Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrHabaj z miasteczka GDYNIA. Mam przejechane 7858.00 kilometrów w tym 4578.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrHabaj.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:451.40 km (w terenie 99.40 km; 22.02%)
Czas w ruchu:31:29
Średnia prędkość:14.34 km/h
Maksymalna prędkość:52.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:171 (90 %)
Maks. tętno średnie:153 (80 %)
Suma kalorii:15117 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:90.28 km i 6h 17m
Więcej statystyk
  • DST 95.40km
  • Teren 95.40km
  • Czas 04:33
  • VAVG 20.97km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • HRmax 171 ( 90%)
  • HRavg 142 ( 74%)
  • Kalorie 3770kcal
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd Trasy Skandia Maraton Team z Bartkiem i Robertem Banach

Środa, 30 maja 2012 · dodano: 01.06.2012 | Komentarze 0

Dziś odbył się trening który prowadził Robert i Bartek Banach, o 15 odbył się trenign grupy „Pro” a o 17:00 już reszta.
Na dojazd zaplanowałem pojechać i rozgrzać się jadąc lasem, powrót tak samo.
Zbiórka jak zawsze w Gdańsku Wrzeszczu na ul. Abrahama przy sławnym zjeździe z krzyży.
Od tego momentu pojechaliśmy w miejsce gdzie rozpocznie się tegoroczna Edycja Skandia Maraton Team. Z powodu zbyt dużej ilości osób Robert postanowił rozdzielić uczestników na dwie grupy, Bartek prowadził grupę w nieco żwawszym tempie gdzie dołączyłem również i ja, Robert za to poprowadził grupę o nieco spokojniejszym tempie.
Początek to prosta droga asfaltowa, tu będzie mówiąc dosłownie ogień !!!
Początek trasy jest bardzo szybsza, w sumie nasze szlaki po TPK są bardzo podobne, nie będzie zjazdu znanego z poprzedniej edycji na żółtym szlaku tuż przed metą ale w zamian dodali dość niebezpieczny długi zjazd na czarnym szlaku gdzie będzie trzeba bardzo uważać, ponieważ w połowie zaczynają robić się nie przyjemne wyboje i korzenie wystające z ziemi.
Pętla liczy sobie 30 km, lecz połowa trasy należy do bardzo szybkich z nie wielkimi podjazdami, podjazdy zaczynają się z połowie pętli, świadczyć to może że na dystansie 52 km są 1124 m przewyższeń, trasa nie należy do łatwych, Ci co szybko wystartują na pierwszy ogień mogą łatwo spuchnąć. Do zobaczenia na Maratonie



&feature=g-upl




  • DST 220.00km
  • Czas 07:30
  • VAVG 29.33km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • HRmax 164 ( 86%)
  • HRavg 150 ( 78%)
  • Kalorie 6100kcal
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

