Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrHabaj z miasteczka GDYNIA. Mam przejechane 7858.00 kilometrów w tym 4578.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrHabaj.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2015

Dystans całkowity:30.00 km (w terenie 30.00 km; 100.00%)
Czas w ruchu:02:44
Średnia prędkość:12.59 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:10.00 km i 0h 41m
Więcej statystyk
  • Aktywność Bieganie

Nocny Bieg Świętojański z PKO Bankiem Polskim

Piątek, 19 czerwca 2015 · dodano: 30.06.2015 | Komentarze 0

To miał być bieg kontrolny, miałem sprawdzić na ile jestem zdolny teraz pobiec, nie miałem zamiaru biec na maxa tylko  na granicy 80%. Atmosfera była świetna jak to już bywa na Gdyńskich biegach. Ustawiłem się dosłownie na ostatnią chwilę w sektorze, mój sektor po raz pierwszy był koloru białego czasy 40-45 min (awans z granatowego), plan był taki by pobiec w granicach 42-43 min ale nawet 44 nie było by źle patrząc chociaż na to ze to pora do spania a nie do biegania. 
Start !!!
Pierwsze kilometry bardzo spokojne kładąc największą role nad  oddechem by nie szarpać, nagle widzę jak wyprzedza mnie Pawco z drużyny, staram się za nim nadążać i mieć go na widoku, w głowie siedzi mi myśl jak się utrzymam do końca jest szansa 99% na nową życiówkę. Trzymam się dzielnie na plecach gdy sie oddala próbuję przyspieszyć by go nie stracić z pola widzenia, bardzo dobrze mi się biegnie, nie szarpie biegu biegnie równo, ooo już świętojańska, jak już tyle wytrzymałem jest całkiem duża szansa, coraz bardziej realna ze wpadniemy razem na metę, jeszcze tylko świętojańska i z górki będzie. Przetrwałem najcięższy fragment biegu to i teraz dam radę.
Pawco troche mi uciekł, ja troche zwolniłem by nabrać tlenu do puc, chowam się za plecami by uniknąć wiatru i dalej w pościg.
W oddali widze Bartka,  biegł swoim tempem, chwile pogadałem i dalej w pościg, jeszcze po drodze spotkałem kilku znajomych min z grupy kolarskiej "Lew Lębork". Goniłem teraz Pawca by nie stracić tego na co pracowałem, trochę sie oddalił ale jeszcze nie wszystko stracone. Świętojańska nie należy do mocnych podbiegów tu można spokojnie biec 4:20 i szybciej. 
Nagle zbieg, staram się rozluźnić, ręce na dół ciało lekko wysuwam przed siebie by nogi swobodnie odpoczęły na zbiegu i tu zaczął się mój dramat, poczułem nagle prąd przeszywający prawą łydkę od achillesa do samego kolana, chciałem dalej biec zaciskając zęby ale nie dało się, w pierwszym momencie myślałem że to jest skurcz, więc stanąłem przy drzewku próbując się rozciągnąć, nie to nic nie daje a nawet pogłębia ból, nie wiem co robić, ide utykając ledwo co mogę się poruszać, teraz to mnie wyprzedzali, straciłem wszystko na co tak mocno pracowałem w jednej małej chwili i do tego pada deszcz, nie mogę nic zrobić, musze się poddać.
W głowie pozostało jedynie ze miał być to bieg kontrolny, próba na co mnie stać w biegu na 10 km, niestety tego się nie dowiem, czuje na granicy łydki ostry ból, tak jak by ktoś wlał beton.
To byl mój koniec, zostało nie wiele ok 3 km do mety a ja nie mogę nic na to poradzić.
Ściągam nr i ide skrótami do mety, nawet to sprawia mi ból, medalu oczywiście nie odebrałem bo to jednak jest bieg i nie zasłużyłem na medal.
Teraz mam nadzieję wyleczyć się do biegów Kaszubskich gdzie walczę o generalkę, obecnie zajmuję 21 miejsce.
Nigdy coś podobnego jeszcze mi się nie przytrafiło, pierwszy raz w życiu musiałem zejść z trasy, oby już nigdy to nie miało miejsca. Biorąc pod uwagę ze mógł być to przemęczony mięsień miałem dużo szczęścia ze nie przytrafiło mi się na któreś z tras Maratońskich.
Do zobaczenia na Szlaku  



Kategoria BIEGI


  • DST 15.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 5:16min/km
  • Aktywność Bieganie

