Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrHabaj z miasteczka GDYNIA. Mam przejechane 7858.00 kilometrów w tym 4578.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 20914 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrHabaj.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

BIEGI

Dystans całkowity:972.45 km (w terenie 352.27 km; 36.23%)
Czas w ruchu:79:38
Średnia prędkość:12.25 km/h
Suma podjazdów:201 m
Maks. tętno maksymalne:180 (94 %)
Maks. tętno średnie:168 (88 %)
Liczba aktywności:78
Średnio na aktywność:13.14 km i 1h 03m
Więcej statystyk
  • DST 21.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 4:45min/km
  • Aktywność Bieganie

III BortexSport.pl Półmaraton III Otwarte Okręgowe Mistrzostwa Służby Więziennej - Kąpino k.Wejherowa

Niedziela, 6 kwietnia 2014 · dodano: 03.01.2015 | Komentarze 0

Dziś odbył się Pół-Maraton pt. „III BortexSport.pl Półmaraton III Otwarte Okręgowe Mistrzostwa Służby Więziennej”
Start i Meta umiejscowiona była za nadleśnictwem Kępino na Północ od Wejherowa.
Trasa była oznakowana co 1 km także można było spokojnie kontrolować swój czas co do dystansu.
Był to mój pierwszy półmaraton w tym roku, po cichu liczyłem że uda mi się wywalczyć życiówke ponieważ trasa nie jest ciężka, dużo bardziej płasko niż w Bytowie .
Na start stawiło się 200 osób, taki tez był limit.
Start nastąpił punktualnie o godzinie 12:00 w południe.
Trasę mniej więcej znałem z udziału w Maratonie Wejherowskim MTB, mniej więcej wiedziałem czego się można spodziewać.
Przed startem jak to już bywa zaczęliśmy robić delikatną rozgrzewkę by później na trasie nie dostać kolki.
Gdy już wystartowaliśmy zacząłem bardzo wolno, było z góreczki, spokojnie nabierałem rytmu, po upływie ok. 5 min zacząłem znacznie przyspieszać, po cichu liczyłem na czas 1:30.
Po upłynięciu jakiś 10 min biegłem już swoim tempem prześcigając to coraz większe grupy biegaczy aż w końcu dogoniłem grupkę 2 osób którzy biegli dość intensywnie, chciałem się z nimi trzymać, nikogo za nami już nie było.
Trasa składała się z dwóch pętli, trzymałem się dzielnie, pod górkę było mi lepiej biec niż z górki trzymałem tempa, na końcu przy nawrocie był ustawiony bufet z wodą i bananami, lecz nie było ich za wiele dla niektórych już nie starczyło.
Gdy dobiegaliśmy do punktu nawrotowego czyli ok. 11 ok. miałem już życiówke na 10 km, był to czas 43 min. Gdy dobiegaliśmy do 15 km już po prostu nie dałem rady, skończyły mi się zasoby energetyczne, liczyłem na jeszcze jeden punkt z bananami, cukrem czy coś ale nie było, sama woda mi nie wystarczyła. Od tego czasu biegłem już tylko truchtem byle by dobiec do mety nie zależnie jaki to będzie czas, czułem że nie dam rady w tym momencie ustanowić nowej życiówki na dystansie półmaratonu., doganiali mnie coraz to większe grupy biegaczy aż w końcu dogoniła mnie grupa z która dałem rade biec trochę szybciej, na końcowych metrach przed metą udało mi się na tyle przyspieszyć ze wygrałem finisz, to było jedyne pocieszenie. Za rok spróbuje ponownie poprawić swój czas ale bardziej się przygotuje. Ostatecznie okazało się że mimo słabego czasu pobiłem życiówke o 21 sekund. tragedii nie ma ale mogło być lepiej.
Minusem dla organizatorów jest brak Toi-Toja na tak poważnej imprezie, to jakieś nieporozumienie by trzeba było po krzakach chodzić?
Do zobaczenia na następnych zorganizowanych biegach.