KaszebeRunda 2012

Sobota, 26 maja 2012 · dodano: 29.05.2012 | Komentarze 5

Dziś odbył się nie typowy Maraton szosowy jakim jest „KaszebeRude”.
Celem Maratonu głównie jest dobra zabawa, śmiało można powiedzieć że to forma pikniku.
Do wyboru są trzy dystanse dla różnego poziomu zawansowania: mikro KaszebeRunda 64 km, mini KaszebeRunda 120 km, i najdłuższy dystans KaszbeRunda 225 km z którym postanowiłem się zmierzyć jadąc rowerem MTB.
Żeby startować w tym maratonie nie jest potrzebny rower górski, można startować na czym kolwiek byle by miało dwa koła i sprawne hamulce.
Podszedłem do tego maratonu jak do dobrego treningu obciążając przy tym rower jak tylko się da, ciężkie opony 800 gram/szt i ciężkie dętki.
Dystans 225 km startował w godzinach 7:25-8:00 w krótkich 5 minutowych odstępach czasowych by nie robić zatoru.
Maraton odbywa się w całkowitym ruchu samochodów także obowiązkiem jest przestrzegania prawa o ruchu drogowym, lecz jest tak dopasowany ze prowadzi większość bocznymi drogami gdzie natężenie ruchu jest znikome, dopiero dojeżdżając do mety główną ulica można było zaobserwować większe natężenie, ale innej możliwości nie ma.
Warunki do jazdy były ciężkie, dość silny wiatr który spowalniał jazdę dawał ostro we znaki.
Ja osobiście wystartowałem z 3-4 osobową grupką o godz. 7:45
Sporą część trasy jechał z nami pilot który dbał o bezpieczeństwo.
Już na początku narzuciłem swój rytm jazdy, zostawiając resztę w tyle, jedna osoba na kolarce trzymała mi koła do 80 km gdzie zatrzymała się na bufecie w miejscowości Laska, ja miałem plan zatrzymać się dopiero przy 110 km na obiad w Charzykowych to była połowa trasy, byłem dość wykończony i dwa bidony po 700 mln były zupełnie puste.
Przerwa dobrze mi zrobiła, do zjedzenia było do wyboru albo zupa Pomidorowa albo Spaghetti, ja wybrałem zupę Pomidorową ale była zbyt pikantna moim zdaniem i do jazdy rowerowej niezbyt dobra, ale to moje osobiste zdanie.
Jadąc ciągle sam już przestałem wierzyć ze dogonię jakiś peleton, doganiałem pojedyncze jednostki ale jechały tak słabo że szybko zostawały w tyle.
Silny wiatr coraz bardziej stawał się dokuczliwy i zacząłem tracić nieco sił, spoglądałem na licznik kiedy następny bufet, na następnym postoju zaplanowałem zatrzymać się w Lipnicy, tam spotkałem kilka osób ale szybko pojechali, ja napiłem się soku jabłkowego 2X i dwie drożdżówki które mi bardzo zasmakowały. Trochę odpocząłem porozciągałem się i dalej w drogę, nadal sam. Jadąc przez Babilon miałem obawy czy nie zakatują mnie owe muchy których latem jest od groma, pewnie to ich teren i atakują każdego rowerzystę.
Lecz silny wiatr na szczęście uniemożliwiał im to, dobre i to, tu zawsze mam mały kryzysik, jadąc spokojnie postanowiłem zjeść batonika który w połowie mi wypadł, no trudno, następny przystanek to był już ok. 180 km Półczno, tam spotkałem bardzo dużo kolarzy, był zaplanowany posiłek, podawali placki, i loda można było zjeść za totalną darmochę, ja wybrałem sobie Magnum :D chwila odpoczynku, relaksu i dalej w drogę, przdemną postanowiło jechać dwóch kolarzy na kolarzówkach, pomyślałem sobie ufff w końcu z kimś. Trzymałem im koła z dobrych 10 min za nim postanowiłem się na zmiany, już nie miałem sił.
Spokojnie sobie jechaliśmy wymieniając się co jakiś czas, również doganialiśmy pojedyncze jednostki ale nikt nie chciał z nami jechać. Na ok. 200 km zaczęliśmy zbierać pomału kolarzy i wyszło w końcu ok. 15 osobowy peleton, ja zamykałem jadąc na samym końcu ale nie spuszczając kolegów z czołówki, wiedziałem ze zaatakują i chciałem wyrwać razem za nimi, przynajmniej miałem taki plan, wiedziałem ze będzie to ciężkie jadąc rowerem górskim.
Na 210 km poszli jak strzała do przodu, zaczął się atak, no i śmignąłem razem za nimi trzymając mocno koła, peleton który jechał za nami został daleko w tyle, nie było go nawet widać, Meta honorowa znajdowała się na Rynku w Kościerzynie, dojechaliśmy w trójkę razem. Po wyścigu zaplanowany był posiłek, żeton na piwo i masaż.
Każdy kto dojechał do mety został udekorowany przez piękne hostessy pamiątkowym medalem i dyplomem.
Jeżdżę prawie co roku na tą imprezę i bardzo mi się podoba, mimo wysokiego wpisowego warto wziąść w niej udział.








&feature=youtu.be


Kategoria SZOSA


  • DST 69.00km
  • Czas 03:18
  • VAVG 20.91km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • HRmax 154 ( 81%)
  • HRavg 122 ( 64%)
  • Kalorie 2265kcal
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd Trasy Skandia z Krzychem Jankowiakiem

Czwartek, 24 maja 2012 · dodano: 29.05.2012 | Komentarze 0

Tym razem na spokojnie postanowiliśmy pojeździć sobie, najcięższy podjazd czeka nas na zielonym szlaku tak to wszystko jest do podjechania, już na pierwszym podjeździe zaraz po starcie trzeba ostro zaatakować bo później mogą być problemy.
Trasa ogólnie należy do bardzo szybkich, są trzy ostre podjazdy na trasie gdzie jeden jest bardzo ciężki dla zaawansowanych ten na zielonym szlaku, na wysokim tętnie może być kłopot z pokonaniem go.
do zobaczenia na starcie i Powodzenia !!!




