy szybko giną w gąszczu i wrócić do nich po latach to jest dopiero wyczyn, tutaj wszystko jest przejrzyste. Co sie ze mną działo? otóż miałem skoki, na jakiś czas zrezygnowałem z Roweru na rzecz Biegania, tak sobie biegałem 2 lata uzyskując czasy, 5km-19:05, 10 km-39:42.
W roku 2019 postanowiłem więcej kręcić na rowerze (jednak zaczęło bardzo brakować) wrócić do Kolarstwa.
Zakupiłem nowy rower MTB 29 "Accent Peak XT" lecz trochę czasu zajęło zanim sie przyzwyczaiłem z przesiadki po 26.
Zrobiłem również "Bike Fitta" w "Velo Gdańsku" u Łukasza Szczęsnego, który mi wszystko szczegółowo ustawił, jeździłem jakiś czas na mleku lecz stwierdziłem że to nie dla mnie, za dużo zachodu, kilka m-cy i mleko trzeba skrobać w środku w oponie, zmiana opon to strata dużo czasu, stara poczciwa dętka zaoszczędza mnóstwo czasu no i rower troche inaczej sie toczy na dętce oraz mleku, to tylko moje wrażenia z tej przygody.
W roku 2020 zdecydowanie wróciłem do Kolarstwa, raz w tygodniu biegam lecz bardziej treningowo, układam plany typowo pod MTB.
Jak sie powiedzie dalej w Sporcie można będzie śledzić na Blogu, będe tu wrzucał wpisy z ciekawych wycieczek z tras, oraz zawodów.
Do zobaczenia na trasie




Kategoria INNE


Podsumowanie Roku 2016

Sobota, 31 grudnia 2016 · dodano: 01.01.2017 | Komentarze 0

Koniec Roku 2016 i nadszedł czas na podsumowania


ogólnie udało się wystartować w ciągu minionego roku w 49 zawodach, nie doznałem żadnej kontuzji ani urazu.
Ten rok był najlepszym moim rokiem, cel na rok 2016 był zdobycie "Koronę Maratonów" kończyłem w Cracovie jako ostatni Maraton co się udało. W roku 2015 udało się przebiec do Korony 4-Maratony z przygodami co napisze jak dostane dyplom i medal jako podsumowanie "Korony Maratonów" od tej chwili jestem zdobywcą Korony Maratonów.
1/ W sezonie postanowiłem trochę więcej trenować na rowerze nie zaniedbując oczywiście biegania.
Celem było zaliczyć cały cykl Duathlonu "Puchar Bałtyku" oraz powalczyć o klasyf. Gen. plan a bardziej marzenie było by znaleźć się w pierwszej piątce.
Z edycji na edycje się rozkręcałem aż do momentu w Łebie gdzie zajmowałem ok 5-6 poz. chcąc nie chcąc musiałem mocno powalczyć by utrzymać pozycje tym bardziej ze w rundzie Finałowej punkty liczone były x 1,5. Pojechałem i pobiegłem na tyle ile mogłem z dopingiem przyjaciół z klubu rowerowego "Norda Active Team" okazało się że nie tylko obroniłem miejsce ale nalazłem się w klasyf. Generalnej na 3 miejscu z przewagą 0,5 punktu, zawsze moim marzeniem było dostać Puchar i tu jedno z moich marzeń właśnie się spełniło w Łebie.
krótki film z występu:
https://www.youtube.com/watch?v=HP1BRjTzG6k

2/ Następnie troche udało się wybić na zawodach MTB serii "Garmin" startowałem na dystansach mini w drużynie "Norda Active Team", gdzie było nas najwięcej, tu miałem z kim jeżdzić, była pomoc były zmiany były ucieczki i był co najważniejsze Fun.
Na I edycji byłem troche na straconej pozycji, jechałem z ostatniego VI sektora i musiałem się przebijać, Edycji były trzy: Wejherowo, Reda i Finał w Rumi.
Startując z ostatniego sektora awansowałem już w następnej edycji od razu do pierwszego sektora co mnie nieco zdziwiło i zarazem ucieszyło. Warunek był by znaleźć się w pierwszej 50-tce Open.
w II Edycji pełny nadziei chciałem powalczyć lecz problemy sprzętowe (na trasie rozwaliłem przerzutkę) zmusiły mnie bardziej do taktyki obronnej niż ataku, ledwo ale udało się utrzymać miejsce w I sektorze na cykl Finałowy.
W Finale nie miałem już nic do stracenia pojechałem po prostu mocno, w miarę swoich możliwości, zakończyłem klasyf. Generalną na 33 pozycji i wywalczyłem start w sezonie 2017 już od początku od pierwszego sektora.

3/ Koniec roku oraz życiówki nie był moim celem. Po treningach rowerowych ciekawiła mnie forma biegowa jak się ma, jak by tu lepiej nie sprawdzić jak nie na Sobotnich biegach pt. "Parkrun Gdynia"
okazało się ze na dzień dobry pobiegłem równo 20 min dystans 5 km ustanawiając prawie co tydzień nową życiówkę.
(pogubiłem się ile ich było)

Jeśli chodzi o rekordy czasowe moim marzeniem jest złamać 20 min na dystansie 5 km, 40 min na dystansie 10 km i 3 h w Maratonie, to ostatnie wyższa szkoła jazdy.
Jeszcze w ubiegłym roku gdzie moja życiówka wynosiła 20:12 i tylko 2x udało mi się zbliżyć uważałem za sukces, pod koniec sezonu udaje się nie tylko zbliżyć ale i złamać dotychczasowy rekord.

