Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrHabaj z miasteczka GDYNIA. Mam przejechane 7858.00 kilometrów w tym 4578.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrHabaj.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2014

Dystans całkowity:105.00 km (w terenie 21.00 km; 20.00%)
Czas w ruchu:08:55
Średnia prędkość:11.78 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:35.00 km i 2h 58m
Więcej statystyk
  • DST 42.00km
  • Czas 03:39
  • VAVG 5:12min/km
  • Aktywność Bieganie

V Maraton Brzegiem Morza - Jastarnia

Sobota, 30 sierpnia 2014 · dodano: 03.01.2015 | Komentarze 0

W dniu dzisiejszym odbyły się bardzo prestiżowe zawody pt „V Bałtycki Maraton Brzegiem Morza”. Prestiżowe z tego względu ponieważ zawodnicy przyjeżdżają by uczestniczyć w Maratonie z całej Polski oraz z zagranicy. Maraton Brzegiem Morza został również uznany za jeden z najtrudniejszych w Europie, dokładnie drugi w skali trudności , tym bardziej cieszy biegaczy za jego ukończenie.
W tym roku po raz pierwszy Organizatorzy wprowadzili również dystans Półmaratonu co skutkowało jeszcze większa frekwencja.
Jako pierwsi wystartowali Maratończycy po kilku minutach Półmaratończycy.
Pogoda dopisywała, była wręcz idealna na bieganie.
Jak sama nazwa wskazuje trasa biegu została wydzielona wzdłuż linii brzegowej przy samym morzu .
Start i meta nastąpiły na plaży w Jastarni. Organizatorzy zadbali by start odbył się na głębokim piasku co utrudniło niektórym biegaczom szybkie wyjście na dobrą pozycję.
W pierwszej kolejności mięliśmy do pokonania odcinek do Juraty gdzie wbiegając w głęboki piasek czekała nas nawrotka, następnie musieliśmy biec bezpośrednio do Władysławowa gdzie również wbiegając w głęboki piach musieliśmy zawrócić przebiegając przez matę mającą na celu odbicie chipa. W tym momencie biegliśmy już bezpośrednio na linie Mety do Jastarni.
W tym roku nie zastanawiałem się jak biec czy z butami czy bez, z doświadczenia z przed roku nie zastanawiając się ani chwili ściągnąłem i biegłem bez butów co okazało się dość dużym błędem.
Organizator przez megafon wspomniał coś o profilu trasy ze jest cięższy niż rok temu, fale wyprofilowały teren tak ze piasek zrobił się bardzo twardy, nie zdawałem sobie sprawy w co się pakuje.
Po krótkim przemówieniu nastąpił start Maratończyków.
Zacząłem bardzo spokojnie by nie przeszarżować, starałem wypracować dobrą pozycje, skakałem z pleców na plecy wyprzedzając to coraz innych zawodników na tyle skutecznie że udało się dogonić dwie osoby o podobnej kondycji co moja.
Już po przebiegnięciu ok. 10 km odczułem o co organizatorowi chodziło mówiąc że trasa jest cięższa niż rok temu, miejscami biegło się pod skosem, następnie piasek stawał się tak twardy jak bym biegł po asfalcie a po chwili jak po tarce, po przebiegnięciu 10 km czułem już taki ból pod stopami a głównie na pięcie ale nie zdawałem sobie sprawy co mnie czekać będzie dalej.
Omijanie falochronów a dziwo było w tym roku bardzo proste, można było po prostu przeskoczyć lub przecisnąć się, nie stanowiło problemu.
Po 15 km odpuściłem bieg z grupą i zostałem w tyle czułem się coraz gorzej, ostry ból od spodu uniemożliwiał mi szybsze bieganie.
Gdy nastąpił nawrót we Władysławowie na mijankach zawodników pozdrawialiśmy się a z niektórymi przybijaliśmy sobie piątki, to było bardzo miłe.
Po przebiegnięciu następnych kilometrów ból się nasilał, oglądałem się co chwile za siebie czy ktoś się do mnie zbliża, to już była walka z samym sobą, w myślach kontrolowałem swój czas by dobiec.
Moim marzeniem przed startem było zmieścić się w czasie 3:30 ale przez ból wiedziałem że tego nie osiągnę, że to już niemożliwe, najważniejsze było po prostu dobiec do mety.
Do 30 km jeszcze kontrolowałem czas by zmieścić się w upragnionych 3:30 ale ból był na tyle silny że nie dałem rady już biec równym tempem. W pewnym momencie zobaczyłem za siebie i zobaczyłem ku swojemu przerażeniu mokre czerwone plamy za sobą które pozostawiałem.
Chciałem w tym roku obronić III miejsce, rok temu dał mi czas 3:57 co okazało się później w tym roku dało by mi dopiero 7 pozycję. Starałem się biec mimo ogromnego bólu, to tylko 10 km tylko, (mówiłem to sobie) wolałem nie myśleć że to jeszcze ok. godziny czasu. Starałem przyzwyczaić organizm do bólu, lecz gdy się przyzwyczaiłem i zaczynałem przyspieszać za chwile zmieniało się podłoże z bardzo twardego piasku na tarkę co uniemożliwiało mi psychiczne nastawienie do równego tempa, co jakiś czas zawodnicy mnie wyprzedzali.
Gdzieś na mijance z Pawłem Mej (Bosy Biegacz) który biegł z flagą Polski krzyknął do mnie że jestem gdzieś na 15 pozycji, to dodało mi sił. Zacząłem biec jak potrafiłem, najważniejsze stało się w tym momencie dla mnie po prostu ukończenie morderczego biegu.
Ten bieg stał się moim najtrudniejszym jak do tej pory.
Dwa kilometry przed metą udało się dogonić zawodnika w czerwonej koszulce, jakiś czas temu to on mnie wyprzedzał, jak się później okazało w tym momencie obroniłem III miejsce.
Do mety zostało nie wiele, mocno przyspieszyłem gdy meta była tuż tuż odwróciłem się za siebie ale zawodnika nie było widać, przybiegł minutę za mną.
Nikt za mną nie biegł a mimo to starałem się bardzo szybko minąć linie mety z wielkim bólem lecz starałem się by nie było po mnie widać że cokolwiek dolega.
Na mecie dostałem wodę, gratulacje od organizatorów oraz piękny medal pamiątkowy.
Stał się moim najbardziej wartościowym medalem który do tej pory dostałem, szczególnie za trud biegu w który włożyłem tak dużo zdrowia i siły psychicznej.
Ukończyłem z czasem 3:40, lecz nie czułem się zmęczony, pozostał niedosyt.
Dekoracja oraz ciepły posiłek jak co roku zaplanowany był w Porcie Jastarnia.
Na dekoracji okazało się że obroniłem po raz drugi III miejsce w kategorii co mnie mile zaskoczyło.
Za rok by stanąć na pudle będę potrzebował jeszcze lepszego czasu ale nad tym popracuje.

