Info

Suma podjazdów to 20914 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2021, Marzec2 - 3
- 2020, Październik3 - 3
- 2020, Wrzesień4 - 0
- 2020, Sierpień3 - 4
- 2020, Lipiec2 - 2
- 2016, Grudzień11 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik4 - 0
- 2016, Wrzesień4 - 0
- 2016, Sierpień3 - 0
- 2016, Lipiec2 - 0
- 2016, Czerwiec4 - 0
- 2016, Maj7 - 3
- 2016, Kwiecień5 - 4
- 2016, Marzec3 - 0
- 2015, Grudzień1 - 1
- 2015, Listopad7 - 0
- 2015, Październik4 - 1
- 2015, Wrzesień4 - 7
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Czerwiec5 - 0
- 2015, Maj6 - 1
- 2015, Kwiecień1 - 0
- 2015, Marzec3 - 0
- 2015, Luty3 - 0
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Grudzień1 - 0
- 2014, Listopad2 - 0
- 2014, Październik1 - 0
- 2014, Wrzesień1 - 0
- 2014, Sierpień3 - 0
- 2014, Czerwiec2 - 0
- 2014, Maj2 - 0
- 2014, Kwiecień2 - 0
- 2013, Wrzesień2 - 0
- 2013, Sierpień5 - 0
- 2013, Czerwiec1 - 0
- 2013, Maj3 - 0
- 2013, Kwiecień1 - 0
- 2012, Sierpień7 - 6
- 2012, Lipiec3 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 0
- 2012, Maj5 - 6
- 2012, Kwiecień29 - 21
- 2012, Marzec10 - 7
- 2011, Październik2 - 0
- 2011, Wrzesień4 - 2
- 2011, Lipiec2 - 3
- 2011, Czerwiec3 - 5
- 2011, Maj3 - 3
- 2011, Kwiecień2 - 2
- 2010, Październik2 - 4
- 2010, Wrzesień3 - 5
- 2010, Czerwiec5 - 4
- 2010, Maj3 - 8
- 2010, Kwiecień1 - 4
- 2009, Październik1 - 4
- 2009, Wrzesień1 - 0
- 2009, Sierpień1 - 1
- 2009, Czerwiec3 - 0
- 2009, Maj1 - 3
- 2009, Kwiecień1 - 0
- 2008, Czerwiec1 - 3
- DST 5.00km
- Czas 00:20
- VAVG 4:00min/km
- Aktywność Bieganie
Parkrun nr 198
Sobota, 24 października 2015 · dodano: 29.10.2015 | Komentarze 0
Pierwszy raz biegłem Parkruna od czasu kontuzji i po Maratonach.
Jest to sprawdzian formy na dystansie 5 km, widać jeszcze dużo pracy mam przed sobą.
Czas odległy ale dobrze ze są takie biegi organizowane gdzie można zbadać swoją dyspozycje, a bieg na 5 km to podstawa do dalszej pracy.
Mój czas: 20:51
m-ce 20/166
- DST 42.20km
- Czas 03:38
- VAVG 5:09min/km
- Aktywność Bieganie
16. PKO Poznań Maraton
Niedziela, 11 października 2015 · dodano: 29.10.2015 | Komentarze 1
Maraton Poznań uważam za zaliczony
był to mój 3 Maraton w ciągu 4 tyg i 4 Maraton z 5 do zaliczenia do upragnionej Korony Maratonów, za rok na spokojnie do Krakowa i będzie można się przygotować.
Co do samego Maratonu Poznańskiego muszę przyznać ze to najcięższa trasa jaką biegłem, dużo podbiegów, ale jestem pod wrażeniem kibice na trasie są niesamowici, moge polecić z czystym sumieniem Maraton Poznań każdemu kto chce poczuć tą atmosferę. Wszystko dopięte idealnie jeśli chodzi o organizacje, nie ma do czego się przyczepić, jedzenie pychota.
Co do samego biegu liczyłem na czas w granicach 3:45, tym bardziej ze już miałem dwa Maratony zaliczone w bardzo krótkim czasie, niestety ściąga mi wypadła z międzyczasami gdzieś na ok 20 km i musiałem radzić sobie sam. Na podbiegach nie było łatwo a w dodatku bardzo zimno i dość ostry wiatr.
