Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrHabaj z miasteczka GDYNIA. Mam przejechane 7858.00 kilometrów w tym 4578.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrHabaj.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2016

Dystans całkowity:222.00 km (w terenie 97.00 km; 43.69%)
Czas w ruchu:08:19
Średnia prędkość:26.69 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:55.50 km i 2h 04m
Więcej statystyk
  • DST 28.00km
  • Teren 28.00km
  • Czas 01:08
  • VAVG 2:25min/km

Garmin MTB Series - Wejherowo

Niedziela, 25 września 2016 · dodano: 26.09.2016 | Komentarze 0

Dnia 25.09.2016 odbył się długo oczekiwany cykl Maratonów pt. „Garmin MTB Series”.
Trasa przebiega po naszym przepięknym Lesie, nie ma w nim ułamka asfaltu.
Na pierwszy odstrzał poszło podobno najłatwiejsze ze wszystkich cykli Wejherowo, dystans z jakim musiałem się zmierzyć to 28 km i 485 m podjazdów w pionie, mówiło że to nie będzie bajtowa przejażdżka na grzyby do lasu ;) i miałem rację już na początek organizator zafundował nam po przejechaniu zaledwie kilometra od linii startu dość długi i techniczny podjazd z wyrwami po różnych stronach, raz po prawej a następnie po lewej stronie, jedynie co można było zrobić w tej sytuacji to spokojna rekreacyjna jazda gęsiego, ściganie zaczęło się po ok. 5 km.
Z racji tego ze nie startowałem w ubiegłym roku na żadnej edycji Garmina zostałem ustawiony do ostatniego sektora. Sektorów było sześć, puszczane z minutowym opóźnieniem dzięki czemu nie było nagłego zatoru lecz od samego początku byłem zmuszony do gonitwy na 100% możliwości.
Trasa była bardzo ciekawa i urokliwa, podobała mi się, w 100% ściganie po Lesie, do 20 km podjazdy gdzie można było nadrobić, 2x po szybkich Singlach, brak technicznych fragmentów gdzie trzeba było wykazać się umiejętnościami technicznymi, zjazd do mety z górki po wybojach następnie prosta również po wybojach dzięki czemu finisz wymagał użycia dużej siły.
Nie sadziłem ze startując z ostatniego sektora zdołam tyle nadrobić, jestem pozytywnie zaskoczony dzięki czemu w Redzie wywalczyłem już awans do sektora pierwszego gdzie startują najmocniejsi zawodnicy.
Trasa w Wejherowie była dobrym przetarciem przed Redą gdzie już tak łatwo nie będzie.
Do zobaczenia za tydzień 02.10.2016
Moim celem było nie urwać łańcucha i nadrobić tyle ile się da. Miejscami brak miejsca na wyprzedzanie lecz to odróżnia właśnie prawdziwe MTB od szosowych tras w terenie, trasy są wąskie i techniczne, by umieć wyprzedzić trzeba użyć dość dużej siły jadąc gdzieś po boku (grząskim piachu lub wybojach) To jest właśnie prawdziwe MTB a nie tylko szerokie dukty.
Trasa 5+
Organizacja 5+ w każdym elemencie dopracowane.

Moje miejsce:
Open: 48/326
Kat. 23/131









Kategoria MARATONY MTB


  • DST 39.00km
  • Teren 39.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 21.67km/h
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

