Info

Suma podjazdów to 20914 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2021, Marzec2 - 3
- 2020, Październik3 - 3
- 2020, Wrzesień4 - 0
- 2020, Sierpień3 - 4
- 2020, Lipiec2 - 2
- 2016, Grudzień11 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik4 - 0
- 2016, Wrzesień4 - 0
- 2016, Sierpień3 - 0
- 2016, Lipiec2 - 0
- 2016, Czerwiec4 - 0
- 2016, Maj7 - 3
- 2016, Kwiecień5 - 4
- 2016, Marzec3 - 0
- 2015, Grudzień1 - 1
- 2015, Listopad7 - 0
- 2015, Październik4 - 1
- 2015, Wrzesień4 - 7
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Czerwiec5 - 0
- 2015, Maj6 - 1
- 2015, Kwiecień1 - 0
- 2015, Marzec3 - 0
- 2015, Luty3 - 0
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Grudzień1 - 0
- 2014, Listopad2 - 0
- 2014, Październik1 - 0
- 2014, Wrzesień1 - 0
- 2014, Sierpień3 - 0
- 2014, Czerwiec2 - 0
- 2014, Maj2 - 0
- 2014, Kwiecień2 - 0
- 2013, Wrzesień2 - 0
- 2013, Sierpień5 - 0
- 2013, Czerwiec1 - 0
- 2013, Maj3 - 0
- 2013, Kwiecień1 - 0
- 2012, Sierpień7 - 6
- 2012, Lipiec3 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 0
- 2012, Maj5 - 6
- 2012, Kwiecień29 - 21
- 2012, Marzec10 - 7
- 2011, Październik2 - 0
- 2011, Wrzesień4 - 2
- 2011, Lipiec2 - 3
- 2011, Czerwiec3 - 5
- 2011, Maj3 - 3
- 2011, Kwiecień2 - 2
- 2010, Październik2 - 4
- 2010, Wrzesień3 - 5
- 2010, Czerwiec5 - 4
- 2010, Maj3 - 8
- 2010, Kwiecień1 - 4
- 2009, Październik1 - 4
- 2009, Wrzesień1 - 0
- 2009, Sierpień1 - 1
- 2009, Czerwiec3 - 0
- 2009, Maj1 - 3
- 2009, Kwiecień1 - 0
- 2008, Czerwiec1 - 3
- DST 10.00km
- Teren 10.00km
- Czas 00:43
- VAVG 4:18min/km
- Aktywność Bieganie
Kaszubski Bieg Lesoków - KaszubyBiegają
Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 23.06.2015 | Komentarze 0
W dniu dzisiejszym zaliczyłem w barwach drużyny biegamyrazem.pl kolejny start z cyklu Kaszuby Biegają, tym razem była to już IV Edycja.
Bieg odbył się w Szemudzie pt. „X Kaszubski Bieg Lesoków”.
Pogoda nie sprzyjała do biegania, było bardzo gorąco, temperatura wskazywała 30 stopni, wiedzieliśmy że łatwo nie będzie, szczególnie na otwartej przestrzeni.
Pierwsze kilometry to asfalt, dość dużo asfaltu, ciągnęło się ale było dość szybko, było pod górkę było z górki, ogólnie trasa urozmaicona, wszystkiego po troszeczku aż w końcu szutrowa droga prowadząca w las i w końcu odseparowało nas od okrutnego słońca które nie dawało za wygraną mecząc biegaczy, czy w lesie było na pewno lepiej? Nie tak do końca.
Na pierwszy rzut oka mogło by się wydawać, uff w końcu las, będzie trochę cienia, takie myśli przeplatały się pewnie przez biegaczy, cień był ale liczne podbiegi dawały ostro w kość.
To nie była pogoda do łamania rekordów, trzeba było biec po prostu przed siebie i zaliczyć bieg. Starałem się biec swoim tempem mocno się nie przemęczając gdyż jutro czeka mnie kolejny start na dystansie 15 km lecz biegi z cyklu Kaszuby Biegają są nieco ważniejsze, zdecydowanie, tu walczę o jak najlepsze miejsce w klasyf generalnej.