Na 30 km zaliczyłem ostrą glebę gdy chciałem w biegu wziąć pomarańcze nie trafiłem ręką i zmusiło mnie do nagłego zahamowania, nie wiem nawet na czym się wyłożyłem czy to była skórka od banana czy asfalt jakiś perfidny, mniejsza o to gleba była solidna, nie było czasu trzeba było szybko wstać i biec dalej. Po biegu odczułem trochę kolanko, przy przewrotce upadłem właśnie na nie, nic poważnego się nie stało, szkoda ze nikt nie zrobił mi zdjęcia w tym momencie.
Gdy bylem na 30 km byłem bliski swojego rekordu lecz trochę mnie poniosło, nie czułem żadnego zmęczenia żaden kryzys mnie nie łapał, jakoś tak dziwnie ;) ale wg profilu to właśnie po 30 km zaczną się schody, ja przyspieszyłem i biegłem 4:40 min/km na 35 km złapał mnie właśnie kryzys, no doigrałem się i zacząłem walczyć ze sobą, prędkość spadła, stałem się wąchaczem mety w tym momencie, walczyć trzeba umieć i jestem zadowolony, mimo ze nie zdołałem ustanowić rekordu no ale to przecież trzeci Maraton w ciągu 4 tyg i czwarty w tym roku, nie można wymagać od siebie za dużo, łatwo się mówi,. \
czas który osiągnąłem: 3h:38:22
m-ce 1652/6242
Jestem zadowolony z uzyskanego rezultatu.
Teraz tylko Kraków na spokojnie i Korona Moja, ale tu już mogę na luzaku się przygotować.
Jestem zadowolony z Maratonów które udało mi się zaliczyć mimo trudności. Po złamaniu kości strzałkowej chciałem odpuścić ale kumpel mnie mocno podbudował ze dam radę i udało mi się jakimś cudem dojść do siebie, lekarz gdy zdjął mi gips powiedział ze już niedługo mogę zacząć delikatnie biegać, no to przebiegłem delikatnie Maraton Wrocławski :D dlatego też taki słaby wynik :P ale tu o wynik nie walczyłem, ten bieg ułożył się trochę inaczej niż mogłem przypuszczać, biegłem z ekipą znajomych, był to nieco inny bieg niż wszystkie do tej pory, nieco bardziej ostrożny, nie miałem pewności co mnie czeka na trasie ale dzięki temu mogłem zobaczyć co się dzieje w niższych strefach stawki i tu odbywają się prawdziwe dramaty.
Z Maratonu na Maraton się rozkręcałem, dobrych treningów nie byłem w stanie robić ponieważ co 2 tyg czekał mnie następny Maraton, nie przepuszczałem ze w tak krótkim czasie i po tak dramatycznej kontuzji jakim jest złamanie dam radę tyle Maratonów na raz przebiec, okazało się ze w ciągu 4 tygodni przebiegłem 3 Maratony, a w tym roku potrzebnych do Korony udało zaliczyć się 4 Maratony,
były to kolejno: Dębno, Wrocław, Warszawa i Poznań,
za rok został już tylko Kraków i będę szczęśliwym zdobywcą Korony Maratonów.
Wniosek jest taki: nie należy się łamać i iść do przodu nie zależnie od tego jakie przeciwności napotkamy na drodze, nie ważne jakim tempem ważne by do przodu i się nie poddawać...


- DST 5.00km
- Teren 5.00km
- Czas 00:22
- VAVG 4:24min/km
- Aktywność Bieganie
City Trial - I Edycja (Gdańsk)
Niedziela, 4 października 2015 · dodano: 29.10.2015 | Komentarze 0
W dniu dzisiejszym wystartowała jak co roku Edycja City Trial, my razem z drużyną biegamyrazem.pl jak co roku startujemy drużynowo.
Mój cel to głównie Maratony które wliczają się do Korony Maratonów więc ten bieg traktowałem jako trening, miałem pobiec bez napięcia i spiny i takie założenie było do końca.