Bieg Po Rybkę - Matarnia

Niedziela, 14 czerwca 2015 · dodano: 23.06.2015 | Komentarze 0

W dniu dzisiejszym po Sobotnim biegu w Szemudzie z cyklu Kaszuby Biegają który odbył się w straszliwym upale w dniu dzisiejszym postanowiłem zaznaczyć obecny bieg swoją skromną osobą w „Bieg po Rybkę” odbywał się blisko Trójmiasta w dzielnicy Gdańska na Matarni po lasach i górkach leśnych. Plan był prosty, by się dobrze bawić bez zbędnego ciśnienia, na totalnym luzie, tym bardziej ze dystans nie był mały jak na taki teren, wynosił skromne 15 km w moim przypadku co w rzeczywistości jak się później okazało nie posiadał nawet 14 km całego dystansu.
Do wyboru były trzy dystanse: 5,10 oraz 15 km.
Co do samego biegu i organizacji z przykrością muszę stwierdzić ze należą się tu słowa krytyki, jeśli to była już IV odsłona biegu to nie chce wiedzieć co mogło się dziać w poprzednich edycjach. Nie wiadomo było do ostatniej minuty gdzie jest start, brak zorganizowania, rozgrzewka odbyła się w tłumie ok. 274 osób którzy już byli gotowi do startu i jeden koło drugiego stał na ścisk co uniemożliwiało wykonanie ruchów.
Start był wspólny dla każdego dystansu co też stało się chaosem, bo nie problem zrobić w odstępach chodźmy kilku sekund, pierwsi mieli się ustawić z dystansu 15 km drudzy 10 a na samym końcu 5 km.
Dużym plusem na pewno jest przeprowadzona trasa, można powiedzieć ze bieg odbył się w dość mocno górzystym terenie, nie było podbiegów o dużym nachyleniu ale za to były dość długie i kręte, oraz dość mocne zbiegi gdzie można było podszkolić technikę zbiegania.
Pętli na każdym z dystansów była jedna duża co jest plusem biegów przynajmniej w moim przypadku.
Biegło mi się bardzo dobrze, początek był bardzo szybki, dużo zbiegów, później zaczęły się podbiegi, po 5 km czułem ze weszłam we właściwy rytm narzucając swoje tempo biegu.
Teren do biegania organizator zadbał perfekcyjnie, były zbiegi, podbiegi, przeszkody, wszystko to co jest potrzebne do biegania w terenie, duże brawa !!!
Gdy znalazłem się już na 10 km krzyknęli do mnie ze jestem w TOP 10 więc jeszcze mocniej przyspieszyłem, miał być to bieg spokojny i też taki był ale jak jest okazja zawalczyć o dobry wynik trzeba korzystać i starłem się gonić.
Niestety na ok. 13 km zaczął się dramat gdy dobiegłem do rozwidlenia i tu słowa krytyki dla organizacji, brak strzałki gdzie dalej biec (były trzy możliwości) to jak szukanie kota w worku w teleturnieju „idź na całość” lewym okiem widzę gdzieś w oddali na drzewie strzałkę w dół no to sruu ile mam sił w nogach biegnę, dość długi zbieg więc tempo też nie małe, a co się okazało? Znalazłem się tuż przy szlabanie koło Sanktuarium w Matemblewie, stanąłem i zgłupiałem, co teraz? chwila namysłu, no trudno, to co zbiegaliśmy trzeba teraz podbiec, już teraz wiedziałem że cała moja praca na dobry wynik i czas poszła na marne. Od Matemblewa do Matarni cały podbieg trzeba było pokonać a przy 14 km w dość górzystym terenie to nie lada wyzwanie, wyjścia nie ma więc biegnę.
Stanąłem gdzieś w połowie podbiegu bo nie wiedziałem czy dobrze biegnę, jakaś babcia powiedziała że tak oni tam pod górkę biegli. Kilka osób już widzę przed sobą ale już mi brak sił by dogonić.
W końcu zamiast TOP 10 skończyło się na TOP 50
Mój czas: 1h19:13
Miejsce Open: 41/106
Link do wyników:
http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2015/gdarybe515.pdf
Moja ocen jest taka:
Organizator rzeczywiście mógł się postarać o lepsze oznakowanie na trasie lub poustawiać ludzi którzy będą tego pilnować, w tym miejscu gdzie się dość sporo biegaczy pogubiła nie było ani strzałek ani ludzi którzy by pokierowali na właściwą drogę, jest to wtopa tym bardziej ze była to końcówka trasy.
Dużym minusem było brak wody po przekroczeniu mety, trzeba było iść tam gdzie było biuro zawodów.
Dużym plusem jest jakość trasy i urozmaicenie terenu ale to nie wystarcza, jeśli ktoś chce zrobić dobry trening to jak najbardziej placem tą imprezę a jeśli ma w planie zawalczyć o dobry wynik i czas zalecam poszukać innej imprezy biegowej której jest u nas pod dostatkiem i jest co wybierać.
Plusem było dość niskie wpisowe
Plusem było losowanie nagród oraz główne losowanie roweru, w mniejszych losowaniach można było wygrać ryby min, Pstrągi, Łososia itp.