Obecnie moje życiówki:
Dystanse:
5 km - 19:20 (30.12.2016)
10 km - 40:45 (29.12.2016)
Półmaraton - 1h35:05 (20.03.2016)
Maraton - 3h28:22 (12.04.2015 rok)




  • DST 35.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 3:32min/km
  • Sprzęt B1 DRONE

Duathlon Łeba - "Puchar Bałtyku" 4/4

Sobota, 5 listopada 2016 · dodano: 13.11.2016 | Komentarze 0

Dnia 05.11.2016 w Sobotę odbył się Duathlon w Łebie oraz Finał cyklu „Puchar Bałtyku” w którym organizatorami były takie miasta jak: Łeba, Kobylnica, Żukowo oraz na zakończenie Finał w Łebie.
Jest to nietypowy Duathlon ponieważ zawodnicy w pierwszej kolejności jadą na rowerze MTB (dystans ok 25 km) by później przejść ze strefy zmian do 11 km biegu w terenie.
W minionym tygodniu przegrałem walkę z wirusem i pojechałem przeziębiony.
Jeśli chodzi o treningi to nic się do biegania nie przykładałem, nic nie przebiegłem nawet kilometra przez okres 4-miesięcy dlatego moja dyspozycja jeśli chodzi o końcowy bieg to była wielka niewiadoma, nie wiedziałem jak zachowają się nogi oraz wydolność podczas 11 km biegu, to spory dystans, można tu naprawdę dużo stracić dlatego moja taktyka była taka by pojechać na rowerze jak najlepiej, zachowując przy tym trochę sił na bieganie, trasa zweryfikuje jak to wszystko się ułoży.
Gdyby nie cykl: „Puchar Bałtyku” bym chyba odpuścił start, pojechałem mocno osłabiony z katarem i bólem gardła lecz wiedziałem że wałczę gdzieś o pierwszą piątkę w klasyf. gen dlatego chciałem uczestniczyć mimo wszystko w tej imprezie i powalczyć o jak najlepszą pozycję, tym bardziej że w Łebie liczyły się punkty X 1,5, za dużo zaangażowania kosztowały mnie pozostałe edycje by wszystko poszło na marne, nie mogłem do tego dopuścić
Już na pierwszych kilometrach na rowerach MTB zostałem ochlapany błotem które wpadło mi do oka, okulary to dobra rzecz, myślałem ze się zatrzymam zaraz, nic nie widziałem, jakiś czas jechałem prawie na czuja widząc mroczki, ale jakoś udało się wydłubać z oczu błoto i zacząłem nadrabiać stracone pozycje.
W pierwszej kolejności jak to już bywa w większości wyścigów droga prowadzona była po asfalcie, nie wielki kawałem z ostrymi zakrętami, przejazd przez mostek i w stronę lasu, podczepiłem się pod fajną grupkę gdzie zawodnicy narzucili tempo które mi odpowiadało aż do momentu gdzie mieliśmy duathlon na rowerze. Dość duża część trasy składająca się z błota, można było próbować jechać ale czy był sens? Jechało się naprawdę wolno, szybciej biegłem niż inni jechali, oczywiście próbowałem jechać ale to był chyba błąd, w co najmniej dwóch miejscach był mostek przez który trzeba było się przeprawić i ponownie wskoczyć na rower by próbować coś zdziałać, miejscami koła wpadały po same piasty, w pewnym momencie powiedziałem dosyć!!! zacząłem biec z rowerem w oddali widząc zawodników którzy nie dawali za wygraną próbując jechać lecz na tyle ze dogoniłem ich bez żadnego ciśnienia.
Po kilku kilometrach przejechanych w paplaninie błotnej nareszcie ujrzeliśmy utwardzoną drogę, tak mogło by się wydawać, trochę odpoczynku by się czegoś napić ale za chwile czekały nas nie do końca lubiane piaskownice. Piachy pokonałem bez jakich kol wiek problemów, szło się jak żyleta, Jechaliśmy w dwójkę lecz w pewnym monecie moja przerzutka zawiodła gdy ukazał się niewielki stromy podjazd a raczej hopa, po zredukowaniu przerzutki przedniej na pierwszą tarcze coś korba zaniemówiła i się zablokowała po przekręceniu pół obrotu możliwe że od błota, byłem zmuszony podbiec z rowerem. Widziałem jak w oddali odchodzi mi dwóch zawodników lecz miałem ich na widoku, nie uciekli zbyt daleko, nie chciałem gonić w trupa ale jechać na tyle by mieć ich ciągle na widoku ponieważ to nie był Maraton MTB, jeszcze 11 km biegu przed nami i tu może się wszystko zdarzyć, moze kogoś dogonię.
Na strefie zmian szybko się przebrałem, założyłem na bluze pasek z numerkiem, ściągnąłem kask, i zmiana obuwia z spd na buty do biegania, rękawiczek nie zamierzałem ściągać bo było zimno, byłem chyba jako jedyny w rękawiczkach ale było mi w nich dobrze. Trasę częściowo znałem bo startuje tu już któryś raz, pamiętam ze zawsze pierwsze kilometry ciężkie były dla mnie, a tutaj wcale tak nie było, zawodnik który był przede mną szybko został doścignięty przeze mnie, lecz biegłem mimo to bez rewelacji, na zakrętach zarzucało mną, starałem trzymać stałe tempo tak by równo przebiec dwie pętle lub jak będą siły na drugiej przyspieszyć, pierwsza to zawsze taka rozpoznawcza.
Bieg klifami bardzo sympatyczny, plażą był powrót, piach tak ubity i zmrożony ze nie było kłopotów z rozwinięciem prędkości,
Jeszcze gdy biegłem po plaży dojechało do mnie dwóch kolegów z teamu, był to Andrzej ze sklepu rowerowego „Nypel” oraz Tomek który zaczął nagrywać film, bardzo było mi miło za towarzystwo i motywowało by nie zwalniać. Podczas biegu plażą największy problem był przedostać się na drugą stronę przez głębokie piachy oraz jeden krótki piaszczysty podbieg.
Druga pętla poszła mi bardzo podobnie, tutaj zaczęły się duble, już więcej osób na trasie biegowej. Porównywałem treningi gdzie stosowałem i testowałem różne warianty z większym naciskiem na rower i mniejszym na bieganie oraz na odwrót i o dziwo najlepsze wyniki odnosiłem gdy do treningów dokładałem więcej roweru a minimalną ilość biegu, tego się tu trzymałem.
Dobiegłem do mety z uśmiechem, dostałem medal i gratulacje.
Bardzo fajna impreza i dużo pozytywnej energi zostawiłem na trasie.
W strefie zmian pozostawiłem rzeczy by szybko się przebrać, wziąłem wszystko, umyłem nawet rower ale zapomniałem o butach, były tak ubłocone ze ich nie poznałem.