Były momenty gdzie myślałem że puca wypluje, chwile zapchania czy nie zacząć iść na podbiegach, ale to chwila, takie momenty też bywają, strażacy dobrze pomyśleli na drodze asfaltowej robiąc fontannę wody przez którą można było przebiec, doskonałe orzeźwienie.
Droga do mety zaczęła się od ok. 8 km, dużo zbiegów i jeden poważny długi podbieg tuż na finiszu na którym poległem i nieco odpuściłem.
Metę przekroczyłem z czasem 43:59
Miejsce Open: 36/243
Kat. 11/78
Pełne wyniki pod linkiem:
http://www.kaszubybiegaja.pl/…/kb…/wyniki/szemud13062015.pdf
Na mecie czekały piękne medale które wręczały piękne dziewczyny w Kaszubskich strojach oraz zimna woda.
Z roku na rok imprezy z Cyklu Kaszuby Biegają zyskują na coraz większej popularności co bardzo cieszy, jest to jeden z lepszych cyklów o ile nie najlepszy na Pomorzu, polecam !!!
Do zobaczenia 05.07.2015 w Przodkowie gdzie odbędzie się kolejna V odsłona pt „Ćwierćmaraton Szwajcarii Kaszubskiej” dodam że w roku 2014 była to najlepsza impreza biegowa na Kaszubach.
- Teren 5.00km
- Czas 00:21
- Aktywność Bieganie
VI Charytatywny Bieg Skrzydło Anioła w Luzinie
Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 08.06.2015 | Komentarze 0
Na zakończenie weekendu wahałem się do ostatniego momentu co wybrać w planach był:
„Bieg Północy” we Władysławowie (to bieg przełajowy na 16 km) czy „VI Charytatywny Bieg Skrzydło Anioła” w Luzinie na dystansie 5 km. Wybrałem ten drugi ze względu na to że był to bieg Charytatywny więc nie tylko ja skorzystam oraz zaplanowałem dojazd i powrót na rowerze, 33 km w jedną stronę, więc rozgrzewka była, tyle ze ten dojazd czy zawsze musi tak wiać w twarz? Niby tylko 33 km ale ten wiatr mnie trochę wykończył, no i piękny podjazd za Bolszewem to czysta poezja.
Główny bieg zaplanowany był na godz 13, wcześniej odbywały się biegi dla dzieci na krótszych dystansach.
Luzino jest bardzo urokliwym miejscem, biuro zawodów mieściło się tuż przy pięknej Hali Widowiskowo Sportowej, ten kto tam był wie o czym mowa a jak kogoś tam jeszcze nie było dużo traci.
Poza biegiem odbywały się również aukcje w których można było wziąć udział, wszystkie zebrane fundusze zostały przekazane na „Fundacje Udaru Mózgu” więcej info można znaleźć na stronie internetowej http://www.fum.info.pl, jedną z atrakcji dla dzieci było przejechanie się jednym z Motorów, spora grupa Motocyklistów również zawitała.
Przed biegiem i po biegu można było zbadać ciśnienie w jednym z namiotów.
Start był wspólny zarówno Biegu jak i Marszu, odbywał się na terenach leśnych, mieliśmy do pokonania trzy pętle, ostateczny dystans wyniósł 5,20 km, ten bieg był mi potrzebny by odbudować się po kiepskim starcie w „Parkrun Gdynia”.
Trasa nie była taka łatwa na jaką mogła się wydawać. Początek prosta piękna droga szutrowa, niestety ostro wiało w twarz, następnie zakręt w las trochę już pod górkę, za podbiegiem zbieg szutrowy czyli chwila oddechu a po zbiegu czekał na nas największy podbieg szutrowy.