Kategoria BIEGI


  • DST 10.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 00:43
  • VAVG 4:18min/km
  • Aktywność Bieganie

Kaszubski Bieg Lesoków - KaszubyBiegają

Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 23.06.2015 | Komentarze 0

W dniu dzisiejszym zaliczyłem w barwach drużyny biegamyrazem.pl kolejny start z cyklu Kaszuby Biegają, tym razem była to już IV Edycja.
Bieg odbył się w Szemudzie pt. „X Kaszubski Bieg Lesoków”.
Pogoda nie sprzyjała do biegania, było bardzo gorąco, temperatura wskazywała 30 stopni, wiedzieliśmy że łatwo nie będzie, szczególnie na otwartej przestrzeni.
Pierwsze kilometry to asfalt, dość dużo asfaltu, ciągnęło się ale było dość szybko, było pod górkę było z górki, ogólnie trasa urozmaicona, wszystkiego po troszeczku aż w końcu szutrowa droga prowadząca w las i w końcu odseparowało nas od okrutnego słońca które nie dawało za wygraną mecząc biegaczy, czy w lesie było na pewno lepiej? Nie tak do końca.
Na pierwszy rzut oka mogło by się wydawać, uff w końcu las, będzie trochę cienia, takie myśli przeplatały się pewnie przez biegaczy, cień był ale liczne podbiegi dawały ostro w kość.
To nie była pogoda do łamania rekordów, trzeba było biec po prostu przed siebie i zaliczyć bieg. Starałem się biec swoim tempem mocno się nie przemęczając gdyż jutro czeka mnie kolejny start na dystansie 15 km lecz biegi z cyklu Kaszuby Biegają są nieco ważniejsze, zdecydowanie, tu walczę o jak najlepsze miejsce w klasyf generalnej.
Były momenty gdzie myślałem że puca wypluje, chwile zapchania czy nie zacząć iść na podbiegach, ale to chwila, takie momenty też bywają, strażacy dobrze pomyśleli na drodze asfaltowej robiąc fontannę wody przez którą można było przebiec, doskonałe orzeźwienie.
Droga do mety zaczęła się od ok. 8 km, dużo zbiegów i jeden poważny długi podbieg tuż na finiszu na którym poległem i nieco odpuściłem.
Metę przekroczyłem z czasem 43:59
Miejsce Open: 36/243
Kat. 11/78
Pełne wyniki pod linkiem:
http://www.kaszubybiegaja.pl/…/kb…/wyniki/szemud13062015.pdf
Na mecie czekały piękne medale które wręczały piękne dziewczyny w Kaszubskich strojach oraz zimna woda.
Z roku na rok imprezy z Cyklu Kaszuby Biegają zyskują na coraz większej popularności co bardzo cieszy, jest to jeden z lepszych cyklów o ile nie najlepszy na Pomorzu, polecam !!!
Do zobaczenia 05.07.2015 w Przodkowie gdzie odbędzie się kolejna V odsłona pt „Ćwierćmaraton Szwajcarii Kaszubskiej” dodam że w roku 2014 była to najlepsza impreza biegowa na Kaszubach.