Organizatorzy coś wspominali że za rok chcą wprowadzić nowe dystanse:
10 km, półmaratonu, maratonu oraz ultra maratonu na dystansie 75 km, może być ciekawym rozwiązaniem.
Do zobaczenia za rok

Pełne Wyniki: http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2014/morza442.pdf

Mój Czas:
3h39:11
Miejsce:
Open: 14/76
Kat.M3: 3/20








Kategoria BIEGI


  • DST 42.00km
  • Czas 03:36
  • VAVG 5:08min/km
  • Aktywność Bieganie

XX Maraton Solidarności - Gdynia-Gdańsk

Piątek, 15 sierpnia 2014 · dodano: 03.01.2015 | Komentarze 0

Dziś rozegrany został jak co roku o tej samej porze „XX Maraton Solidarności”
Pogoda jak na Maraton była wręcz idealna ok. 15 stopni pochmurnie.
Trasa została nieco zmodyfikowana, wyrzucony został z grafiku trasy końcowa a mianowicie odcinek Westerplatte i zamiast tego trasa została poprowadzona przez Nowy Port do PGE Arene co mnie bardzo ucieszyło gdyż rok temu miałem kryzys na odcinku Westerplatte i nie wspominam tego dobrze, minusem tamtej trasy było również brak kibiców na tym odcinku, miało się wrażenie że końca nie widać, płasko jak na blacie.
Moja strategia była taka by się trzymać zająca 3:30 i na taki wynik po cichu liczyłem, był to tez mój sprawdzian przed bardzo trudnym Maratonie który mnie czekał za 2 tyg. a mianowicie „Maraton Brzegiem Morza” na który gorąco zachęcam i polecam.
Biegłem z kolegą z drużyny biegamyrazem który jest bardzo szybki na odcinkach 5-10 km, chcieliśmy trzymać się razem, i też tak było do 5 km gdy dobiegaliśmy do Sopotu zostawiliśmy Zająca daleko za plecami że prawie nie było go widać, Łukasz musiał zwolnić i został za mną, ja starałem trzymać stałego tempa.
Gdy dobiegaliśmy do 25 km czułem ze powoli opadam sił, słońce zaczęło tak dawać ze zrobiło się 25 stopni co dało we znaki nie jednemu biegaczowi.
W pewnych miejscach straż pożarna miała zrobione fontanny wody przez które można było przebiec i się trochę schłodzić, aż ulga jak przez coś takiego można było przebiec, coś fantastycznego. Przy PGE Arena też nie znałem terenu, podbieg pod wiadukt dal nam ostro w kość, jeszcze miałem daleko za sobą zająca z czasem 3:30 więc nie było źle.
Tu oprócz słońca zmagaliśmy się z ostrym wiatrem wiejący prosto w twarz, trąciliśmy dużo sił przy wysiłku. Podbieg, następnie zbieg, długi odcinek płaskiego i nawrotka i następny podbieg pod wiadukt którego zbiegaliśmy jakiś czas temu, takie kółko musieliśmy zrobić.
Gdy wracaliśmy już przez Nowy Port ok. 7 km do końca złapał mnie kryzysik, biegłem coraz wolniej stajac na punktach by się czegoś napić ale to nic nie dawało, 5 KM przed metą dogonili mnie packermani z czasem 3:30 próbowałem chwile trzymac ich tempa ale nie starczyło mi sił, tez nie chciałem się przemęczać za wszelką cenę bo za 2 tyg biegnę następny Maraton i to dużo cięższy niż obecny.
Gdy dobiegaliśmy niedaleko Mety tuz przy ul Długiej dogonił mnie biegacz spojrzał na mnie ja na niego i mówi że nie ściga się ze mną, ja do niego ze też ledwo żyje, ktoś z tłumu krzyknął: „panowie jak ścigać się to do końca” no i się zaczęło:
Zrównałem się z nim, gdy ja przyspieszałem to on tez i na odwrót, w końcu objąłem prowadzenie, po przebiegnięciu kilku metrów złapałem zadyszkę, puściłem go przodem i usiadłem na plecach ok. 300 metrów do końca zacisnąłem mocno zęby i ile tylko sił pozostało szybko wyrwałem do przodu nie patrząc gdzie kolega został, biegłem jak tylko potrafiłem co poskutkowało wygraną na końcowych metrach, o sekundę szybciej zameldowałem się na mecie nisz finiszujący za mną kolega.
Ukończyłem z rezultatem 3:37 o 10 min lepiej niż rok temu co nie jest najgorszym rezultatem.