WYNIKI:
http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2014/bortex4op.pdf

Czas:
1h40:40
Open: 63/200
Kat. M3: 26/65








Kategoria BIEGI


  • DST 10.00km
  • Czas 00:43
  • VAVG 4:18min/km
  • Aktywność Bieganie

51. BIEG WESTERPLATTE

Sobota, 14 września 2013 · dodano: 23.09.2013 | Komentarze 0

Dziś odbył się jeden z cykli biegów ulicznych, tym razem mieliśmy przyjemność wziąść udział w „51. BIEG WESTERPLATTE” jednym z najstarszych biegów w Polsce.
Start był na Westerplatte, dojazd bezpłatnie podstawionym autobusem z Gdańska a meta w samym centrum Gdańska na końcu ul. Długiej.
Niestety borykałem się z kontuzją biodra i musiałem tak biec, nie liczyłem na wiele, lecz po cichu liczyłem ze zmieszczę się w 43 min.
Nastąpił ostry huk niczym strzał z armaty tak ze można było dostać zawału, pierwsi startowali niepełnosprawni na rowerkach.
Ustawiłem się w sektorze 35-40, gdy nastąpił drugi strzał byliśmy już przygotowani na taki mocny wystrzał.
Nie było lekko już na początku zostało narzucone dość ostre tępo, dość dużo osób wyprzedzałem, stwierdziłem ze ludzie nie potrafią się ustawić w odpowiednich sektorach, skoro ja tyle osób wyprzedzam a nikt mnie, trasa prowadziła tylko asfaltami, część trasy znałem z biegu Solidarności, ale to była jedynie cząstka tego co biegliśmy, nawet trasa biegnąca przez Westerplatte była dużo cięższa niż ten odcinek co dziś mieliśmy biec.
Po ok. 5 km poczułem kolkę, musiałem troche zwolnić, w połowie dystansu był punkt z wodą. Kolka po chwili przeszła, najgorszy odcinek był gdy zbliżaliśmy się ku końcowi do mety, zwijasy , zakręty w pewnym momencie zgupiąłem, i jeszcze kocie łby.
Gdy wbiegaliśmy na ul Długą nie dałem rady już dobrze zafiniszować, taki ból czułem w lewym udzie i obojczyku, wiedziałem ze gdy stane to nie będzie ciekawie, ledwo mogłem chodzić.
Czas całkiem nieźle jak na bieg z kontuzją:
Brutto: 44:21
Netto: 43:47



WYNIKI


Kategoria BIEGI


  • DST 42.20km
  • Teren 42.20km
  • Czas 03:54
  • VAVG 5:32min/km
  • Aktywność Bieganie

IV Bałtycki Maraton Brzegiem Morza

Sobota, 31 sierpnia 2013 · dodano: 23.09.2013 | Komentarze 0

Dla upamiętnienia 95. Rocznicy powstania Ligi Morskiej i Rzecznej, Miasto Jastarnia, Miasto Władysławowo, Związek Miast i Gmin Morskich, Liga Morska i Rzeczna oraz Urząd Morski w Gdyni organizują IV Bałtycki Maraton Brzegiem Morza.
Jest to Maraton przełajowy (bieg tylko po plaży), moim zdaniem jeden z najtrudniejszych Maratonów, nigdy nie biegałem po piasku ale chciałem spróbować swoich sił.
Z relacji kolegów którzy brali udział w biegach przełajowych na 5 km, jest to bardzo morderczy bieg a nie wyobrażali sobie by biec 42 km, mnie to jednak nie zniechęciło.

Gdy sprawdzałem pogodę w dniu kiedy miał odbyć się bieg strasznie zniechęcała, ogromne wykresy deszczowe za oknem szaro, pochmurno, tak po prostu ni jak.
Do Jastarni pojechałem pociągiem, było to bliżej dworca niż się tego spodziewałem, na spokojnie spakowałem rzeczy do depozytu, przebrałem się i poszedłem w stronę plaży gdzie miał się odbyć wyścig. Nie wiedziałem jeszcze jak będę biegł czy w butach czy bez, więc przebiegłem się kawałek w obu wariantach, zdecydowałem się biec na bosaka, zdecydowanie lepiej, buty jak namokną albo jak wleci piasek może być bardzo uciążliwe, podziwiam tych co tak biegli.