  • DST 63.00km
  • Czas 03:08
  • VAVG 20.11km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • HRmax 170
  • HRavg 142 ( 74%)
  • Kalorie 2757kcal
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening z Robertem Banachem

Środa, 23 maja 2012 · dodano: 29.05.2012 | Komentarze 0

postanowiliśmy dziś objechać sobie trase Skandii, dobrze się złożyło bo też chciałem w tygodniu objazd zrobić, było nas ok 20-25 osób, całkiem spora grupka.
Początek był spokojny, trasa bardzo szybka na początku, trochę piachów, zaliczyliśmy upadek, ja zjeździe Tomek się wywrócił i 5 osób wpadło na niego, trochę nam zajęło żeby odplątać rowery, ale i tak było fajnie, z treningu wracałem lasem.




  • DST 4.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 13:00
  • VAVG 0.31km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • HRmax 170 ( 89%)
  • HRavg 153 ( 80%)
  • Kalorie 225kcal
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

Family Cup 2012

Niedziela, 6 maja 2012 · dodano: 10.05.2012 | Komentarze 1

Dziś odbywały się zawody pt. Family Cup”. Jest to impreza przeznaczona tylko dla amatorów, nie mogą w niej brać udziału zawodnicy posiadający licencję.
Pogoda nie rozpieszczała nas już od samego początku, deszcz tylko utrudniał warunki panujące na trasie, dlatego też organizatorzy wraz z sędziami po naradzi postanowili skrócić trasę z 6 okrążeń na 5, trasa liczyła sobie 4000 metrów.
Na początek czekał nas dość techniczny podjazd z uskokami w postaci korzeni, znany również z poprzednich edycji, lecz warunki uniemożliwiały pokonaniu tej części trasy co poniektórym zawodnikom i zaczął się zator. Gdy uwinęliśmy się już z tą częścią trasy, był to dopiero początek naszych zmagań. Niby nic takiego: trasa wiodąca po płytach betonowych, mogło by się wydawać, że jest płasko, lecz nic bardziej mylnego, tak wchodziło w nogi, trzeba było dobrze dopasować bieg, ten kto nie zna dobrze trasy mógł się zdziwić.
Podjazd pod Łysą a raczej jej kawałek też do łatwych nie należał, na początku trzeba było pokonać dość błotnisty długi podjazd, następnie właśnie ten fragment Łysej, gdzie dużo zawodników schodziło z rowerów i znowu zaczęła się blokada, jedyna droga którą można było trochę przyczepności dostać była po lewej stronie na trawie, ale czym dalej tym większe koleiny się robiły. Następnie jak to na ogół bywa gdy jest i podjazd to musi być zjazd. Jechało się ponad 50 km/h gdzie trzeba było uważać na liczne uskoki w postaci śliskich korzeni, na których można było łatwo stracić przyczepność. Następnie ostry zakręt w prawo, kilka zakrętów i szybki dojazd do mety, lecz i tu trzeba było być bardzo uważnym. Zbliżając się do mety należało wybrać sobie tor jakim będzie się jechało, czyli lewą, czy prawą stroną. Pierwszy wariant wyprowadzał prosto na chodnik zataczając większy, ale bezpieczniejszy łuk, zaś jadąc po stronie lewej, tępo było znacznie szybsze z niebezpiecznym uskokiem na środku gdzie przy prędkości 52 km/h gdy komuś brakuje techniki w tym fragmencie kolarskiego rzemiosła lepiej niech nie ryzykuje bo może skończyć się niezbyt przyjemnie. Byliśmy świadkami takiego upadku, przy prędkości ponad 50 km/h ! Pechowym miejscem były również krawężniki na kilkadziesiąt metrów przed metą, przez które i ja i mój kolega z drużyny Igor Bereza, nie ukończyliśmy zawodów.
Organizatorzy Family Cup zdecydowanie stanęli na wysokości zadania. Zawody były przygotowane profesjonalnie. Nie zabrakło elektronicznego pomiaru czasu i posiłku regeneracyjnego oraz losowania nagród pośród startujących uczestników.
Pierwszy raz w życiu dostałem DNF
trzeba wyciągnąć wnioski i szykować formę na kolejne zawody




&feature=g-upl


Kategoria ZAWODY XC