Pełne Wyniki: http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2014/gdams4op.pdf
Czas: 3h:36:59
Miejsce:
Open 153/877
Kat.M3: 55/278






Kategoria BIEGI


  • DST 21.00km
  • Teren 21.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 4:45min/km
  • Aktywność Bieganie

II Półmaraton Stolema - Wdzydze Kiszewskie

Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 03.01.2015 | Komentarze 0

W Dniu dzisiejszym zorganizowany został „II Półmaraton Stolema” była to już siódma odsłona cyklu „Kaszuby Biegają” , tym razem organizatorzy zaplanowali start i mete w Zajeździe u Sołtysa we Wdzydzach Kiszewskich.
Na wszystkich biegaczy w ramach wpisowego czekała dobrej jakości koszulka techniczna przeznaczona do biegania z logo „Kaszuby Biegają”
Na start stawiło się ponad 250 biegaczy
To był mój pierwszy Półmaraton w terenie zawsze brałem udział na połówkach asfaltowych.
Nie znałem terenu, chciałem przebiec w czasie 1:40, taki warunek ustanowiłem sobie.
Gdy zbliżała się godzina startu słońce nie dawało za wygrana miejscami dochodziło nawet do ponad 30 stopni.
Zimny pryśnic został zamontowany przez organizatorów gdzie można było się ochłodzić był dużym atutem.
Dobrze że biegi były w terenie, byliśmy troche zasłonięci od słońca i panującej suszy.
Trasa prowadziła przez szutry, drogi leśne ale dość dużym utrudnieniem była spora ilość piasków w terenie co sprawiało trochę kłopotów.
Teren i profil trasy mnie zaskoczył, był pofalowany, małe podbiegi w krótkim odstępie czasu dawały we znaki, no nic próbowałem zacisnąć zęby i biec za grupą, jak w wyścigu kolarskim próbowałem siedzieć na plecach co jakiś czas się zmieniając, gdzieś po przebiegnięciu ponad 10 km w bufecie dawali cukier w kostkach, ufff myślałem że nigdy to nie nastąpi, wziąłem jedną kostkę (pierwszy raz wziąłem cukier) i musze powiedzieć ze dał mi takiego kopa, biegłem teraz swoje.
Gdy zbliżaliśmy się do mety czekał na nas podbieg, na podbiegach dość dobrze mi idzie, tam dogoniłem paru biegaczy, gdy wiedziałem że już nie wiele zostało do mety przyspieszyłem ile tylko mi zostało sił a kibice oklaskami jeszcze bardziej motywowali do sprintu, udało wygrać się finisz.
Przybiegłem z czasem 1h40:59 z czego jestem bardzo zadowolony.

Trasa Półmaratonu bardzo mi się podobała, jedynym utrudnieniem była dość spora ilość piasków na trasie co dało we znaki, oraz teren pofałdowany mnie zaskoczył, oczywiście na plus, za rok na pewno będę chciał poprawić swój rezultat i również brać udział w tym pięknym wydarzeniu sportowym.

Pełne wyniki: http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2014/wdzydzest4op.pdf

Wynik:
Mój czas:
1h40:59
Wynik:
Open: 44/255
Kat.M3: 21/131








Kategoria BIEGI