Start zaplanowany był na godz. 9:00 lecz jeszcze przedmowa przed startem, trochę się opóźniło.
Pół godziny przed startem strasznie się rozpadało, wszyscy schowaliśmy się do namiotu, nie liczni zaczęli rozgrzewkę w kurtkach foliowych by za bardzo nie zmoknąć.
Gdy kazali nam się już ustawiać na linię startu deszcz nagle przestał padać, jak na zawołanie, ale nadal było bardzo pochmurno.

No i buum Strzał z Pistoletu który sygnalizował rozpoczęcie Maratonu.
Już jeden maraton miałem zaliczony, był to Maraton Solidarności wiec wiedziałem na co się porywam, był to bardzo nie udany niestety ale wiedziałem jak już się do tego zabrać, bogatszy o jedno doświadczenie, tam początek przeszarżowałem drugą połowę po prostu spuchłem, szkolne błędy, tutaj chciałem odwrotnie.
Początek biegliśmy plażą w stronę Juraty później nawrotka po 2 km i do Władysławowa, tam też nawrotka i spowrotem do Jastarni gdzie znajdowała się meta.
Start był w najgłębszym piasku, każdy wystartował ile miał sił w nogach by zająć dobrą pozycje tuż przy brzegu.
Początek chciałem bardzo spokojnie, leciałem swoim tempem, lecz po kilku minutach poczułem że za wolno i zacząłem przyspieszać, skakałem z pleców na plecy by złapać kogoś i biec równym tempem, po nawrotce udało mi się dogonić dwu osobową ekipę, ale musiałem dogonić sprintem troche, widziałem ze to jest moje tempo i staraliśmy się biec mniej więcej razem. Duże trudności mogły stanowić budowy z piasku, zamków, fortecy, przebiegając były wykopane dziury czasem dość głębokie i można było wpaść wybijając biegacza z rytmu, drugim utrudnieniem były omijanie drewnianych belek, ja starałem się skakać ale miejscami były tak wysokie że trzeba było na około obejść, w pewnym miejscu były rozsypane takie większe kamyczki to również nie należało do przyjemnych rzeczy.
Po 15 km zacząłem biec już sam, koledzy zostali w punkcie regeneracyjnym by się napoić i zjeść trochę węgli. Gdy mijałem 20 KM dostałem nagle takiej mocy, zacząłem jeszcze bardziej przyspieszać, dotychczas biegłem takim tempem by się za bardzo nie zmęczyć.
Po 25 KM już nadszedł czas na przyspieszenia tak też zrobiłem, po nawrotce w Juracie było widać ile osób jest za mną a prawie nikt mnie nie wyprzedzał od tego czasu, byłem dobrej myśli o całkiem niezły wynik, (przy każdej z tych nawrotek spisywali numery mimo że posiadaliśmy chipy)
Gdy ukazał się napis 30 km miałem w głowie tekst ze prawdziwy maraton zaczyna się dopiero na 30-35 km, coś w tym jest, ja nie czuje zmęczenia czyli jest bardzo dobrze, jedynie co to zaczęły mnie boleć nogi, już nie mogłem ze śródstopia jedynie z pięty, ale tak mi mówili przed startem obtarcia na takim dystansie musza być, nie ma lekko.
Jak zaczęło boleć to po prostu zacząłem biec jeszcze szybciej nie patrząc przed siebie tylko pod nogi bardziej, wiem ze się nie powinno ale tak mi lepiej było, czasem piasek się wtapiał w noge, następne utrudnienie, no i mijanka zawodników, czasem nie wiedziałem w którą stronę mam odbić. Najgorszy był dla mnie napis 38 km tak bardzo się męczyłem już ledwo żyłem, obliczałem w głowie już ile czasu biegne 5 km i ile mogę się jeszcze tu pomęczyć, próbowałem jeszcze wycisnąć ile się da mijałem zawodników jak by byli jacyś wykończeni.
Gdzieś w oddali widze jeszcze jednego ludka i myśle sobie jak jest jeszcze szansa by go dogonić czemu by nie spróbować, chociaż szansa nie wielka, dawałem w granicach 10-20% że może mi się udać, ale czuje że się oddala, biegłem równym tempem, lecz po pe wnym czasie zdaje mi się ze jak by trochę zaczął zwalniać, albo to ja tak przyspieszyłem, sam już nie wiem, na jedym z punktów reg zatrzymał się dłużej by się napić, ja tylko na chwile, zyskałem kilka cennych sekund.
Zaczynam rozpoznawać znane miejsca, w głowie chodzi mi po głowie to już chyba meta, ale do mety jeszcze jakieś 3 km, momentami zacząłem odpuszczać gonitwę by nie przesadzić, myślałem ze już się nie uda, przestałem patrzeć przed siebie i uświadomiłem sobie ze mi się to nie uda, byle by dobiec i ukończyć tan Maraton.
Myślami starałem być gdzie indziej ale nie zapominając o biegu, biegłem po prostu swoje tak jak potrafiłem, po chwili spojrzałem ze dzieli nas już nie wielka odległość, przyspieszyłem sprintem, byłem już na plecach, widziałem w oddali wielki balon z napisem Meta, nie wyprzedzałem, poczekałem gdy tylko wbiegniemy na głębszy piasek, wtedy właśnie się zrównaliśmy, komentator ostro nas jeszcze dusił by dać z siebie jeszcze trochę, krzyczał ze coś tam co to za walka, jeszcze mamy dwóch finiszujących, to jak walka pokoleń, tyle co zrozumiałem, odstawiłem pana przekraczając metę na 22 pozycji co dało mi w kategorii dość nieoczekiwane 3 miejsce.
Po Maratonie można było skorzystać z masażu na miejscu
Na dekoracje trzeba było się udać do Nowego Portu niestety
Tam też był posiłek regeneracyjny, medal otrzymany po ukończeniu biegu to była taka przepustka, mieliśmy wszystko za darmo, piwo, ciastka, soki, zupy, karkówka z grila
Za rok na pewno też wystartuje tylko już się przygotuje, teraz startowałem bez przygotowania pierwszy mój bieg po plaży, spróbuje obronić trzecie miejsce o ile się uda.
Impreza świetnie zorganizowana, co roku startuje coraz więcej osób.
W bieżącym roku brało udział 150 osób lecz zmieściło się w limicie 7 h tylko 96 osób co oznacza że wcale nie jest łatwo, tam nie ma górek, zbiegów, cały czas płasko i piasek.
Impreza godna polecenia !!! świetna atmosfera
Dziękuję tym co trzymali za m nie kciuki, bez was bym nie dał rady