Bieg był bardzo kontrolowany, początek bardzo lekki dużo osób mnie wyprzedzało, lecz pierwsza górka nieco zweryfikowało stawkę, ci co tak namiętnie wystrzelili do przodu odstali na pierwszym podbiegu gdzie ja zacząłem wchodzić w swój rytm.
Bieg był na poziomie gdy zacząłem szybko i ciężko oddychać nieco zwalniałem, kontrolowany oddech ale starałem wyznaczyć odpowiednią granicę.
Po chwili patrze a tu nagle 4 km się pojawia aż mnie zdziwiło ze to tak szybko przyszło, może dlatego ze miałem za sobą już 3 maratony za sobą albo rzeczywiście tak dobrze mi się biegło ze tego ni odczułem, na finiszu lekko przyspieszyłem ale to nie był sprint.
Gdy na zegarze zobaczyłem czas ok 23 min byłem mocno zdziwiony, był to dla mnie bardzo leki bieg a mimo to na tej trasie udało mi się zupełnie przypadkowo wywieść życiowy rekord.
Mój czas: 22:57
m-ce 78/286
- DST 42.20km
- Czas 03:43
- VAVG 5:17min/km
- Aktywność Bieganie
37 Maraton Warszawski
Niedziela, 27 września 2015 · dodano: 29.09.2015 | Komentarze 2
Maraton Warszawski uważam za zaliczony.
Był to już trzeci Maraton zdobyty w tym roku potrzebny do "Korony Maratonów". Nie poszło co prawda zgodnie z planem.
Po cichu marzyłem by wywieść z gorącego terenu wynik 3h:30, Ustawiłem się tuż za zającem z czasem 3:35, wszystko szło z planem w pewnym momencie poczułem się na tyle dobrze ze zostawiłem zająca w tyle i biegłem wg ściągi oraz trzymałem się określonych między czasów co dawało by wynik 3:30. Pięknie wszystko szło, na trasę wziąłem 4 żele firmy SIS i bardzo pomogły. Na trasie organizator również zapewnił żele (z kofeiną) które dały kopa chodź na moment.
Kryzys złapał mnie na 30 km i to był koniec marzeń o wyniku 3h:30 tym bardziej ze w głowie siedział Maraton Poznań który mam za 2 tyg i nie mogę biec Warszawy na maksa, muszę szybko dojść do siebie, chciałem pobiec w przedziale 3:30 - 3:45 i nadrobić straty z Wrocławia co się udało i jak na takie krótkie przygotowanie powinienem być zadowolony, no i jestem chodź niesmak trochę pozostał. Najbardziej zaskoczyli wolontariusze którzy dopingowali biegaczy jak tylko się da, np "meta już nie daleko, dacie radę tyle już za wami teraz to już z górk" itp. :-) dla wolontariuszy jestem pełen podziwu i należą się ogromne brawa, dla tej atmosfery warto przebiec Warszawski Maraton.
Ostatnie 2 km dłużyły mi się nieubłaganie, 12 km ostatnie walczyłem, prędkość ok 5:30-5:50 tak mi tempo spadło, zając 3:35 wyprzedził mnie 10 km przed metą i wiedziałem ze mój czas uciekł właśnie w tym momencie, chodź przez chwile starałem się utrzymać tempo to jednak było ponad moje siły a nie mogłem się forsować ponad normę przed Poznaniem.
Po jakimś czasie zobaczyłem napis , "Meta 1000 metrów" przypomniałem sobie jak jeszcze niedawno robiłem tempówki 6X po 1 km w tempie ok 4:25 min/km więc nie zastanawiałem się długo i ruszyłem do boju, prędkość przeskoczyła barierę 5 min/km, znowu zacząłem wyprzedzać.
Biegnę ile miałem zapasu ale to nie byl max, zrównaliśmy się z pewnym zawodnikiem, jest już napis 400 metrów do mety, biegniemy równo koło siebie, już zostało 200 metrów, nagle spoglądamy sobie w oczy pyta się mnie, finiszujemy? no dobra w sumie możemy, nie wiem skąd tyle sił zostało ale tempo podskoczyło na finiszu do 3:30 min/km a puls pokazał HR180 , szczęśliwy przekroczyłem linie mety, mogę być zadowolony z wygranego finiszu, przybiliśmy piątkę na mecie w podziękowaniu za dobry popis dla oka.