Mój Wynik:
Open 14/130, Kat. 5/43.
Klasyf. Gen. 3/15

Po cichu liczyłem ze coś udało się zwojować w klasyf Gen. liczyłem na pierwszą 5-tke to było by bardzo dobre zakończenie sezonu, czekamy na dekoracji i nagle wywołują mnie ze zająłem III lokatę w klasyf gen „Pucharu Bałtyku” , niestety moi rywale gdzieś uciekli i nie miałem okazji ich poznać ale dostałem swój pierwszy Puchar który tak bardzo chciałem dostać i było to moje marzenie w jakichkolwiek zawodach.

Nie jest to moje pierwsze pudło ale zawsze były to medale lub statuetki.
Dziękuje drużynie "Norda Active Team" za pomoc w odnoszeniu sukcesu w sezonie, który powoli się kończy.
Do zobaczenia na Treningach Zimowych, oraz biegach.

Kruki film z biegu: https://www.youtube.com/watch?v=HP1BRjTzG6k


















Puchar za III miejsce w klasyf. Gen. cyklu w Duathlonie "Puchar Bałtyku"


Kategoria INNE


  • DST 37.50km
  • Teren 37.50km
  • Czas 02:06
  • VAVG 3:21min/km

Duathlon Żukowo - "Puchar Bałtyku" 3/4

Niedziela, 14 sierpnia 2016 · dodano: 15.08.2016 | Komentarze 0

Dnia 14.08 odbył się Duathlon z cyklu „Puchar Bałtyku” była to już 3 z 4 Edycja, dziś zawitaliśmy do Żukowa.
Zawodnicy mieli do pokonania 8 km biegu, 25 km rower MTB oraz 4 km bieg na koniec.
Warunki od samego początku wiedzieliśmy że będą ciężkie, już od czasu zapisów panował dość mocny porywisty wiatr. Wydawało by się ze wiatr będzie najbardziej przeszkadzał przy bieganiu a rower jak wjedziemy w las nie będzie tak go czuć, no cóż myliłem się.
Gdy wystartowaliśmy czołówka od razu pokazała na co ich stać i pędziła z prędkością 3:50 min/km
Na pierwszym podbiegu trochę odstałem i starałem się trzymać tempo w granicach 4:20-4:30 min/km
Rzuciłem wszystkie siły na pierwszy bieg i to się nawet opłaciło, przy bieganiu wiatr był miejscami jak zbawienie, ponieważ przy tak dużym wysiłku pozwalał złapać oddech i zaczerpnąć powietrza.
Po biegu wyczerpany wsiadłem na rower, lecz tu nie lada wyzwanie czekało, nie spodziewałem się tak silnego wiatru, miejscami jechałem z dużym wysiłkiem osiągając prędkość 15 km/h.
Na rowerze myślałem że jednak zdołam trochę odrobić ponieważ sporo ostatnio trenowałem na rowerze a wogle nic nie biegałem przez miesiąc czasu, plany treningowe w porównaniu do Kobylnicy uległy zmianie o 180 stopni, lecz tu się zawiodłem na warunki atmosferyczne, przez wiatr nie miałem siły by mocniej przycisnąć, udało mi się wyprzedzić może z dwie, trzy osoby.
Trasa rowerowa poprowadzone bardzo dobrze, porównując trasę z Kobylnicy, tam była lekka rozgrzewka przed tym co nas czekało dzisiaj, tutaj jest prawdziwa trasa przełajowa zarówno biegowa jak i rowerowa, nie jednemu dała w kość.
Na trasie rowerowej znaleźli trzy dość fajne podjazdy w tym jeden w lesie gdzie trzeba było zrzucić na młynek, trochę szybkich zjazdów, błotka gdzie trzeba było być uważnym by nie zarzuciło, kilka ostrych zakrętów o 180 stopni, mówiąc krótko można było się ujechać, było gdzie.
Po Rowerze czekał nas ostatni bieg, jedna pętla 4 km, to już była bardziej walka o przetrwanie niż gonienie konkurencji. Mimo że nie biegłem za szybko nie straciłem dużo, zdołała wyprzedzić mnie tylko jedna osoba. Mój ostatni bieg to tempo w granicach 5:30 min/km można porównać do żółwia z połamaną skorupą, ostatnie kilometry trochę szybciej lecz na metę przybiegłem w pojedynkę bez spiny i bez pośpiechu po prostu na luzie nie musiałem spointować bo nikogo nie było za mną.
Gdy przekroczyłem metę dostałem gratulacje od Organizatorów i zaczęli się wypytywać jak się podobała trasa jak oznaczenie itp. Miło było
Polecam Duathlony „Puchar Bałtyku” mam nadzieje że za rok się rozrosną.
Do zobaczenia na następnych wyścigach.
W ostatecznym rozrachunku uplasowałem sie na 15/81 m-cu Open z czasem 2h06:25
Oto pełne wyniki pod linkiem:
https://elektronicznezapisy.pl/download/h3f7y8T2D0v0c1u4d7p1h1p7U7V4X821/open.html