Kategoria BIEGI


  • Teren 5.00km
  • Czas 00:21
  • Aktywność Bieganie

VI Charytatywny Bieg Skrzydło Anioła w Luzinie

Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 08.06.2015 | Komentarze 0

Na zakończenie weekendu wahałem się do ostatniego momentu co wybrać w planach był:
„Bieg Północy” we Władysławowie (to bieg przełajowy na 16 km) czy „VI Charytatywny Bieg Skrzydło Anioła” w Luzinie na dystansie 5 km. Wybrałem ten drugi ze względu na to że był to bieg Charytatywny więc nie tylko ja skorzystam oraz zaplanowałem dojazd i powrót na rowerze, 33 km w jedną stronę, więc rozgrzewka była, tyle ze ten dojazd czy zawsze musi tak wiać w twarz? Niby tylko 33 km ale ten wiatr mnie trochę wykończył, no i piękny podjazd za Bolszewem to czysta poezja.
Główny bieg zaplanowany był na godz 13, wcześniej odbywały się biegi dla dzieci na krótszych dystansach.
Luzino jest bardzo urokliwym miejscem, biuro zawodów mieściło się tuż przy pięknej Hali Widowiskowo Sportowej, ten kto tam był wie o czym mowa a jak kogoś tam jeszcze nie było dużo traci.
Poza biegiem odbywały się również aukcje w których można było wziąć udział, wszystkie zebrane fundusze zostały przekazane na „Fundacje Udaru Mózgu” więcej info można znaleźć na stronie internetowej http://www.fum.info.pl, jedną z atrakcji dla dzieci było przejechanie się jednym z Motorów, spora grupa Motocyklistów również zawitała.
Przed biegiem i po biegu można było zbadać ciśnienie w jednym z namiotów.
Start był wspólny zarówno Biegu jak i Marszu, odbywał się na terenach leśnych, mieliśmy do pokonania trzy pętle, ostateczny dystans wyniósł 5,20 km, ten bieg był mi potrzebny by odbudować się po kiepskim starcie w „Parkrun Gdynia”.
Trasa nie była taka łatwa na jaką mogła się wydawać. Początek prosta piękna droga szutrowa, niestety ostro wiało w twarz, następnie zakręt w las trochę już pod górkę, za podbiegiem zbieg szutrowy czyli chwila oddechu a po zbiegu czekał na nas największy podbieg szutrowy.
Z biegu mogę być zadowolony, wiem ze nic więcej nie mogłem osiągnąć, dałem z siebie wszystko, przekroczyłem linię mety z czasem:
21:35 co dało 12/79 miejsce
Na Linei mety dostaliśmy medale ręcznej roboty „serduszko” oraz talon na herbatę/kawę ciastko i aniołka (pamiątkę) Emotikon wink
Sportowcy zebrali w tym roku 1709,40 zł
Powinno być więcej biegów o charakterze Charytatywnym, jest zbyt mało tego typu inicjatyw a jest to bardzo potrzebne, ta impreza na pewno zagości w moim kalendarzu za rok, świetne miejsce, atmosfera, organizacyjna na szóstkę się spisała, a najważniejsze że zebrane fundusze idą na cel dobroczynny.
foto: Monika Rolbiecka
więcej zdjęć pod linkiem:
https://plus.google.com/…/113720…/albums/6157718603344023137










Kategoria BIEGI


  • DST 5.00km
  • Czas 00:21
  • VAVG 4:12min/km
  • Aktywność Bieganie

Parkrun Gdynia nr 179

Sobota, 6 czerwca 2015 · dodano: 08.06.2015 | Komentarze 0

W Dniu dzisiejszym odbył się Parkrun Gdynia nr 179 w którym to brałem udział. Plan był prosty aby rozruszać (na luzie), nie cisnąć za mocno co okazało się ze nawet nie miałem sił.
Nie wszystkie biegi muszą wychodzić tak jak zakładamy, gdzieś trzeba wypaść gorzej by przyszedł ten lepszy moment.
W Dniu dzisiejszym byłem w słabszej dyspozycji, nie potrafiłem narzucić tempa jakie miałem choćby tydz. temu, trudno się mówi trzeba żyć dalej.
Pogoda do łatwych nie należała ale nie zwalał bym winy na pogodę.
Gdy nastąpił start już wiedziałem, że jest coś nie tak, chciałem narzucić swój rytm biegu ale nie szło, brakowało mocy, no nic biegłem takim tempem by utrzymać równo przez 5 km, w końcu wyszła średnia 4:31 min/km co na dystansie 5 km niezbyt zachwyca ale czasem trzeba umieć przegrywać. Początek zawsze jest szybki w dniu dzisiejszym wahało się między 4:08 a 4:20 min/km po nawrotce i bieg wzdłuż bulwaru do końca gdzie są umiejscowione domki Morsów był okrutny wiatr, akurat wypadło że byłem sam i cały wiatr odczułem znacznie, wmówiłem sobie ze po nawrocie powinien wiać w plecy, no bo skoro wieje w twarz w jedną stronę to powinien wiać w plecy w drugą, a tu niespodzianka, zero wiatru, totalny skwar, ciało się topiło. Wolnym tempem człapałem, byle by się nie zatrzymać, chodź i o tym też pomyślałem na chwil kilka, wolno doczłapałem się do mety uzyskując:
czas: 21:43
miejsce: 34/122
fot. Wiktoria Kuptz



Kategoria BIEGI