Wyniki



Kategoria BIEGI


  • DST 42.20km
  • Czas 03:47
  • VAVG 5:22min/km
  • Aktywność Bieganie

XX Maraton Solidarności

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 30.09.2013 | Komentarze 0

W dniu dzisiejszym odbył się tzw. „XX Maraton Solidarności” na start stanęło ok. tysiąca uczestników. Mój plan był taki by się do Maratonu przygotować.
Zdarzenia losowe czyli kontuzje uniemożliwiły to.
Mój debiut i start odbył się z tzw. partyzanta, (bez żadnego przygotowania).
Nie wiedziałem jak się zabrać za tą sztukę, chciałem jedynie ukończyć.
Zacząłem czytać na temat przygotowania, podejścia co do pierwszego startu, mnóstwo artykułów przeczytałem.
W większości prześledzonych art. pisano jedną rzecz która się ciągle powtarzała, „pierwszy Maraton nie należy nastawiać się na wynik, trzeba po prostu przebiec by zobaczyć jak jest” za drugim razem będziesz bogatszy o jedno doświadczenie i możesz pokusić się o dobry czas.
Cos w tym jest, przekonałem się że to były bardzo mądre słowa.
Maraton rozpoczynał się w Gdyni biegł przez Gdańsk, pętla Westerplatte, meta była ustanowiona w Gdańsku na końcu ul. Długiej.
Na początku chciałem biec na czas 4h, w miarę rozpoczęcia Maratonu apetyt wzrósł do 3h30
Nie wiedziałem na czym polega udział w Maratonie, okazało się że co jakiś czas są tzw. Zające lub Pacermani jak na nich mówią, są to ludki z balonikami na których jest napisany czas i muszą się tego czasu trzymać, oni nie mogą robić życiówek.