IX Kościerski Maraton MTB - Kościerzyna

Niedziela, 18 września 2016 · dodano: 19.09.2016 | Komentarze 0

Da 18.09.2016 odbył się tradycyjnie już w Kościerzynie dość przyjemny Maratonik MTB pt." IX Kościerski Maraton MTB"
Dla mnie jest to miejsce dość niezwykłe może też dlatego gdyż "KSR Kościerzyna" czyli organizatorzy zamieszania ;) była moją pierwszą drużyną w której zacząłem jeździć i od Kościerzyny zaczęła się moja cała przygoda z Kolarstwem, mam sentyment do tak pięknego miasta.
To że ja lubie Kościerzynę nie znaczy ze ona mnie w tym samym stopniu lubi, o pechu ciąg dalszy za chwile.
Przygotowany zwarty i gotowy pełny nadziei ambitnie stawiłem sie na start, dystans w którym było mi się zmierzyć to 39 km oraz 450 m przewyższeń w pionie.
Start nastąpił o godz 11:00 ruszyliśmy !!!
Pierwsze kilometry bardzo płaskie i szybkie, trzeba było być ostrożnym na zakrętach i znaleźć odpowiedni pociąg by się podczepić, na początku nie ma co się oszczędzać, trzeba mocno jechać.
Jechało sie dość dobrze, przed startem ze znajomymi z "Piast Słupsk" pojechaliśmy w stronę trasy by zapoznać się chociaż z początkiem trasy jak to wygląda, jest to dość ważne by nie popełnić jakieś gafy tuż po starcie.
Po czasie gdy zaczęły się podjazdy było widać kto w jakiej stawce będzie jechał, nastąpiła selekcja poziomów wytrenowania.
Pierwszy zator nastąpił na pierwszym singel-traku, był to techniczny singiel ale nie wiadomo z jakich przyczyn zrobił się korek a na tak wąskiej drodze nie ma jak wyprzedzić.
Trzeba było mocno pracować by odrobić straty i to zadanie wykonaliśmy perfekcyjnie, dołączałem do coraz innych grup aż w końcu złapaliśmy się w trójkę, jechaliśmy razem z kolegą z klubu "Norda Active Team" bardzo dobrze się współpracowało.
Na podjazdach czułem dość nietypową moc, treningi nie poszły na marne z czego się cieszyłem, trzeba było tylko cisnąć i cisnąć a efekty z czasem było widać gdy wyprzedzaliśmy to coraz więcej zawodników przed sobą, szczególnie nadrabialiśmy na podjazdach. Najbardziej wymagające podjazdy wg mnie które dały najbardziej w kość były z kostką brukową, jest to udręka kolarzy, ale jakoś trzeba dać sobie radę, zacisnąć zęby i jechać ku słońcu.
Miejscami drogi mocno piaszczyste gdzie trzeba było mieć się na baczności chodź najcięższy techniczny fragment na trasie był to zjazd na wąskiej leśnej drodze, tu można było sprawdzić lub spostrzec kto jaką ma technikę ;)
Na otwartym terenie mocnym przeciwnikiem był wiatr który jak by inaczej wiał prosto w twarz, jemu też się nie daliśmy.
Miałem bardzo dobrą pozycje ale coś się stało na 30 km, coś niewybaczalnego.
Zobaczyłem dość mocny podjazd, był to podjazd dosć techniczny, (nagła próba redukcji biegu na kasecie) szarpnąłem chyba zbyt mocno, miałem zamiar wyprzedzić kilka osób przed sobą, była to znakomita okazja do ataku, co słyszę? właśnie nic nie słyszę prócz bzdęk i kadencja 2000 obr/min ;) początkowo myślałem ze to tylko łańcuch spadł, stanąłem osłupiały i widzę zerwany łańcuch, no i już w tej chwili wiem ze mam po zawodach i będę musiał tyrać ok 9 km z buta, nic bardziej mylnego, jeden z zawodników z którym jechaliśmy w parze rzucił mi plecak z narzędziami i w którym była również spinka, serdecznie dziękuje :-) dzięki czemu mogłem doczłapać się do mety na kołach nie prowadząc roweru, na zapięcie łańcucha z całego stresu straciłem lekko 10 min.
Po zrobieniu łańcucha próbowałem jeszcze gonić, wyprzedzać chodź w głębi głowy miałem myśli że to nic nie da by uratować przyzwoitą pozycję, wyścig stał się dość mocnym interwałowym treningiem. Za tydzień Garmin Wejherowo i mogłem potraktować jako mocny trening. Nigdzie się nie zrobi tak dobrego treningu jak na zawodach, to jest plus.
Awarie się zdążają ale trzeba jechać i walczyć do końca.
Jeszcze przed metą udało mi sie dogonić Mariusz Leszczyński gdzie razem finiszowaliśmy.
Na punkcie kontrolnym 31 m-ce
Ostateczna pozycja 83/172

Straty: Zerwany Łańcuch
(podziękowania dla zawodnika który rzucił plecak z narzędziami)

Do zobaczenia za tydzień na zawodach w Serii "Gamin MTB" która odbędzie się w Wejherowie, tam moze uda się odbić ciężko powiedzieć nie udany start bo za awarie już nie mamy wpływu.