*Dokładny mój czas: 03h:43:24
Do zobaczenia 11.10.2015 w Poznaniu na Maratonie
tam dam z siebie wszystko co tylko mi zostało !!!
ale kciuki się przydarzą :-)
- DST 42.20km
- Czas 04:18
- VAVG 6:06min/km
- Aktywność Bieganie
33.Maraton Wrocław
Niedziela, 13 września 2015 · dodano: 29.09.2015 | Komentarze 3
33.Maraton Wrocław uważam za zaliczony, czas nie powala 4h:18:57
Oto moje krótkie sprawozdanie:
Maraton odbył się w dość ciężkich warunkach, godz po starcie termometr pokazywał 25 stopni a przy nagrzanym asfalcie oraz kilku tyś biegaczy temp odczuwalna jest nieco wyższa.
Organizatorzy o to zadbali umieszczając punkty z nawadnianiem co 2,5 km, były dostępne izotoniki oraz zimna woda.
Moja założenie było by zmieścić się w czasie 3h30 min wiedziałem że to w jakiej jestem dyspozycji zweryfikują pierwsze kilometry a konkretnie pierwsza dycha.
Niestety nie udało mi się wywieść mojego planu, przegrałem już na pierwszych 10 km, pociągnąłem do 15 km jeszcze i poległem ale czego ja mogłem się spodziewać ? 2 m-ce bez jakie kolwiek ruchu i największe wybieganie jakie udało mi się zrobić to 16 km,jest to zdecydowanie zbyt mało by przebiec dobrze Maraton.
Po 15 km znacznie zwolniłem, zacząłem mieć wątpliwości czy uda mi się ukończyć, czy zmieszczę się w limicie czasowym?
Wyprzedzali mnie wszyscy, dogonił mnie Andrzej z teamu i zostawił na tyle ze straciłem go z pola widzenia. Na punkcie z odżywianiem uzupełniłem energię w postaci dwóch kotek cukru co dało możliwość by dogonić kolegę z drużyny i od tej pory biegliśmy razem, wynik już nie miał dla mnie znaczenia.
Po kilku kilometrach wypatrzyła mnie kumpelka która biegła w swoim lokalnym Maratonie, poznaliśmy sie parę lat temu w Jastarni na "Maratonie Brzegiem Morza". Niesamowite jest to ze udało się nam spotkać na trasie spośród kilku tyś uczestników, bardzo się ucieszyliśmy, bieg od tej pory miał inne znaczenie, biegliśmy, rozmawialiśmy, zrobiło się bardzo miło i sympatycznie.
Był to bieg już bez żadnej spiny bez ciśnienia na totalnym luzie.
W trójkę dobiegliśmy do mety w sympatycznym gronie i uśmiechnięci co najważniejsze.
Czasem fajnie jest tak przebiec z kimś, zupełnie inne nastawienie.
Za 2 tyg czeka mnie kolejne wyzwanie do Korony Maratonów.
Będzie to "37.Maraton Warszawski"
Do zobaczenia w Warszawie
- DST 125.00km
- Czas 04:56
- VAVG 25.34km/h
- Sprzęt X-Zite
- Aktywność Jazda na rowerze
Cyklo Gdynia
Niedziela, 6 września 2015 · dodano: 29.09.2015 | Komentarze 1
wyścig Kolarski "Cyklo Gdynia" na dystansie 125 km zaliczony.
Pogoda nie rozpieszczała, strasznie padało, prawie przez cały dystans. Jeśli mam coś napisać o formie i o samym wyścigu to słowo Dramat jest jak najbardziej na miejscu. Jeszcze nigdy podczas jazdy nie włączałem tzw młynka a tutaj jak bym się cofał, ledwo dojechałem do mety i raczej nie będę klasyfikowany.