Z biegu mogę być zadowolony, wiem ze nic więcej nie mogłem osiągnąć, dałem z siebie wszystko, przekroczyłem linię mety z czasem:
21:35 co dało 12/79 miejsce
Na Linei mety dostaliśmy medale ręcznej roboty „serduszko” oraz talon na herbatę/kawę ciastko i aniołka (pamiątkę) Emotikon wink
Sportowcy zebrali w tym roku 1709,40 zł
Powinno być więcej biegów o charakterze Charytatywnym, jest zbyt mało tego typu inicjatyw a jest to bardzo potrzebne, ta impreza na pewno zagości w moim kalendarzu za rok, świetne miejsce, atmosfera, organizacyjna na szóstkę się spisała, a najważniejsze że zebrane fundusze idą na cel dobroczynny.
foto: Monika Rolbiecka
więcej zdjęć pod linkiem:
https://plus.google.com/…/113720…/albums/6157718603344023137



- DST 5.00km
- Czas 00:21
- VAVG 4:12min/km
- Aktywność Bieganie
Parkrun Gdynia nr 179
Sobota, 6 czerwca 2015 · dodano: 08.06.2015 | Komentarze 0
W Dniu dzisiejszym odbył się Parkrun Gdynia nr 179 w którym to brałem udział. Plan był prosty aby rozruszać (na luzie), nie cisnąć za mocno co okazało się ze nawet nie miałem sił.
Nie wszystkie biegi muszą wychodzić tak jak zakładamy, gdzieś trzeba wypaść gorzej by przyszedł ten lepszy moment.
W Dniu dzisiejszym byłem w słabszej dyspozycji, nie potrafiłem narzucić tempa jakie miałem choćby tydz. temu, trudno się mówi trzeba żyć dalej.
Pogoda do łatwych nie należała ale nie zwalał bym winy na pogodę.
Gdy nastąpił start już wiedziałem, że jest coś nie tak, chciałem narzucić swój rytm biegu ale nie szło, brakowało mocy, no nic biegłem takim tempem by utrzymać równo przez 5 km, w końcu wyszła średnia 4:31 min/km co na dystansie 5 km niezbyt zachwyca ale czasem trzeba umieć przegrywać. Początek zawsze jest szybki w dniu dzisiejszym wahało się między 4:08 a 4:20 min/km po nawrotce i bieg wzdłuż bulwaru do końca gdzie są umiejscowione domki Morsów był okrutny wiatr, akurat wypadło że byłem sam i cały wiatr odczułem znacznie, wmówiłem sobie ze po nawrocie powinien wiać w plecy, no bo skoro wieje w twarz w jedną stronę to powinien wiać w plecy w drugą, a tu niespodzianka, zero wiatru, totalny skwar, ciało się topiło. Wolnym tempem człapałem, byle by się nie zatrzymać, chodź i o tym też pomyślałem na chwil kilka, wolno doczłapałem się do mety uzyskując:
czas: 21:43
miejsce: 34/122
fot. Wiktoria Kuptz
- DST 195.00km
- Czas 07:48
- VAVG 25.00km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
KaszebeRunda 2015
Niedziela, 31 maja 2015 · dodano: 01.06.2015 | Komentarze 0
W dniu dzisiejszym (3105.2015) brałem udział w imprezie rowerowej pt. „KaszebeRunda” imprezy tej chyba nie trzeba przedstawiać, każdy angażuje się we własnym zakresie. W tym roku można było rozłożyć jazdę na najdłuższym dystansie (195 km) na dwie raty z noclegiem. Dla mnie był to dobry trening wytrzymałościowy, impreza nie ma charakteru wyścigu nie ma też klasyfikacji które miejsce się zajmie, za to na mecie dostajemy pamiątkowy medal za udział oraz dyplom z przejechanym czasie tuż po przekroczeniu mety, do wyboru mamy trzy dystanse (65, 125 oraz 225 ) – ten ostatni skrócony z powodu niedokończenia remontu nawierzchni w Charzykowy zmianie uległ południowy fragment trasy. Obecny stan jezdni (brak asfaltu) uniemożliwia przejazd zaplanowaną drogą.
Zapisałem się oczywiście na największy dystans czyli 195 km.
Plan miałem taki by gonić grupę, trochę z tym przesądziłem ponieważ nie wziąłem pod uwagę ciężkich warunków atmosferycznych, mocny wiatr który wiał ostro ze strony przeciwnej niemal do samego końca po prosty niszczył zawodników.