Kategoria MARATONY MTB


  • DST 30.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 20.22km/h
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

III Mistrzostwa MTB Gminy Krokowa

Niedziela, 11 września 2016 · dodano: 11.09.2016 | Komentarze 0

W dniu dzisiejszym 11.09.2016 odbyła się już III Edycja „Mistrzostw MTB Gminy Krokowa”.
Start wg regulaminu i na ulotkach był o godz 12:00 gdy wszyscy już byli ustawieni nieco wcześniej start nastąpił z 15 minutowym wyprzedzeniem o godz 11:45, ciekaw ile osób było tym faktem zaskoczona.
Przed startem wspólnie z Grzesiem zrobiliśmy sobie nieco wcześniej rekonesans po trasie, łącznie przejechaliśmy 6 km w jedną stronę by chodź trochę zapoznać się z trasą, chociaż na początku.
Początek wydawał się bardzo szybki, następnie skręt w prawo i niewielki lecz piaszczysty podjazd gdzie wg mnie nastąpi selekcja naturalna.
Trzy lata temu brałem udział w pierwszej edycji ale już nie pamiętam ile km było , co później się okazało trochę pamiętałem z tamtej trasy i w części pokrywało się.
Trasa nie była łatwa, na dystansie 30 km ok. 550 m przewyższeń mówią same za siebie, trasa mocno interwałowa. Podjazdów stromych było zaledwie kilka, większość z nich dość długa oraz zjazdy szybkie. Trasa bardzo urozmaicona co już nas zdążyła przyzwyczaić Gmina Krokowa chodźmy z Edycji Skandii. Na trasie zaliczyłem jeden upadek a wyglądało to tak:
Gdy zjeżdżaliśmy nagle nie było znaku ze nastąpi skręt w prawo, na budziku mieliśmy ok. 40+ km/h i nagle byliśmy zmuszeni do nagłego zwolnienia oraz skrętu, zwolnić się udało lecz dość nierówna trasa i brak redukcji przełożenia uniemożliwiło dalszą próbę skrętu. W moim przypadku zmusiło to do nagłego zahamowania oraz wykonania dwóch fikołków gdyż znajdowałem się tuż na krawędzi następnego zjazdu, finał był taki że przeleciałem przez taśmę, którą jest oznakowana trasa i wykonałem dwa fikołki z górki po czym wziąłem szybko rower i dwa podjazdy postanowiłem z nim biec, szkoda było czasu na ręczną redukcje biegów.
Mimo przewrotki nie straciłem dużo czasu i nadrobiłem. Na ok. 25 km czułem jak zaczyna mi brakować siłyale to już był ten moment, jeszcze czekało kilka podjazdów do pokonania a w głowie siedział mi podjazd tuż w okolicach mety, wiedziałem jaki on jest, dość długi. Właśnie na ostatnim podjeździe zdołało wyprzedzić mnie kilka osób. Tym razem było trochę inaczej, jechałem do mety sam, katowałem długi podjazd jeszcze przed tyle ile mogłem, nikogo nie było za mną. Za zakrętem spojrzałem za siebie czy ktoś mnie nie goni, lecz nikogo w oddali nie widziałem, pomyślałem sobie uff, mogę odsapnąć, jechałem na tyle spokojnie by nie dać się nieoczekiwanie skontrować bo nigdy nic nie wiadomo, czyli nie za wolno ;-)
Na mecie każdy z uczestników dostał pamiątkowy medal, jest to bardzo miła pamiątka która zawsze cieszy, szkoda ze w tak mało imprezach rowerowych reflektowana, brawo dla organizatora.
Na koniec wyścigu nastąpiło losowanie nagród co też jest miłą niespodzianką.

W Dniu wyścigu nie wiedziałem na co mogę sobie pozwolić na wyścigu MTB. Ze względu na to ze prawie w ogóle nie jeżdżę rowerem MTB, większość treningów poświęcam treningom na rowerze szosowym. Miło byłem zaskoczony ponieważ pojechałem powyżej swoich oczekiwań. Wypadłem całkiem nieźle na dość trudnej trasie zajmując 25/110 m-ce Open z czasem 1h:29:39 co dało średnia prędkość przejazdu 20 km/h

Polecam Imprezę, może dystans nie robi szału ale jest to doskonały mocny trening interwałowy.
I na MTB też czasem trzeba trochę pojeździć a teraz zostało mi do Października jeszcze sześć startów.
Następny mój planowany Start: 18.09.2016 - „IX Kościerski Maraton MTB” do zobaczenia w Kościerzynie.