Może to i lepiej, 2 m-ące przerwy dały ostro o sobie znać, należy zacząć budowanie formy od zera. Należy wyciągnąć wnioski, przepracować zimę i ruszyć z kopyta w następnym sezonie. Czasem dobrze jest dostać lanie, dowiedziałem się gdzie jest moje miejsce. Jedynie z czego mogę być zadowolony to, że technika jazdy nie ulotniła się, widoczne było na ostrych zakrętach podczas mokrej nawierzchni. Za tydzień czeka mnie Maraton we Wrocławiu może tu spisze się trochę lepiej? to jest priorytet jeden z ważniejszych Maratonów w sezonie
Ostatni raz w Cyklo Gdynia startowałem w 2013 roku wtedy jeszcze na MTB przejechałem z czasem 4h56:58 w dniu dzisiejszym 4h33:11, nie sądziłem że forma może tak bardzo się ulotnić przez ten czas.
- DST 50.00km
- Czas 02:08
- VAVG 23.44km/h
- Sprzęt X-Zite
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening z Mistrzem Polski
Piątek, 4 września 2015 · dodano: 29.09.2015 | Komentarze 1
Dziś była okazja by się przejechać z Mistrzem Polski "Tomkiem Marczyńskim" okazja może się już nie powtórzyć.
Pogoda nas nie rozpieszczała, padało było mokro ale Kolarze to przecież twardzi ludzie i nie daliśmy za wygraną, objechaliśmy małą pętle trasy Niedzielnego wyścigu "Cyklo Gdynia" 40 km
Tempo bardzo spokojne, do zobaczenia w Niedzielę na wyścigu, dystans 125 km start 11:40 spod
- DST 10.00km
- Czas 00:46
- VAVG 4:36min/km
- Aktywność Bieganie
II Dycha nad Wisłą
Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 29.09.2015 | Komentarze 0
Zawody odbyły się w Tczewie, był to mój pierwszy oficjalny start po Kontuzji.
Tu właśnie miało okazać się jaka jest moja dyspozycja, trasa należała do dość ciężkich było dość gorąco, ktoś naliczył na 10 km 40 zakrętów a trasa posiadała w swoim profilu dość męczące podbiegi.
Początek dość mocno szarpnąłem lecz pierwsza lepsza górka zweryfikowała moją dyspozycje, to jeszcze nie ten czas, muszę zacząć nadrabiać a ten bieg trzeba potraktować jako dobry trening, oczywiście był bardzo dobry trening z bardzo interesującym finiszem na końcu z czego jestem zadowolony, dodam jeszcze tylko ze udało mi się wygrać finisz, Olek kolega z klubu jeszcze dodatkowo mnie zmotywował bym wycisnął z siebie nieco więcej na końcowych metrach, nie wiedziałem że jeszcze starczy mi sił do takiego mocnego finiszu, skąd te siły się biorą ;-)
Po tym biegu wiem co straciłem, co nad czym tak ciężko pracowałem, teraz czeka mnie naprawdę ciężka praca by powrócić do formy jaką miałem przed kontuzją.
Przepaść to najlepsze słowo jakie można użyć a 2 km przed metą się tak strasznie dłużyły a słońce i panująca susza na trasie myślałem ze wyzionę ducha.
Jedyne z czego mogę być zadowolony to z udanego Finiszu, pognałem jak nigdy, dostałem jakieś Turbo doładowanie.
Na metę dobiegłem z mocniejszym akcentem uzyskując czas 46:33 co dało mi 142/322 miejsce
Tempo czysto Maratońskie, dobre i to.
Ale nie poddajemy się i trenujemy dalej
- Aktywność Bieganie
Nocny Bieg Świętojański z PKO Bankiem Polskim
Piątek, 19 czerwca 2015 · dodano: 30.06.2015 | Komentarze 0
To miał być bieg kontrolny, miałem sprawdzić na ile jestem zdolny teraz pobiec, nie miałem zamiaru biec na maxa tylko na granicy 80%. Atmosfera była świetna jak to już bywa na Gdyńskich biegach. Ustawiłem się dosłownie na ostatnią chwilę w sektorze, mój sektor po raz pierwszy był koloru białego czasy 40-45 min (awans z granatowego), plan był taki by pobiec w granicach 42-43 min ale nawet 44 nie było by źle patrząc chociaż na to ze to pora do spania a nie do biegania.
Start !!!