Wystartowałem ok. godz 7:20, start dla największego dystansu był zaplanowany w godzinach od 7:00 do 7:28 start odbywał się w odstępach 2 minowych grupy po 15 osób. W mojej grupie nikt nie chciał szybciej jechać więc szybko ruszyliśmy w dwójkę do przodu ze zmianami co parę minut, na 80 km poczułem już że lekko nie będzie, czekałem kiedy będzie zaplanowany bufet na jedzonko, zawsze był na ok. 110 km lecz widocznie ze dystans nieco się różni od tego z poprzednich lat przedłużyli go i był na ok. 120 km, warto było poczekać bo jedzonko był wyśmienite. po krótkiej przerwie czas na dalszą podróż, wyruszyłem sam, jechałem swoim tempem trzymając stałą prędkość ok. 30 km/h.
Watr dał w kość, jak nie wiało w twarz to ostre boczne podmuchy gdzie ledwo mogłem utrzymać jazdę w linii prostej wcale lekkiego roweru nie mam a musiałem mocno kierownice trzymać by nie zdmuchnęło z drogi.
Po 150 km zacząłem czerpać energię z żelków „sis” bardzo dobre polecam nie są tak słodkie chodźmy jak viterade i warte swojej ceny, dały kopa i uratowały mi życie.
Pierwszy start w nowych szosowych butach i jest duża różnica, jednak warto było zainwestować.
Do mety dojechałem szczęśliwy uzyskując czas 6h48:11
to nie było najważniejsze, miał być dobry trening wytrzymałościowy i taki też był :)
Do zobaczenia na następnych startach
- DST 5.00km
- Czas 00:20
- VAVG 4:00min/km
- Aktywność Bieganie
Parkrun Gdynia nr 178
Sobota, 30 maja 2015 · dodano: 01.06.2015 | Komentarze 0
W końcówce nieco zabrakło sił lecz to nie było najważniejsze, bieg pod kontrolą by rozruszać się tylko, okazało się ze linię mety przekroczyłem z czasem 20:14 tylko 2 sek gorzej od mojego rekordu życiowego.
Miejsce:
23/132


- DST 5.00km
- Czas 00:20
- VAVG 4:00min/km
- Aktywność Bieganie
Color Day PG
Sobota, 30 maja 2015 · dodano: 01.06.2015 | Komentarze 1
Jako drugi bieg w dniu dzisiejszym był to "Color Day PG"
Jest to bieg o charakterze Charytatywnym, udział w biegu można było wziąć wpłacając 10 zł na Pomorskie Hospicjum dla Dzieci, zapisy w formie formularza przez internet płatne przelewem lub na miejscu płatne gotówką.
W pakiecie dostaliśmy okulary ochronne, numerek startowy oraz długopis.
Start był zlokalizowany tuż przy budynku Politechniki Gdańskiej Wydział Oceanotechniki i Okrętownictwa, przebieg trasy miał miejsce na terenie obiektów Politechniki oraz Parku, do wyboru były dwa dystanse 2,5 km (jedna pętla) oraz 5 km (dwie pętle), start był falami (za dużo osób na raz)
Celem biegu nie jest uzyskanie jak najlepszego czasu ale samo uczestnictwo oraz rzucanie w siebie różnymi kolorowymi proszkami, którymi obrzucali nas wolontariusze zabezpieczający trasę biegu. Był możliwy również zakup kolorowych proszków.
Zamierzałem biec tempem turystycznym by zostawić siły na Niedziele, tak też zacząłem w okolicach 2 km nieco przyspieszyłem i zakończyło się wynikiem 20:45
Oby więcej takich biegów o tle Charytatywnym.
Oto krótki film z biegu:
http://pomorska.tv/…/materialy/inne/bieg-w-kolorowym-proszku



- Teren 15.00km
- Czas 01:08
- Aktywność Bieganie
Sierakowicka 15 - Kaszuby Biegają
Niedziela, 24 maja 2015 · dodano: 25.05.2015 | Komentarze 0
W dniu dzisiejszym odbyła się już III odsłona cyklu Kaszuby Biegają, tym razem zagościła po raz pierwszy do pięknej miejscowości jakim są Sierakowice.