Start nastąpił o godz. 10:00
Ruszyliśmy bardzo wolnym tempem, spacerkiem ale nie można było za szybko.
Trzymałem się Zająca z czasem 3h30 taki miałem taki plan, bardzo dużo rzeczy się od niego dowiedziałem np. jak należy układać ciało na zbiegach, podbiegach, kiedy należy pić, kiedy jeść a kiedy już nie warto bo już nie pomaga, np. jeść należy do 20 km później już nie warto, zalecał nam jeśli ktoś ma jakieś żele/banany/batony to wchłonąć przed 20 km bo później nie ma sensu.
Gdy dobiegałem do Sopotu odłączyłem się od grupy, było mi za wolno, dogonił mnie Viking próbowałem trzymać równe tempo razem z nim.
Biegliśmy razem. W Sopocie zobaczyła nas Sylwia, zrobiła bardzo fajną fotkę.
Po jakimś czasie poczułem zmęczenie w okolicach 25 km gdy dobiegałem do Gdańska, odpuściłem i biegłem swoim tempem.
Straż Pożarna zrobiła fontanny wody przez które można było przebiec by się ochłodzić, były tablice informujące który to kilometr, rozmieszczone co 5 km.
Bardzo dużo kibiców na trasie, dawali motywacji.
Najgorszy odcinek to był wbieg na Westerplatte, nie dość ze nikogo prawie nie było, to tam właśnie spotkało mnie tzw. odcięcie, to był 30 km, mówią że Maraton się zaczyna między 30-35 km w tych granicach zawodnicy przechodzą najczęściej kryzys.
Po ukończeniu Maratonu byłem załamany ze to mnie spotkało, ale po pewnym czasie cieszyłem się, wiedziałem jak należy walczyć, wygrałem z tym, może dzięki temu w Jastarni poszło mi dużo lepiej.
W pewnym momencie psychika mi stanęła, chciałem się zatrzymać i iść, kolega który jeździł na trasie rowerem powiedział bym nie robił tego, to najgorsze wyjście, można truchtać ale nie zatrzymywać się, zastygną mięśnie i można już wogle nie ruszyć.
Do końca zostało ok. 12 km zacząłem truchtać i w myślach miałem następny punkt z wodą, udało się przytruchtać te 12 km, dużo osób mnie wyprzedzało, wiedziałem że czas będę miał bardzo słaby, dogonił mnie zając z czasem 3h30 z którym tak dzielnie biegłem, z grupki 30-40 osób zrobiło się nagle ok. 10 niespełna, próbowałem jeszcze za nim podbiec, ale nic z tego, nogi z ołowiu, bardzo dużo osób na tym odcinku łapał skurcz.
Truchtałem spokojnie, do Gdańska został jedynie podbieg, mimo kryzysu nie zwalniałem tempa, ciało zaczęło się dziwnie zachowywać, gorzej nawet widziałem, prawie jak przez mgłę. Po jakimś czasie wbieg na Długą i to już metry dzieliły od mety, widzę gdzieś w oddali, nikt za mną nie biegnie, spokojnie przekraczam linie mety w samotności.
W nagrodę dostałem medal i wodę.
Po przekroczeniu mety padłem, skurcze złapały, ledwo mogłem chodzić.
Na drugi dzień za to miałem takiego kaca, jeśli ktoś chce się przekonać czym jest kac niech przebiegnie Maraton.
Ukończyłem z wynikiem 3h47 min, miało być tak pięknie, niestety trochę za wysoko mierzyłem, gdy rozstałem się z grupą biegłem na czas 3h15 to było zbyt szybko jak na pierwszy bieg Maratoński i to jeszcze bez przygotowania.
Cieszę się ze miałem wiernych kibiców przed Startem i na Trasie, dzięki wam udało mi się pokonać Westerplatte bez zatrzymywania, dawało motywację i siłę w walce z samym sobą.
Polecam każdemu by pokonał Maraton, uczy pokory, daje siłe.
Do zobaczenia na następnych biegach.