Kategoria INNE


  • DST 34.60km
  • Teren 34.60km
  • Czas 01:37
  • VAVG 2:48min/km
  • Sprzęt B1 DRONE

Duathlon Kobylnica - "Puchar Bałtyku" 2/4

Niedziela, 5 czerwca 2016 · dodano: 08.06.2016 | Komentarze 0

Dnia 05.06.2016 odbył się Duathlon w Kobylnicy, był to kolejny cykl „Puchar Bałtyku”.
Wystartowałem z myślą o zgarnięciu kilku punktów by spróbować powalczyć o pierwszą 10-tke w Generalce.
Trasa była dość łatwa i szybka. Na trasie biegowej mieliśmy do pokonania na sam początek dwie pętle po 3,2 km czyli ogółem 6,4 km pierwszy bieg.Już na początku czołówka zaczęła nadawać ostre mocne tempo gdzie tempo biegu wynosiło 3:30 min/km. Dla mnie to zbyt szybko, byłem zmuszony dozwolnienia i biegłem tempem 4:10 starałem się trzymać.
Na trasie był odcinek piachu gdzie trzeba było szukać utwardzonego toru by nie wybić się z rytmu. Trasa biegowa to utwardzona szutrowa droga oraz kawałek asfaltu, utrudnieniem mógł być wiatr w pewnym momencie który wiał w twarz.
Trasa rowerowa to 25 km pętla, już na samym początku mieliśmy do pokonania mostek a na środku dwa ogromne kamienie. Trasa trochę cięższa niż od biegowej.
Na trasie bardzo dużo piachów które mogły sprawić problemy nie jednemu zawodnikowi. Trasa raczej plaska, na trasie 25 km wyczułem jeden delikatny podjazd lecz na tyle piaszczysty ze musiałem zrzucić z blatu. Był również przejazd przez rzeczkę dla urozmaicenia.
Gdy wyruszałem na trasę rowerową kończyłem bieg jako 14-ta osoba, myślałem ze moim atutem będzie szybki bieg a na rowerze mogę stracić ponieważ moja forma na rowerze jest dość słaba. Myliłem się, to na rowerze odrabiałem straty a nie na bieganiu.
Bieg kończyłem jako 14 -ty trasę rowerową już jako 9-ty zawodnik.
Na koniec została do pokonania jedna pętla biegu, to tylko 3,2 km.
Nikogo nie widziałem za sobą, postanowiłem biec tempem 4:20-30 min/km tym tempem powinienem dać rade na spokojnie utrzymać 9-tą lokatę nie tracąc pozycji. Tak też było, nikt nie zdołał mnie dogonić.
Zameldowałem się jako 9/51 zawodnik Open oraz 5/22 w Kategorii,
ten wynik dał mi 9 punktów do klasyfikacji „Pucharu Bałtyku” z czego jestem bardo zadowolony.
2/4 Duathlon uważam za ukończony
Następny będzie w Żukowie 14.08.2016 do Zobaczenia