Pierwsze kilometry bardzo spokojne kładąc największą role nad oddechem by nie szarpać, nagle widzę jak wyprzedza mnie Pawco z drużyny, staram się za nim nadążać i mieć go na widoku, w głowie siedzi mi myśl jak się utrzymam do końca jest szansa 99% na nową życiówkę. Trzymam się dzielnie na plecach gdy sie oddala próbuję przyspieszyć by go nie stracić z pola widzenia, bardzo dobrze mi się biegnie, nie szarpie biegu biegnie równo, ooo już świętojańska, jak już tyle wytrzymałem jest całkiem duża szansa, coraz bardziej realna ze wpadniemy razem na metę, jeszcze tylko świętojańska i z górki będzie. Przetrwałem najcięższy fragment biegu to i teraz dam radę.
Pawco troche mi uciekł, ja troche zwolniłem by nabrać tlenu do puc, chowam się za plecami by uniknąć wiatru i dalej w pościg.
W oddali widze Bartka, biegł swoim tempem, chwile pogadałem i dalej w pościg, jeszcze po drodze spotkałem kilku znajomych min z grupy kolarskiej "Lew Lębork". Goniłem teraz Pawca by nie stracić tego na co pracowałem, trochę sie oddalił ale jeszcze nie wszystko stracone. Świętojańska nie należy do mocnych podbiegów tu można spokojnie biec 4:20 i szybciej.
Nagle zbieg, staram się rozluźnić, ręce na dół ciało lekko wysuwam przed siebie by nogi swobodnie odpoczęły na zbiegu i tu zaczął się mój dramat, poczułem nagle prąd przeszywający prawą łydkę od achillesa do samego kolana, chciałem dalej biec zaciskając zęby ale nie dało się, w pierwszym momencie myślałem że to jest skurcz, więc stanąłem przy drzewku próbując się rozciągnąć, nie to nic nie daje a nawet pogłębia ból, nie wiem co robić, ide utykając ledwo co mogę się poruszać, teraz to mnie wyprzedzali, straciłem wszystko na co tak mocno pracowałem w jednej małej chwili i do tego pada deszcz, nie mogę nic zrobić, musze się poddać.
W głowie pozostało jedynie ze miał być to bieg kontrolny, próba na co mnie stać w biegu na 10 km, niestety tego się nie dowiem, czuje na granicy łydki ostry ból, tak jak by ktoś wlał beton.
To byl mój koniec, zostało nie wiele ok 3 km do mety a ja nie mogę nic na to poradzić.
Ściągam nr i ide skrótami do mety, nawet to sprawia mi ból, medalu oczywiście nie odebrałem bo to jednak jest bieg i nie zasłużyłem na medal.
Teraz mam nadzieję wyleczyć się do biegów Kaszubskich gdzie walczę o generalkę, obecnie zajmuję 21 miejsce.
Nigdy coś podobnego jeszcze mi się nie przytrafiło, pierwszy raz w życiu musiałem zejść z trasy, oby już nigdy to nie miało miejsca. Biorąc pod uwagę ze mógł być to przemęczony mięsień miałem dużo szczęścia ze nie przytrafiło mi się na któreś z tras Maratońskich.
Do zobaczenia na Szlaku
- DST 15.00km
- Teren 15.00km
- Czas 01:19
- VAVG 5:16min/km
- Aktywność Bieganie
Bieg Po Rybkę - Matarnia
Niedziela, 14 czerwca 2015 · dodano: 23.06.2015 | Komentarze 0
W dniu dzisiejszym po Sobotnim biegu w Szemudzie z cyklu Kaszuby Biegają który odbył się w straszliwym upale w dniu dzisiejszym postanowiłem zaznaczyć obecny bieg swoją skromną osobą w „Bieg po Rybkę” odbywał się blisko Trójmiasta w dzielnicy Gdańska na Matarni po lasach i górkach leśnych. Plan był prosty, by się dobrze bawić bez zbędnego ciśnienia, na totalnym luzie, tym bardziej ze dystans nie był mały jak na taki teren, wynosił skromne 15 km w moim przypadku co w rzeczywistości jak się później okazało nie posiadał nawet 14 km całego dystansu.
Do wyboru były trzy dystanse: 5,10 oraz 15 km.
