Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrHabaj z miasteczka GDYNIA. Mam przejechane 7858.00 kilometrów w tym 4578.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 20914 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrHabaj.bikestats.pl
  • DST 220.00km
  • Czas 07:30
  • VAVG 29.33km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • HRmax 164 ( 86%)
  • HRavg 150 ( 78%)
  • Kalorie 6100kcal
  • Sprzęt B1 DRONE
  • Aktywność Jazda na rowerze

KaszebeRunda 2012

Sobota, 26 maja 2012 · dodano: 29.05.2012 | Komentarze 5

Dziś odbył się nie typowy Maraton szosowy jakim jest „KaszebeRude”.
Celem Maratonu głównie jest dobra zabawa, śmiało można powiedzieć że to forma pikniku.
Do wyboru są trzy dystanse dla różnego poziomu zawansowania: mikro KaszebeRunda 64 km, mini KaszebeRunda 120 km, i najdłuższy dystans KaszbeRunda 225 km z którym postanowiłem się zmierzyć jadąc rowerem MTB.
Żeby startować w tym maratonie nie jest potrzebny rower górski, można startować na czym kolwiek byle by miało dwa koła i sprawne hamulce.
Podszedłem do tego maratonu jak do dobrego treningu obciążając przy tym rower jak tylko się da, ciężkie opony 800 gram/szt i ciężkie dętki.
Dystans 225 km startował w godzinach 7:25-8:00 w krótkich 5 minutowych odstępach czasowych by nie robić zatoru.
Maraton odbywa się w całkowitym ruchu samochodów także obowiązkiem jest przestrzegania prawa o ruchu drogowym, lecz jest tak dopasowany ze prowadzi większość bocznymi drogami gdzie natężenie ruchu jest znikome, dopiero dojeżdżając do mety główną ulica można było zaobserwować większe natężenie, ale innej możliwości nie ma.
Warunki do jazdy były ciężkie, dość silny wiatr który spowalniał jazdę dawał ostro we znaki.
Ja osobiście wystartowałem z 3-4 osobową grupką o godz. 7:45
Sporą część trasy jechał z nami pilot który dbał o bezpieczeństwo.
Już na początku narzuciłem swój rytm jazdy, zostawiając resztę w tyle, jedna osoba na kolarce trzymała mi koła do 80 km gdzie zatrzymała się na bufecie w miejscowości Laska, ja miałem plan zatrzymać się dopiero przy 110 km na obiad w Charzykowych to była połowa trasy, byłem dość wykończony i dwa bidony po 700 mln były zupełnie puste.
Przerwa dobrze mi zrobiła, do zjedzenia było do wyboru albo zupa Pomidorowa albo Spaghetti, ja wybrałem zupę Pomidorową ale była zbyt pikantna moim zdaniem i do jazdy rowerowej niezbyt dobra, ale to moje osobiste zdanie.
Jadąc ciągle sam już przestałem wierzyć ze dogonię jakiś peleton, doganiałem pojedyncze jednostki ale jechały tak słabo że szybko zostawały w tyle.
Silny wiatr coraz bardziej stawał się dokuczliwy i zacząłem tracić nieco sił, spoglądałem na licznik kiedy następny bufet, na następnym postoju zaplanowałem zatrzymać się w Lipnicy, tam spotkałem kilka osób ale szybko pojechali, ja napiłem się soku jabłkowego 2X i dwie drożdżówki które mi bardzo zasmakowały. Trochę odpocząłem porozciągałem się i dalej w drogę, nadal sam. Jadąc przez Babilon miałem obawy czy nie zakatują mnie owe muchy których latem jest od groma, pewnie to ich teren i atakują każdego rowerzystę.
Lecz silny wiatr na szczęście uniemożliwiał im to, dobre i to, tu zawsze mam mały kryzysik, jadąc spokojnie postanowiłem zjeść batonika który w połowie mi wypadł, no trudno, następny przystanek to był już ok. 180 km Półczno, tam spotkałem bardzo dużo kolarzy, był zaplanowany posiłek, podawali placki, i loda można było zjeść za totalną darmochę, ja wybrałem sobie Magnum :D chwila odpoczynku, relaksu i dalej w drogę, przdemną postanowiło jechać dwóch kolarzy na kolarzówkach, pomyślałem sobie ufff w końcu z kimś. Trzymałem im koła z dobrych 10 min za nim postanowiłem się na zmiany, już nie miałem sił.
Spokojnie sobie jechaliśmy wymieniając się co jakiś czas, również doganialiśmy pojedyncze jednostki ale nikt nie chciał z nami jechać. Na ok. 200 km zaczęliśmy zbierać pomału kolarzy i wyszło w końcu ok. 15 osobowy peleton, ja zamykałem jadąc na samym końcu ale nie spuszczając kolegów z czołówki, wiedziałem ze zaatakują i chciałem wyrwać razem za nimi, przynajmniej miałem taki plan, wiedziałem ze będzie to ciężkie jadąc rowerem górskim.
Na 210 km poszli jak strzała do przodu, zaczął się atak, no i śmignąłem razem za nimi trzymając mocno koła, peleton który jechał za nami został daleko w tyle, nie było go nawet widać, Meta honorowa znajdowała się na Rynku w Kościerzynie, dojechaliśmy w trójkę razem. Po wyścigu zaplanowany był posiłek, żeton na piwo i masaż.
Każdy kto dojechał do mety został udekorowany przez piękne hostessy pamiątkowym medalem i dyplomem.
Jeżdżę prawie co roku na tą imprezę i bardzo mi się podoba, mimo wysokiego wpisowego warto wziąść w niej udział.








&feature=youtu.be


Kategoria SZOSA



Komentarze
PiotrHabaj
| 21:11 piątek, 1 czerwca 2012 | linkuj dzięki :-)
adas172002
| 21:08 piątek, 1 czerwca 2012 | linkuj Gratulacje, znalazłem Cię na zdjęciu na mecie na rynku
Roadrunner1984
| 17:12 wtorek, 29 maja 2012 | linkuj Fantastyczny czas na takim dystansie. Co rok lepiej :D:D:D:D:D:D , fajnie że nawet filmik dodałeś.
Podoba mi się jak zostawiasz kolarzy w tyle na swoim góralu , i chętnie chciał bym zobaczyć wynik jaki byś osiągnął na kolarce :D:D:D:D:D:D:D:D:D
GarbusWT
| 13:53 wtorek, 29 maja 2012 | linkuj Dodajesz zaległy wpis, to proszę zmień również datę:D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa hater
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]