Kategoria INNE


  • DST 80.00km
  • Czas 03:39
  • VAVG 2:44min/km

ChampionMan Duathlon Czampin

Sobota, 7 maja 2016 · dodano: 12.05.2016 | Komentarze 0

W Dniu 07.05.2016 roku odbył się najdłuższy Duathlon w Polsce pt. „ChampionMan Duathlon Czampin”. Do wyboru były dwa dystanse krótki : (5 km bieg, 20 km rower, 2,5 km bieg)
oraz Długi w którym to ja wziąłem udział (10 km bieg, 60 km rower oraz 10 km bieg).
Już na początku imprezy gdy przybyłem było słychać tą niesamowitą atmosferę jaka panowała w dniu zawodów, było to coś niesamowitego, już przeczuwałem ze impreza będzie na najwyższym poziomie zarówno organizacyjnym jak i sportowym, nie myliłem się.
Krótki dystans miał start nieco szybciej, jak skończyli ruszaliśmy my z dystansu długiego.
Pogoda dopisywała, było aż za ciepło. Gdy wprowadzałem rower do strefy zmian temp pokazywał mi na liczniku już 33 stopnie. Wiedziałem ze lekko nie będzie i największym wrogiem dziś będzie wysoka temperatura szczególnie na ostatnim biegu, ale nikt nie mówił że będzie lekko.
Bieg zaczął się bardzo szybko, tempo momentami sięgało ok. 4 min/km, starałem biec równo i trzymać tempo w granicach 4:30 min/km. Trasa była dość płaska, mieliśmy do pokonania dwie pętle po 5 km, po nawrotce czyli po jakiś 3 km biegu było pod wiatr, tu wiedziałem ze trochę da w kość ale też zbawienie przy tak wysokiej temperaturze. Na końcu pętli czekał lekki lecz długi ok. kilometrowy podbieg, to będzie punkt krytyczny przy ostatnim biegu.
Tempo coraz bardziej podkręcałem, gdy widziałem że jakaś grupka ucieka starałem się trzymać, biegło się dobrze nie czułem zmęczenia mimo upału jaki panował. Na trasie było sporo bufetów które były zbawieniem, woda, Izo, banany oraz pomarańcze. Bieg skończyłem z czasem 44:07 min co na tą pogodę i tak było niezłym osiągnięciem, tym bardziej ze nie lubie biegać na płaskich trasach.
Trzeba było uważać by nie przeszarżować i umiejętnie rozłożyć siły na tak długi i morderczy dystans, tym bardziej ze moje treningi nie odbywały się typowo pod duathlon.
Po biegu przyszedł czas na rower więc trzeba było udać sie do strefy zmian, ubrać kask, buty rowerowe, szybko wziąłem żela i w drogę. Nie wiedziałem co za utrudnienia czekają nas na trasie rowerowej, jedynie to że jest płasko ale za łatwo nigdy nie ma, coś musiało być. Gdy wyruszyłem przeraził mnie już na początku silnie wiejący wiatr, to był naprawdę mocny trening siłowy. Dodatkowym utrudnieniem było to, że nie jest dozwolona jazda na przysłowiowym kole tak jak na typowych zawodach rowerowych tu każdy zawodnik musi być w odległości 10 m od siebie, trzeba jechać samemu bez niczyjej pomocy. W ten sposób trzeba było stawić czoła silnie wiejącemu wiatrowi sam na sam, twarzą w twarz. Dość szybko zacząłem doganiać zawodników przedmą ale nie byłem tylko stroną goniącą bo i mnie doganiali. Jadąc pod wiatr szanse nieco się wyrównywały z zawodnikami mającymi sprzęt kilka klas wyżej od mojego, to działało na psychikę dzięki ostatnim testom rowerowym gdzie testowaliśmy najwyższe modele Scotta dowiedziałem się jakie są atuty takiego sprzętu. Na trasie rowerowej mieliśmy do pokonania 3 pętle po 20 km, trasa płaska, na trasie jeden bufet z wodą przy nawrotce.
Najprzyjemniejszy był dla mnie rower, dałem z siebie ile tylko mogłem. Trasę rowerową pokonałem z czasem 1h53:43 co dawało średnią nieco powyżej 30 km/h. Po zakończeniu trasy rowerowej trzeba było zejść z roweru w przeznaczonym miejscu oraz wbiec do strefy zmian. Wiedziałem ze ostatni bieg tak łatwy nie będzie jak chodźmy pierwszy, zmęczenie już mocno dawało znać i będzie to walka już ze sobą. Przy strefie zmian jeszcze kilka łyków wody + wciągnąłem żela, jednego na trase.
Brak było szybkości, straciłem nieco moc, nie mogłem szybciej biec niż 5 min/km, ale widziałem po innych że nie tylko ja mam taki kłopot, nie tylko mi pogoda daje mocno w kość, ale nie poddaje się i biegnę dalej, byle by dotrwać do mety, w końcu nikt nie powiedział ze będzie łatwo i jak by nie patrzeć jest to najdłuższy duathlon w Polsce.
Na ostatnim biegu polewałem się wodą przy każdym możliwym punkcie odżywczym a na trasie ich trochę było. Dwa razy musiałem się zatrzymać, to była już walka z kryzysem i samym sobą, wolnym truchcikiem dreptałem do mety. Był na trasie taki jeden kibic który mnie zaimponował krzyczał cały czas zarówno przy pierwszym biegu jak i ostatnim, przy każdym okrążeniu. Biegliśmy ostatnie kółko krzyczał że zimne piwo czeka na mecie, biegnijcie bo czeka nagroda, mimo że piwa nie lubie te słowa bardzo motywowały a miałem w głowie puszkę coca-coli którą zostawiłem w plecaku i tak sobie myślałem że z przyjemnością bym się napił w taki upał, kilometry szybciej mijały w ten sposób. Przybiłem piątkę i pobiegłem dalej. Nagle pojawił się ostatni podbieg i ostatnia prosta,trochę pod wiatr ale co ciekawe zacząłem minimalnie przyspieszać, działała już psychika, głowa wie ze niedaleko już meta. Finiszowałem z samym sobą, nikt mnie nie gonił ani ja nie byłem w stanie już nikogo złapać, zakończyłem morderczy bieg z czasem 57:12. Zastanawiałem się przed zawodami jak się będę czuł po przejechaniu 60 km rowerem ze świadomością że trzeba jeszcze 10 km przebiec i jest to zajebiste uczucie, polecam spróbować !!!
Pierwszy raz czułem się tak wykończony, żaden Maraton mnie tak nie wykończył, tego trzeba po prostu doświadczyć.
Za rok również odbędą się zawody, brawa dla organizatorów za zorganizowanie tak wspaniałego widowiska zarówno dla kibiców jak i dla samych zawodników.
Do zobaczenia za rok gdzie spróbuje PB swój czas, mój cel był taki by zmieścić się w całkowitym czasie wszystkich konkurencji 4h i cel osiągnięty, udało się.
Mój całkowity czas: 3h39:54
Zająłem 85/173 m-ce ale to nie było najważniejsze, najważniejsze ze się udało i zrobiłem to z wielką radością.
08.05.2016 w Niedziele w ramach reco jade VeloToruń na dystansie Giga 105 km, Kolarswo Szosowe
Do zobaczenia