Taki oto rower miałem okazje przetestować ale na nim nie startowałem, za pośrednictwem "Sklepu Rowerowego "Nypel" - Reda"



Kategoria MARATONY MTB


  • DST 125.00km
  • Czas 03:54
  • VAVG 32.05km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cyklo Gdynia

Niedziela, 4 września 2016 · dodano: 11.09.2016 | Komentarze 0

Relacja z zawodów szosowych „Cyklo Gdynia” pt. „Jak wyścig stał się treningiem”. Odbyły się w Niedziele 04.09.2016
Pogoda nas nie rozpieszczała mimo ze gdzieś za oknem świeci piękne słońce to u nas w dniu zawodów tak samo jak to miało miejsce rok temu ponuro i deszczowo.
Później okazało się że całe 125 km przejechaliśmy w deszczu.
Początkowe kilometry jak to ma miejsce w wielkich turach jest start honorowy po przejechaniu paru kilometrów następuje start ostry, mimo to każdy próbował się gdzieś wcisnąć wypracowując sobie dogodną pozycje do ataków i czasami stwarzając groźne sytuacje, pierwsza kraksa miała miejsce już po przejechaniu pierwszego kilometra.
Podjazd pod Witomino, tu już trochę ostrzej zaczynamy. Zaczynam nabierać coraz to większych prędkości, zaczynam wyprzedzać coraz większe grupy kolarzy, widze gdzieś w oddali Maćka i Szefuncia, chciałem się zbliżyć i jechać w parze i co ja ujrzałem swoim oczom, dość niebezpieczna kraksa, Maciek robi fikołka z półobrota na plecy i jedzie jak po lodzie na asfalcie, „ktoś go zahaczył”, łącznie w kraksie uczestniczy czterech kolarzy ja będę zaraz piątym, słychać głośno uwaga!!!, Zaczynam delikatnie zwalniać wysuwając dupsko do tyłu. Bidony wyskakują z rowerów, jedyne co mogłem zrobić w tej chwili to zacząć manewr uniku by w nikogo nie wjechać, co się wydarzyło dalej? Tylnie koło zaczyna zjeżdżać coraz mocniej nieprzewidywalnie na prawą stronę aż zniosło mnie na tyle w bok ze nie dało rady opanować okrętu,tego się nie spodziewałem tak śliskiego fragmentu asfaltu na tym odcinku, do kraksy doszło na wysokości Stadionu Miejskiego przy ul. Olimpijskiej. Lecę pare metrów i kolanem zahaczyłem o korbę roweru, nic nikomu się nie stało, Maćkowi zakręcił się łańcuch, straciliśmy coś ok. 5 min może ciut wiecej, po takim czasie i w taką pogodę ciężko będzie już kogokolwiek dogonić, ale zaczynam próbować, początkowo czekam na Maćka i Piotra by trochę ich podciągnąć , po paru chwilach zaczynam jechać w samotny pościg, mam nadzieje ze mi wybaczą.
Wyminęły nas wozy techniczne, zacząłem wyprzedzać, wystarczyło kilka minut bym zaczął doganiać pierwsze osoby. Jadę mocno ale też bez przesady tak by sił starczyło na całe 125 km.
Ciężko było złapać peleton który jechał by równym tempem którym był bym w stanie utrzymać, lecz udaje mi się taką grupe dogonić która pociskała w granicach 35-40 km/h, robie częste zmiany, dużo ataków, po przejechaniu ok. 30 km wiedziałem ze moja praca nie ma sensu i nie do gonie Jaro ani nikogo z „Caffe Ride”. Zaczynam pracować pod siebie by zrobić dobry mocny trening. Gdy była grupa robiłem starałem robić się dość mocne zmiany. Dość sporo kilometrów jechałem sam, czułem się jak w ucieczce, tak sobie to tłumaczyłem, w MTB jest prościej gonić peleton niż na szosie.
Następna niebezpieczna sytuacje była gdy strażacy coś tam machali chorągiewką by zwolnić, były tory, myśleliśmy ze o to chodzi, zjazd był szybki i zakręt 90 stopni w prawo, asfalt na Tyler śliski że ciężko było opanować rower i skręcić bez problemów, w oddali słysze tylko kur*** ślisko ;)