Pogoda była bardzo piękna, słonecznie i ciepło lecz do biegania aż za dobra, zbyt gorąco, już na początku wiedziałem że łatwo nie będzie, przed biegiem obejrzałem profil trasy gdzie i jakie wzniesienia mogą sprawić problem. Przyjechałem z zamiarem PB! na 15 km (taki był mój cichy plan), ostatni raz na takim dystansie startowałem w Kaszubskiej Piętnastce w Luzinie lecz ciężko tu porównywać bo trasa była duzo łatwiejsza, nie było takich podbiegów. Chciałem pobiec jak najlepiej.
Pobiegłem na trasę zabezpieczony w dwa żele, na trasie zostały rozstawione dwa punkty z zimną wodą.
Start i biuro zawodów był tuż przy stadionie.
Jako posiłek dostaliśmy drożdżówkę oraz zupę pomidorową, duży plusik.
Już stało się moim nawykiem ze rozgrzewkę zaplanowałem pół godziny przed planowanym startem, można było truchtać wokół stadionu na bieżni, bardzo fajna i przyjazna atmosfera.
Na stronie był komunikat „Najbardziej wymagająca trasa w 3-letniej Historii cyklu Kaszuby Biegają”
Nie wziąłem sobie tego do serca może i dobrze bo taką informacje przeczytałem dopiero po przyjeździe do domu w poszukiwaniu wyników, ale czasem warto nie wiedzieć co cie czeka.
Gdy już ruszyliśmy na trase na początku czego się obawiałem było narzucone dość mocne tempo. Biegliśmy w granicach 3:50 min/km widziałem, że tak mocnego tempa nie utrzymam szczególnie w tak pagórkowatym terenie. Tempo było dość mocne a na 4 km trochę się już rozciągnęło, silniejsza grupa uciekła, czekał na nas kilometrowy asfaltowy podbieg z dość mocnym nachyleniem, pokonywałem go truchtem by tylko się nie zatrzymać w miejscu. Koniec podbiegu i nagroda w postaci zimnej wody, ale to był dopiero pierwszy podbieg każdy z nas wiedział że to jeszcze nie koniec.
Myślałem że będą jeszcze gorsze ale ten okazał się najcięższy.
Trasa była na przemian trochę asfaltu trochę szutrów, co mnie zdziwiło było dość mało piachów i to dobrze bo piasków nie cierpię. Na odcinkach szutrowych również były podbiegi ale na samej górze czekała nas nagroda w postaci zbiegu gdzie można było trochę odsapnąć i nabrać tlenu do puc.
Nie obyło się bez kryzysów.
Pierwszego żela wykorzystałem przy pierwszym punkcie z wodą by moc popić, drugiego żela nie miałem już sił by go wyciągnąć a nawet nie chciałem, wydawało mi się że już gorzej nie może być a do mety już nie wiele zostało. Może jednak nie był to najlepszy pomysł, na 3 km przed metą odebrało mi energię, bardziej słonce niż mordercze podbiegi, wypaliło mnie doszczętnie.
Ledwo mogłem utrzymać się w truchcie ale człapałem jakoś, jeszcze parę podbiegów przed metą które czekały na nas. Ani razu się nie zatrzymałem wszystkie pokonałem w biegu ale w pewnym momencie myślałem ze rzucę to wszystko i zacznę do mety iść spacerkiem, zawahanie trwało kilka sekund dosłownie.
Miałem w myślach, jeszcze tylko trochę to już końcówka, nie zatrzymuj się biegnij chociażby truchtem ale do przodu i też tak robiłem, aż w końcu zobaczyłem drogę asfaltową, długa prosta z zakrętem i zbieg do mety, nie było sił by przyspieszyć i dogonić ludków z przodu.
Mimo wszystko metę przekroczyłem z nowym rekordem życiowym już po raz piąty pod rząd.