Kategoria INNE


  • DST 40.50km
  • Teren 13.50km
  • Czas 01:54
  • VAVG 2:48min/km

Duathlon Przywidz

Sobota, 23 kwietnia 2016 · dodano: 26.04.2016 | Komentarze 0

W dniu 23.04 odbył się dość ciekawy Duathlon w miejscowości Przywidz, była to I edycja.
Dwa dystanse do wyboru długi i krótki, ja oczywiście wybrałem ten drugi.
Na dystansie krótkim zawodnicy mieli do pokonania 4,5 km biegu, 18 km na rowerze szosowym oraz na koniec 2 km biegu,
na dystansie długim: 9 km bieg, 27 km rower szosowy oraz na sam koniec 4,5 km biegu.
Ustawiony byłem ze znajomymi na samym końcu stawki, traktowałem to jako dobry trening przed Duathlonem który czeka mnie za 2 tyg z nieco dłuższym dystansem.
Nie byłem pewien co do biegania ponieważ kilka dni przed zawodami strasznie zaczęły mnie boleć plecy, z każdym krokiem czułem ból ale musiałem to przezwyciężyć.
Pierwsze kilometry mijały spacerkiem. Gdy już wbiegliśmy na kawałek asfaltu była możliwość wyprzedzania lecz po kilkuset metrach wbiegliśmy do lasu gdzie czekała nas walka z samym sobą oraz z własnymi słabościami, tu zaczynała się prawdziwa walka.
Trasa biegu była płaska, bez długich podbiegów, miejscami kilka hopek, dość szybka.
Mimo że zbliżyłem się do swojego życiowego rekordu po 9 km byłem dopiero na 39 miejscu z czasem 37:27.
W Strefie zmian szybko wciągnąłem żela, założyłem buty rowerowe, kask i w drogę.
Trasa rowerowa była dość łatwa co nie oznacza ze nie dała w kość.
Na pierwszy ogień poszedł podjazd o nachyleniu 11% maxymalnym 13% wg. organizatora, lecz to nie był podjazd rodem z NDW czego się spodziewałem, szybko się skończył ku mojemu zaskoczeniu. Pierwszą pętle przejechałem rozpoznawczo, my z dystansu długiego musieliśmy pokonać pętle 3x , krótki dystans tylko 2x miał do pokonania. Dwa mocne podjazdy, nie szalałem by zostawić siły na ostatnie 4,5 km biegu. Po podjazdach trzeba było szybko zjechać w dół, moja prędkość osiągnęła 61 km/h tu przydała się technika pokonywania ostrych zakrętów lecz trzeba było być ostrożnym, zbyt szybka jazda mogła spowodować wyrzuceniem na zakręcie w barierki rodem  kolarzy z Eurosportu.
Po trasie rowerowej trochę odrobiłem, plasowałem się już na 29 miejscu z czasem 52:37
Po trasie rowerowej czekał nas ostatni bieg, tutaj już zupełnie płasko., jedna drobna hopa jeśli dobrze pamiętam. Bieg dość szybki lecz w moim odczuciu słabo mi wyszedł. Biegłem jak mogłem ale to raczej była obrona miejsca niż atak, ostatni bieg zakończyłem z czasem 21:07 i z ogólnym czasem 1h54:01 co dało mi 36/84 miejsce Open
Gdyby mnie nawet plecy nie bolały podczas biegu nie byłbym w stanie więcej ugrać, max 3 min może bym urwał.
Zrobiłem to co bylem w stanie, bardzo mocna obsada co widać po wynikach.
Świetna impreza i bardzo dobrze przygotowana jak na I Edycje, miejmy nadzieje ze jeszcze zostaną zorganizowane,
do zobaczenia na następnych zawodach




Fot. Maciej Kopczyński




Fot. Beata Podwojska


Kategoria INNE


  • DST 42.50km
  • Teren 42.50km
  • Czas 02:16
  • VAVG 18.75km/h
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

Duathlon Łeba

Niedziela, 13 marca 2016 · dodano: 17.03.2016 | Komentarze 0

Start Duathlonu w Łebie (13.03.2016)
W moim wykonaniu był to start kontrolny przed sezonem przede wszystkim by sprawdzić formę rowerową po prawie 2 latach.
W tym sezonie trochę zacząłem jeździć na szosie i nadrabiać zaległości, myślałem jednak ze z formą rowerową będzie dużo gorzej, podziękowania dla ‪#‎Sklep_i_serwis_rowerowy_Nypel‬ za ustawienie roweru tuż przed startem, gdyby nie pomoc było by ciężko ojj bardzo ciężko ;-)
Trasa rowerowa została zmieniona w porównaniu do ubiegłego roku, brak podjazdów (był jeden) lecz nieco szybsza, kto jest mocny na szosie to była trasa dla niego. Wydłużony został dystans o 4 km i wynosił 30 km, utrudnienie to sporo nierówności na trasie, na pewnym odcinku dość sporo ilości błota przez które trzeba było przedostać się zsiadając z roweru. Trasa urozmaicona, nie było nudy.
Trasa Biegowa chyba się nie zmieniła, dystans ok. 11,5 km. Tu miałem cichą nadzieje ze utrzymam przewagę którą nadrobiłem rowerem, niestety nie dałem rady, bardzo źle się biegło, straciłem chyba z 6 pozycji, ciężkie nogi, tak jakoś nijak. Druga pętla nieco lepiej mi poszła ale to jeszcze nie było to, no trudno i tak bywa.
Dzięki Przemyslaw Ebertowski za kibicowanie na trasie :-)
Miejsce które udało się zająć jest całkiem przyzwoite jak na początek sezonu :
Open 27/150 w kat. 8/60
Do zobaczenia na kolejnych startach
Wyniki