Wynik:
Open: 250/739
Kat M3: 234/664

Pełne Wyniki



Kategoria BIEGI


  • DST 15.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:07
  • VAVG 4:28min/km
  • Aktywność Bieganie

Wdzydzka 15-tka

Sobota, 10 sierpnia 2013 · dodano: 22.08.2013 | Komentarze 0

W Dniu dzisiejszym odbyła się kolejna Edycja z cyklu Kaszuby Biegają, tym razem w przepięknej miejscowości Wdzydze Kliszewskie koło słynnego Hotelu Niedźwiadek, było to bieg na 15 km głównie po leśnych drogach. Dzień wcześniej strasznie padało rano również, pogoda nie nastawiała optymizmem lecz po południ to się zmieniło, było bardzo ciepło.
Na miejscu jak to na zawodach bywa spotkałem sporo znajomych.
Na starcie zameldowało się ok. 230 uczestników
Ustawiliśmy się z ekipą Biegamyrazem bliżej początku, od razu narzucone zostało ostre tempo. Początek to ciągnący się asfalt aż do pierwszego zakrętu gdzie wbiegaliśmy do lasu aż do samej mety, tylko ty i las oraz twoja psychika.
Utrudnieniem było miejscami spora ilość piasków, trasa na ogół płaska, pod koniec zaczęły się góreczki, podbiegi, jeden był techniczny z korzeniami słynny z wyścigów rowerowych typu XC. Ja ten bieg chciałem potraktować jako sparing przed Maratonem Solidarności, niestety narzuciłem zbyt mocne tempo na początku później musiałem nieco zwolnić.
Czas miałem trochę lepszy niż w Luzinie także nie jestem zbytnio rozczarowany, lecz mogło by być lepiej, będzie trzeba nadrobić.
Do zobaczenia na Maratonie Solidarności

Więcej zdjęć pod linkiem? Galeria

Wyniki:
Open: 78/230
Kat. 38/104





Kategoria BIEGI


  • DST 21.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 4:48min/km
  • Aktywność Bieganie