Nie jest to moze rewelacyjny czas w porównaniu do innych ale obecnie najwyższa moja forma do tej pory
Melduje się na mecie z czasem 1h8:48
Miejsce:
Open 40/222
Kat. 15/74
Na razie jest to moje najlepsze miejsce w cykluKaszuby Biegają
- DST 10.00km
- Czas 00:42
- VAVG 4:12min/km
- Aktywność Bieganie
Bieg Europejski
Sobota, 9 maja 2015 · dodano: 25.05.2015 | Komentarze 0
Kolejny bieg w którym zaliczyłem swój start był to "Bieg Europejski"
Miał to być bieg kontrolny, obecnie znajduje się w życiowej formie i byłem ciekaw czy jestem w stanie utrzymać dość mocne tempo (jak dla mnie) na terenie płaskim (asfalt) na dystansie 10 km.
Po wybieganej życiówce w Żukowie (KaszubyBiegają) było to dość realne lecz dość mocne treningi w tygodniu jeszcze czułem skutki obciążeń a jak to się skończyło no cóż... lepiej niż byłem sobie w stanie wyobrazić.
Dostałem niezbyt korzystny sektor: Granatowy (46-50) gdyż zostaje nadany na podstawie rekordy w ciągu 2 lat na dystansie 10 km, mój wynosił 45:50
Już na początku próbowałem nadać swój rytm zerkając co jakiś czas na GPS.
Najgorszy był dla mnie 7 km chwile byłem zmuszony spasować i zwolnić, było to na odcinku gdy wbiegaliśmy na ul. Świętojańską ponieważ poczułem kucie w prawym boku, tak tak to była tzw kolka lecz z mojej winy z powodu braku rozgrzewki przed startem, to była kwestia czasu, zwolniłem.
Mimo wolnego tempa cały czas byłem zawodnikiem który wyprzedza, zadałem sobie pytanie czy ja mam tak mocne tempo czy ludzie w moim sektorze tak wolno biegną? odpocząłem ok 20 sek bo tyle potrzebowałem by ustabilizować oddech i dalej do przodu. Na ul Świętojańskiej był długi lecz lekki podbieg a ja na podbiegach czuje się zdecydowanie lepiej niż na zbiegach i to jest mój żywioł także nie potrzebowałem dużo czasy by wrócić do swojego poprzedniego tempa i niczym się nie przejmowałem, po prostu biegłem przed siebie.
Po chwili zbieg koło UM Aleją Piłsudskiego na tym odcinku można było mocno przyspieszyć oraz odpocząć, nabrać sił gdzie czekał na nas niezbyt przyjemny dla biegaczy fragment płaskiego odcinka bulwarowego znanego min z biegów Parkrun Gdynia, który ciągnął się w nieskończoność. To ten odcinek gdzie wypadało by nieco przyspieszyć, tyle ile mogłem to zrobiłem.
Nie jestem dobrym sprinterem, biegłem końcówkę na tyle ile starczyło sił.
Na mecie melduję się z nową życiówką.
PB! na dystansie 10 km o 3min32 sek: jest to bardzo dużo na tak małym dystansie
obecny czas: 42:18 sek
Miejsce 511/5380
Pełne wyniki:
http://w.sts-timing.pl/pliki/biegeuropejski2015-open.pdf
- DST 10.00km
- Czas 00:43
- VAVG 4:18min/km
- Aktywność Bieganie
Żukowska Dycha - Kaszuby Biegają
Niedziela, 3 maja 2015 · dodano: 25.05.2015 | Komentarze 0
W dniu dzisiejszym odbyła się już druga odsłona cyklu Kaszuby Biegają, tym razem zagościła w piękne rejony Kaszub do gminy Żukowo. Biuro zawodów było umiejscowione w pięknych terenach obok Jeziora. Startowałem tu pierwszy raz i nie wiedziałem czego się spodziewać, z wykresów przewyższeń wyglądało ze to nie będzie łatwy bieg i też tak było.
Pół godziny przed startem zrobiłem lekką rozgrzewkę by na starcie od razu narządzić swój rytm biegu, i też tak zrobiłem. Początek był bardzo łatwy, aż za łatwy.
Już na 3 km zaczęły się schody, coraz to dłuższe podbiegi dawały ostro w kość.
Na podbiegach radze dość nieźle ale największym problemem stanowiły liczne piaski na trasie.
Podbiegi dały w kość nie jednemu zaprawionemu biegaczowi, trasa uważam za dość ciężką.