Kategoria INNE


  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

II Duathlon Na Wydmach - edycja wiosenna

Sobota, 21 marca 2015 · dodano: 25.05.2015 | Komentarze 0

Pogoda od czasu wyjazdu z Gdyni nas nie rozpieszczała, strasznie padało, jak się później okazało przez całe zawody padał deszcz mało tego w drodze powrotnej zaczęło wiać i dodatkowo padał śnieg z deszczem.

Tylko zatwardziali zawodnicy potrafią stanąć na linie startu w taką pogodę.
W Dniu zawodów były organizowany również Maraton rowerowy MTB, start był zaplanowany na godz. 10:30 zaś Duathlon startował pół godziny później o godz 11
Maraton MTB był rozgrywany na dwóch dystansach, mini – 23,5 km oraz mega – 45,1 km
Linie mety Duathlonu przekroczyło 120 osób zaś Maratonu na obu dystansach ok. 165 osób
Czas przejść do opisu samego Duathlonu bo tu braliśmy udział i na tym będziemy się skupiać.
Była to II Edycja Duathlonu w Łebie.
Mój pierwszy start w Duathlonie odbył się w roku 2011 był to start w Gdańsk Wrzeszcz (4 km biegu, 20 km rower MTB, 2 km biegu) trudno porównywać te dwie imprezy do siebie, zupełnie inny typ zawodów oraz poziom.
Po odebraniu pakietów dostaliśmy: czipa który ma za zadanie rejestrować czas zawodników, trzeba było przypiąć np. do butów (jeśli ktoś jechał i biegał w tych samych) lub po prostu do nogawki, dwa nr startowe, na rower oraz na koszulkę do biegania, worek na obuwie by nie zamokło od deszczu, każdy zawodnik miał opisany swój sektor zmian gdzie musiał trzymać swoje rzeczy tj. rower oraz buty. Pierwszy raz brałem udział w Łebie w zawodach i nie wiedziałem czego się spodziewać.
Łeba wydawała mi się płaska, ale nie do końca tak było, spodziewałem się na trasie dużo piachów oraz korzeni i też tak było ale nie wiedziałem że w takiej ilości mnie zaskoczy.
Mój długi przestój rowerowy trochę było czuć w nogach. Na początku ostro ruszyłem do przodu by trzymać się peletonu lecz już na początkowych kilometrach dali mi znać że nie mam szans i szybko mi odjechali nie dałem rady takim tempem jechać, odpuściłem gonitwę próbując złapać swój rytm i zostawić siły na bieganie bo to będzie kluczowy element.
Rowerowa trasa musze powiedzieć że bardzo mnie zaskoczyła, była bardzo ciężka, korzenie, piachy, znowu korzenie i znowu piachy, wąskie kręte ścieżki oraz żeby tego było mało sporo dziur.
Powiedział bym ze mocno techniczna, wszystko czego można się w MTB spodziewać.
Łeba jest przykładem ze z płaskiej trasy można zrobić świetne MTB, zdarzyły się również ostre podjazdy nawet te z piachami i tu musiałem uważać ponieważ miałem dość poważnie zajechaną kasetę gdzie na mocnych przełożeniach potrafi łańcuch szczelić, na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Na pierwszym podjeździe musiałem uznać wyższość takiego kąśliwego podjazdu i niestety przyblokowałem Pawła i innych zawodników jadących za nim. starałem się szybko wpiąć w pedały i ruszyć, leszcz trochę czasu minęło zanim to zrobiłem. Paweł dzielnie się trzymał jechaliśmy można by powiedzieć prawie razem, później niestety wypadły okulary próbując szukać odjechałem trochę na wąskich ścieżynkach, co do wąskich ścieżek trzeba napisać kilka słów uznania, nie sądziłem ze taką ciekawą trasę można poprowadzić w Łebie, liczne skręty, zakręty, balansowanie między drzewami po korzeniach, dziurach, brawo dla organizatorów za taką trasę. No ale jak Łeba to jeszcze czas na piaski w kilku miejscach nie dałem rady przejechać i się zakopałem, w końcu dogoniłem 3-4 osobową grupkę i próbowałem trzymać się już do końca co się udało, to nie był wyścig MTB, trzeba było rozłożyć siły i zostawić na bieganie, tak sobie w myślach powtarzałem oszczędzając siły.
Gdy widziałem stromy podjazd z mocnym piachem lub taki który wymagał by użycia znacznie więcej siły zsiadałem z roweru i podbiegałem oszczędzając siły, to była moja taktyka, widziałem jak inni cisną ale później tracili na bieganiu.
No dobra był już rower to czas na bieganie, bieg odbywał się na pętli liczącej 5,6 km, do pokonania były pętle dwie, łącznie 11,2 km
Znajdowała się wyznaczona strefa w której trzeba było zejść z roweru oraz pobiec do strefy zmian. Najlepiej jak najszybciej tu straciłem dużo czasu gdyż nie jestem wprawiony, trzy łyki wody z bidonu, szybko ściągnąć buty rowerowe, założyć buty do biegania, założyć nr do biegania i w drogę, nie wiem ile czasu strąciłem ale sporo, na pewno w kolejnej edycji poprawie się.
Później okazało się że po kilku metrach od strefy zmian ustawiony jest bufet.
Bieganie myślałem ze będzie łatwiejsze niż rower i tu szybko sprowadzono mnie na ziemie.
Początek biegło się wąską ścieżką, droga kręta, przeszkody przez które trzeba było przeskakiwać no i dolinki góra dół o lekkim nachyleniu ale bardzo odczuwalne po wysiłku rowerowym gdy pracują nieco inne mięśnie, łydki miałem jak beton bolały trochę.
Najgorsze z tego wszystkiego było że zaczął boleć mnie żołądek, pewnie po tej jeździe po korzeniach. Biegłem byle by do przodu nie obserwując na prędkość z jaką się poruszałem bo i tak była mała.
Na drugi raz takich bledów nie popełnię, w strefie zmian za bardzo się opiłem.
Po przebiegnięciu 4 km było już lepiej i od tej pory zacząłem nieco szybciej biec, ale wracając do początku, bieg mocno krętymi ścieżkami, podbiegi, piaski, ten kto miał wyćwiczoną siłę biegową miał dużą przewagę na tej trasie, kilka razy trasa była poprowadzona prosto w głęboki piach przez który trzeba było przebiec, podbiegi również w takich mocnych piachach zdarzyły się a jak się biega na głębokim piachu to każdy wie, tu najwięcej czasu się traciło.
Część trasy biegła po klifach po krętych ścieżkach w pewnym momencie zbieg w dół na plażę i prawie do samego końca długi odcinek plażą w linii prostej. Na pierwszym kółku robiłem błędy.
Starałem się nie biegać wzdłuż linii brzegu by nie zmoczyć obuwia, przy czym traciłem dużo czasu i siły gdyż musiałem wbiec na grząski piach. Po drugim okrążeniu obuwie i wszystko było tak mokre że nie było już różnicy którą stroną się biegnie, czy po wodzie czy wzdłuż linii.
Do mety przybiegłem szczęśliwy odebrałem medal gratulacje i od razu do strefy zmian po rower, już dawno tak nie przemarzłem ale daliśmy radę. Ta impreza zagości na stałe w moim kalendarzu startowym. Super Organizacja losowanie nagród w telelomboli, posiłek regeneracyjny z dwóch dań. Polecam start w takiej imprezie, jest to jakieś urozmaicenie nie tylko samo bieganie.