Co do samego biegu i organizacji z przykrością muszę stwierdzić ze należą się tu słowa krytyki, jeśli to była już IV odsłona biegu to nie chce wiedzieć co mogło się dziać w poprzednich edycjach. Nie wiadomo było do ostatniej minuty gdzie jest start, brak zorganizowania, rozgrzewka odbyła się w tłumie ok. 274 osób którzy już byli gotowi do startu i jeden koło drugiego stał na ścisk co uniemożliwiało wykonanie ruchów.
Start był wspólny dla każdego dystansu co też stało się chaosem, bo nie problem zrobić w odstępach chodźmy kilku sekund, pierwsi mieli się ustawić z dystansu 15 km drudzy 10 a na samym końcu 5 km.
Dużym plusem na pewno jest przeprowadzona trasa, można powiedzieć ze bieg odbył się w dość mocno górzystym terenie, nie było podbiegów o dużym nachyleniu ale za to były dość długie i kręte, oraz dość mocne zbiegi gdzie można było podszkolić technikę zbiegania.
Pętli na każdym z dystansów była jedna duża co jest plusem biegów przynajmniej w moim przypadku.
Biegło mi się bardzo dobrze, początek był bardzo szybki, dużo zbiegów, później zaczęły się podbiegi, po 5 km czułem ze weszłam we właściwy rytm narzucając swoje tempo biegu.
Teren do biegania organizator zadbał perfekcyjnie, były zbiegi, podbiegi, przeszkody, wszystko to co jest potrzebne do biegania w terenie, duże brawa !!!
Gdy znalazłem się już na 10 km krzyknęli do mnie ze jestem w TOP 10 więc jeszcze mocniej przyspieszyłem, miał być to bieg spokojny i też taki był ale jak jest okazja zawalczyć o dobry wynik trzeba korzystać i starłem się gonić.
Niestety na ok. 13 km zaczął się dramat gdy dobiegłem do rozwidlenia i tu słowa krytyki dla organizacji, brak strzałki gdzie dalej biec (były trzy możliwości) to jak szukanie kota w worku w teleturnieju „idź na całość” lewym okiem widzę gdzieś w oddali na drzewie strzałkę w dół no to sruu ile mam sił w nogach biegnę, dość długi zbieg więc tempo też nie małe, a co się okazało? Znalazłem się tuż przy szlabanie koło Sanktuarium w Matemblewie, stanąłem i zgłupiałem, co teraz? chwila namysłu, no trudno, to co zbiegaliśmy trzeba teraz podbiec, już teraz wiedziałem że cała moja praca na dobry wynik i czas poszła na marne. Od Matemblewa do Matarni cały podbieg trzeba było pokonać a przy 14 km w dość górzystym terenie to nie lada wyzwanie, wyjścia nie ma więc biegnę.
Stanąłem gdzieś w połowie podbiegu bo nie wiedziałem czy dobrze biegnę, jakaś babcia powiedziała że tak oni tam pod górkę biegli. Kilka osób już widzę przed sobą ale już mi brak sił by dogonić.
W końcu zamiast TOP 10 skończyło się na TOP 50
Mój czas: 1h19:13
Miejsce Open: 41/106
Link do wyników:
http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2015/gdarybe515.pdf
Moja ocen jest taka:
Organizator rzeczywiście mógł się postarać o lepsze oznakowanie na trasie lub poustawiać ludzi którzy będą tego pilnować, w tym miejscu gdzie się dość sporo biegaczy pogubiła nie było ani strzałek ani ludzi którzy by pokierowali na właściwą drogę, jest to wtopa tym bardziej ze była to końcówka trasy.
Dużym minusem było brak wody po przekroczeniu mety, trzeba było iść tam gdzie było biuro zawodów.
Dużym plusem jest jakość trasy i urozmaicenie terenu ale to nie wystarcza, jeśli ktoś chce zrobić dobry trening to jak najbardziej placem tą imprezę a jeśli ma w planie zawalczyć o dobry wynik i czas zalecam poszukać innej imprezy biegowej której jest u nas pod dostatkiem i jest co wybierać.
Plusem było dość niskie wpisowe
Plusem było losowanie nagród oraz główne losowanie roweru, w mniejszych losowaniach można było wygrać ryby min, Pstrągi, Łososia itp.