Czasem lepiej nie znać trasy dzięki temu nie wiesz co się spodziewać, dzięki temu na mecie melduje się z nową życiówką na dystansie 10 km, bieg ukończyłem z czasem: 43:50
Miejsce:
Open: 44/260
Kat 15
- DST 42.00km
- Czas 03:28
- VAVG 4:57min/km
- Aktywność Bieganie
42 Maraton Dębno
Niedziela, 12 kwietnia 2015 · dodano: 25.05.2015 | Komentarze 0
Dziś odbył się pierwszy Maraton klasyf. do Korony Maratonów którą postanowiłem zdobyć.
W dniu dzisiejszym Maraton w pięknym miasteczku Dębno, nie przepuszczałem że to miasteczko jest tak urokliwe, jest to już 42 Maraton oraz najstarszy w Polsce i drugi w Europie.
Korona Maratonów polega na tym by przebiec pięć największych w Polsce Maratonów w ciągu 2 lat, nie jest to może dużo ale terminy czasami odbiegają w czasie tygodnia lub dwóch, a są to Maratony:
Dębno, Kraków, Poznań, Wrocław, Warszawa.
Mam założenie by średnia wszystkich Maratonów nie odbiegała od czasu 3h30 min
W Dębnie był limit uczestników który sięgał tylko 2 tyś osób, także nie było tak ciasno jak na innych Maratonach w Polsce. Na starcie ustawiłem się taktycznie tuż niedaleko tzw Zająca z czasem 3h30
Do pokonania były pętle, Pier rynek 2X a później 2X duża pętla, chciałem biec dłuższy czas za zającem ale masa ludzi uniemożliwiała trochę kontrolę, był okres ze traciłem go z oczu gdzieś daleko z przodu i musiałem się przepychać, gdy dogoniłem i próbowałem biec tuż przy nim dostawałem balonem po głowie hehe było zabawnie ale pobiegłem z nim 5 km, po tym czasie ustanowiłem sobie swój własny rytm, okazało się ze zbyt mocno szarpnąłem.
Na trasę wziąłem 3 żele vitarejda i magnez, żele brałem co 5 km przy bufetach tak by popić od razu wodą. Pogoda była przepiękna, lepiej trafić nie mogliśmy po jakieś godz. Biegu wyszło przepiękne słońce, biegłem oczywiście na krótko, krótki rękawek i spodenki a i tak było mi bardzo ciepło, słońce nie stanowiło jednak problemu, głównym przeciwnikiem losu był silnie wiejący wiatr, na podbiegach które nie były jakieś strome ale za to długie dawało w kość. Gdy biegło się samotnie traciło się dużo sił, na 30 km okazało się że tych sił zaczęło brakować ale jak to mówią Maratony uczą pokory, Jana swoje życzenie tak pobiegłem, zaryzykowałem bo gdy kończyłem przedostatnią pętle biegłem na czas w granicach ok. 3:20 gdybym tylko mógł utrzymać tempo, niestety nie miałem tak dobrego przygotowania by to osiągnąć.
Moja życiówka wynosi 3h:36min
Na szczęście pętla która została do pokonania większość trasy to podbiegi a na podbiegach czuje się dosć pewnie i straciłem dużo czasu, założenie miałem na 3:30 Mete udało mi się przekroczyć z czasem 3:28 ustanawiając tym samym nowy rekord życiowy z czego muszę być zadowolony, życiówek nie robi się z dnia na dzień, ostatnie 2 km to była mordownia, słońce zdążyło wyssać całą energie ale gdy zobaczyłem w oddali Metę i to jest na każdych zawodach nie wiem na jakiej to zasadzie działa ale momentalnie wraca tyle sił ze można wyczesać jeszcze dość energii na dość pokazowy finisz i też tak zrobiłem, zatrzymałem zegarek i mimo kryzysu na trasie jestem bardzo zadowolony z wyniku jaki osiągnąłem.
Następny Maraton planuję we Wrześniu Wrocław i dwa tyg. później Warszawa, tu będzie trzeba pobiec bardzo taktycznie.
Linię męty przekroczyłem z czasem: 3h28:22
Miejsce:
Open: 341/1820
Kat. 156/666