Miejsce
Open: 31/120
kat.13/52





Kategoria INNE


  • Aktywność Bieganie

Podsumowanie roku 2015

Sobota, 31 stycznia 2015 · dodano: 16.01.2016 | Komentarze 0

Czas podsumować roku 2015 a więc:
Celem nr 1 w 2015 roku obrałem zdobycie Korony Maratonów, w planie miałem przebiec trzy Maratony potrzebne do zdobycia Korony tak by za rok już zostały tylko dwa. Skomplikowało się gdy doznałem dość nieprzyjemnej kontuzji jakim jest złamanie zmęczeniowe w wyniku dość intensywnych treningów, kość strzałkowa nie wytrzymała obciążenia i trach, pękła akurat podczas biegu, był to "Bieg Świętojański" gdzie byłem bardzo bliski uzyskania nowego rekordu życiowego, no ale co się nie odwlecze to nie uciecze.
Po kontuzji spróbowałem jeszcze raz biec na tej trasie był to "Bieg Niepodległości gdzie udało się ustanowić nowy PB z zapasem.
W czasie kontuzji 8 tyg nie mogle nic robić, zero sportu + 2 tygodnie gipsu dało sobie znać.
Po tym jak powróciłem miałem biec Maraton, był to Maraton Wrocław i bardzo się wahałem lecz dzięki Maciej Kopczyński jednak zdecydowałem pojechać, nie liczyłem na jakiś super wynik i też takiego nie uzyskałem. Następny Maraton za 2 tyg i jeszcze następny również za 2 tyg, z Maratonu na Maraton się rozkręcałem uzyskując to coraz lepsze rezultaty aż w końcu w ciągu 6 tyg przebiegłem trzy Maratony a w roku cztery potrzebne do Korony z pięciu do zaliczenia. Do zaliczenia został już tylko jeden ale to już w 2016 roku w Krakowie.
Nie sądziłem ze po takiej kontuzji bede mógł się tak szybko podnieść i przebiec więcej Maratonów niż wstępnie zakładałem.
Gdy powróciłem do biegania po złamaniu byłem początkowo przerażony wynikami, nie szło mi najlepiej ale gdy już się rozkręciłem ciężko było się zatrzymać, życiówka goniła życiówkę i mogę śmiało powiedzieć ze to był mój najlepszy i najszczęśliwszy rok pod względem biegania.
Jednak taka kontuzja przyniosła mi bardzo dużo korzyści, zupełnie w inny sposób zacząłem planować treningi dzięki temu lepsze wyniki.
mój kilometraż całoroczny to: 1866.23 km

w 2016 roku chce poprawić
Rok 2015 się kończy w 2016 są nowe cele i wyzwania
Cel nr1. Zdobyć Koronę Maratonów
Cal nr2 Złamać 20 min na dystansie 5 km (Parkrun Gdynia)
Cel nr3. złamać 40 min na dystansie 10 km
Cel nr4. złamać 1h:30 w Półmaratonie



Kategoria INNE