Za mną prawie wpadli by w Pole. Ogólnie kraks było dość dużo. Na całej trasie wypiłem prawie dwa bidony mimo padającego deszczu i zjadłem trzy żele firmy „X”.
Gdzieś od Koleczkowa jechałem w grupie z kolegą z biegamyrazem Krzysztofem Rożyk w kilku osobowym peletonie po zmianach. Udało mi się zrobić między innymi kilka mocnych ataków lecz zawsze później mnie dochodzili, ataków było ponad pięć , ostatni udany odbył się na podjeździe pod NDW gdzie już wszyscy byliśmy na wykończeniu i ledwo 17-18 km/h każdy z nas podjeżdżał. Urwaliśmy się w cztery osoby i jako pierwszy z peletonu przekroczyłem kreskę.
Następna część trasy już z górk gdzie można było zaczerpnąć powietrza, troche odpoczynku, to był jakiś 90 km. Dostałem bombe gdzieś na około 105 km w okolicach Łężyc, to bomba z miernikiem czasu, zawleczka się odpalała i do wybuchu coraz bliżej, lecz toczyłem się za peletonem, starałem Si już jak tylko mogłem by się utrzymać, lecz zdawałem sobie sprawę ze mogę odpaść gdzieś pod koniec i tak się stało, bomba wybuchła i jechałem już swoim tempem od 115 km, odpadłem gdy zaczęliśmy jechać w stronę Wiczlina, tam spotkałem drugiego kolege z Biegamyrazem lecz już nie dałem rady za nimi pojechać, za dużo siły kosztowała mnie pogoń która jak okazało się nie miała żadnego sensu.
Zdawałem sobie sprawę że mogę nie dać rady dogonić Przyjaciół z Cafe Ride, wszyscy jesteśmy mniej więcej na podobnym poziomie a jadąc samemu można wykonać jedynie dobry mocny trening i też ten wyścig tak potraktowałem. Od momentu kraksy, starałem się jak mogłem, nie udała się gonitwa, trudno, za to są dobre strony medalu, udało się wykonać bardzo mocny trening.
„Najgorsze zawody są najlepszym Treningiem”
Na zakończenie sezonu zaliczyłem swój najgorszy start w wyścigu kolarstwa szosowo.
Podsumowanie:
Fakt jest taki ze coś nie mam szczęścia do wyścigów” Cyklo Gdynia”, w ubiegłym roku bomby dostałem na ok. 60 km, teraz troche później bo byłem lepiej przygotowany, lecz teraz jak i w ubiegłym roku pogoda nie dopisała, rok temu była nieco lepsza, W tym roku również mocno przemarzłem.
Jedzenie na Cyklo Gdynia jest pychota !!! tu się naprawdę postarali i ciepła herbata to zbawienie dla zmarzniętych kolarzy.
Teraz czekają mnie małe wydatki sprzętowe ze względu na uszkodzone koło dzień przed wyścigiem.
Dzięki temu nieszczęśliwemu uszkodzeniu wiem ilu mam przyjaciół dla których coś znaczę, którzy chcieli mi pomóc, dziękuje wam, szczególnie Danielowi Majkowskiemu który użyczył mi koła dzięki czemu mogłem uczestniczyć w tej wspaniałej imprezie jakim jest Cyklo Gdynia.
Jak to mówią do trzech razy sztuka, czyli za rok powinno być lepiej?
Mimo słabego startu startu wynik poprawiłem sprzed roku o 40 min, jest to chyba całkiem niezły Progress ;)
Wynik jaki uzyskałem dziś to:
Open 189/249
Kat 30-39: 72/90
Z czasem 3h:54:41
Gratulacje dla Patrycji za swój drugi start w zawodach szosowych
Uzyskała bardzo dobry wynik na dystansie 40 km zajmując
13 m-ce Open oraz 2 w Kat wiekowej, Gratuluje !!!
Przekroczyła linię mety z czasem 1h12:43 co dało średnią prędkość przejazdu 33 km/h
Treningi z Daniel Majkowski przynoszą rezultaty.










Kategoria SZOSA