33 Półmaraton Gochów

Sobota, 1 czerwca 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 0

Dziś postanowiłem pierwszy raz wziąść udział w słynnej połówce, z opowiadań doświadczonych biegaczy słyszałem ze ten maraton jest bardzo trudny, ciężkie podbiegi, falisty teren. Miasto zawodów było tam gdzie słynne zawody rowerowe SkandiaMaraton Team, park zawodów znałem bardzo dobrze.
Na starcie stanęło ponad 300-stu biegaczy z różnych miast, na miejscu spotkałem również kilku znajomych, min Olka z Biegamyrazem.pl
Zaczęliśmy biec mniej więcej tak jak Kaszubską Piętnastkę w Luzinie, bardzo spokojnie na luzie, po przebiegnięciu kilku kilometrów przyspieszaliśmy, na trasie było dużo kibiców, praktycznie cała trasa w kibicach, aż miło się biegnie gdy tłum Cię dopinguje.
Pętla miała coś ponad 10 km, my mieliśmy do pokonania dwie pętle, część osób zrezygnowało po pierwszym kółku.
Pogoda tym razem dopisała, było bardzo ciepło, straż pożarna miała zrobione fontanny wody, kto chciał mógł przebiec przez nie i się ochłodzić, co jakiś czas bufety, woda,izotoniki, gąbki z mokrą wodą, pomarańcze, banany każdy mógł coś wybrać dla siebie.
Po przebiegnięciu pierwszej pętli troche się zadyszałem, lekko kolka mnie złapała, musiałem zwolnić i złapać trochę oddechu, miałem w myślach, to tylko jeszcze 10 km nic wielkiego, przebiegaliśmy przez ośrodek gdzie odbywało się wesele, mieli atrakcję, dość głośno kibicowali nam.
Dogoniłem chłopaka i za nami nikogo nie było, cisnęliśmy w dwójkę razem zmieniając się co jakiś czas, lecz po jakimś czasie wyrwałem do przodu, każdy podbieg staraliśmy się mocno cisnąć by trochę na zbiegu wyluzować, gdy zbliżaliśmy się ku końcowi osoby z mojej grypy z którymi biegłem zaczęli mocno przyspieszać, zacisnąłem zęby i razem z nimi, ze swojej grypy finiszującej dobiegłem jako drugi z niewielką stratą, jako ze to był mój pierwszy start w pół maratonie jestem bardzo zadowolony z wyniku.
Zachęcam za rok, ta połówka daje w kość, a atmosfera jest świetna, bez porównania dużo lepsza niż na maratonach rowerowych.

Wyniki:
Open: 80/356
Kat.: 31/110






Kategoria BIEGI


  • DST 10.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 00:44
  • VAVG 4:24min/km
  • Aktywność Bieganie

IV Bieg Wokół Pasłęckich Murów Obronnych

Niedziela, 26 maja 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 0

Dziś odbył się bieg na 10 KM pt.”Bieg Wokół Pasłęckich Murów Obronnych”
Pierwszy raz na oczy widziałem startującą Elite która przyjechała z Kenii, nie ma się co dziwić nagrody były pieniężne, wygrany otrzymał 1500 zł
Pętla liczyła ok. 1,2 km, trasa nie była łatwa, mało miejsca żeby złapać oddech, na końcu okrążenia ostry podbieg z kocich łbów dawał we znaki, trasa koło murów mocno zdradliwa, górzysta, zbieg, podbieg, biegłem zsapany ale starałem utrzymać równe tempo, co później moim zaskoczeniem obyło się ponieważ stanąłem na 3 miejscu podium.

Wyniki:
Open: 25/70
Kat. 3/13




Kategoria BIEGI


  • DST 15.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:11
  • VAVG 4:44min/km
  • Aktywność Bieganie

Luzino - II Kaszubstka Pietnastka

Sobota, 25 maja 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 0

Dziś postanowiłem pierwszy raz przebiec 15 KM, na miejsce pojechałem sam kolejką z rowerkiem, nie znając terenu wyruszyłem nieco wcześniej, jak się okazało dużo za wcześnie, trafiłem bez problemów.
Pogoda nie rozpieszczała, było bardzo zimno, lecz na bieg pogoda idealna.
Biuro zawodów m nie zaskoczyło, ujrzałem na swoje oczy tak piękną szkole jaka się tu znajduje, widok przepiękny jak by to był Hotel, w środku tak zadbane, aż serduszko się uśmiechało, już wiedziałem na początku ze to będzie impreza o której nie zapomnę nigdy.
Na miejscu spotkałem sporo znajomych min z Teamu „BiegamyRazem.pl”
Speeker przez mikrofon opowiadał nam o trasie na co mamy zwrócić szczególną uwagę, np. że początek biegnie leśną drogą do punktu widokowego koło diabelskiego kamienia i nawrotna, na końcu za to jest taka góreczka co organizator objeżdżając trasę nie mógł podjechać, to są rzeczy niby błache ale bardzo potrzebne do wiadomości, wiedziałem ze ta góra na koniec da nam w kość jako finisz.
Na starcie stanęło do rywalizacji 300 zawodników, jako że pierwszy raz zacząłem rywalizacje na 15 km zacząłem bardzo ostrożnie by znów jakiegoś głupstwa nie popełnić, ale wszyscy biegli bardzo wolno nie tylko ja.
Po niespełna 5 KM narzuciłem dość mocniejsze tempo i zacząłem wyprzedzać coraz to większe grupki biegaczy, dobiegłem do momentu gdzie mogłem się podczepić pod jakąś grupkę o podobnym poziomie kondycyjnym.
Kibice na trasie dawali motywacje i serce do biegu, coś pięknego, zupełnie inna bajka niż rower, w pewnym momencie aż zachciało mi się płakać, nie wierzyłem ze to się dzieje naprawdę, że to jakiś sen.
Trasa przebiegała większość dróg po terenie, małą część po asfaltach, bardzo dużo kibiców na trasie, gdy zbliżaliśmy się do mety w domkach były wystawione wielkie ogromne głośniki i speeker motywował w rytm muzyki, organizacja spisała się na medal, to jest najlepsza impreza w której brałem udział, z całego serca namawiam na udział w przyszłym roku, szczególną zachętą jest to że mają dość fajnych sponsorów i jest ok. 200 nagród do rozlosowania wśród startujących, lecz żeby dostać trzeba być osobiście.
Ja niestety troche przemarzłem i że byłem rowerem szybko się zmyłem, niestety coś wylosowałem, jeszcze była zabawa przy losowaniu, organizator zadawał pytania, ale takie na które każdy znał odpowiedź, chodziło żeby było śmiesznie np. jaki dziś jest dzień, jak dziś jest sobota to co będzie za dwa dni?, co dostawał każdy uczestnik który przekroczył metę itp. Wiele innych, zabawa była przednia, serdecznie namawiam, te 15 km w Luzinie to sama przyjemność, tak dobrze to mi się jeszcze nigdy nie biegło. Do zobaczenia !!!

Moje miejsca:
OPEN: 109/300
Kat. 44/80


Kategoria BIEGI


  • DST 9.20km
  • Teren 9.20km
  • Czas 00:45
  • VAVG 4:53min/km
  • Aktywność Bieganie

Bieg Górski na Wieżycę

Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 0

Dziś postanowiłem wziąść udział w kolejnych zawodach biegowych, tym razem koło słynnego Szymbarku, pt. „Bieg Górski na Wieżycę”
Pogoda dopisała było bardzo ciepło, trasa była mało ciekawa, sporo asfaltów, ciężkie podbiegi, organizacyjnie nie wspominam tego dobrze, bufety, woda gazowana, na takich zawodach nie powinno się dawać wody gazowanej i to jeszcze nagrzanej na słońcu.
Od początku narzuciłem zbyt ostre tempo, mieliśmy do pokonania dwie pętle na wieżę widokową Wieżyca, tu też słowa krytyki dla organizatorów, w tym momencie powinna być mata dla zawodników by nie oszukiwali, nic takiego nie było, ten kto chciał mógł jedną pętle pokonać i nikt by się nie skumał, na pewno tacy się znaleźli.
Gdy udało mi się pokonać te dwie pętle już zacząłem odczuwać kolkę, zaczęła mnie łapać, musiałem biec coraz wolniej by złapać oddech, to była kwestia czasu, źle zrobiona rozgrzewka wychodzi, trasa biegł przez część drogami szutrowymi w miare płaskimi troche zbiegów i dość męczące podbiegi, starałem się nie stawać, podbiegać nawet na tych najbardziej stromych i to się udawało, 3 km do mety kolka puściła ale to było zbyt późno by nadrabiać stracony czas, start zaliczam do nieudanych, większość biegu biegłem z kolką co nie należy do przyjemnych rzeczy, ale mam nauczkę, następnym razem mam nadzieje będzie lepiej, jedynie z czego mogę się cieszyć to ze udało mi się wygrać finisz.

Mój wynik:
Open 51/200
Kat. 26/86





Kategoria BIEGI


  • DST 9.00km
  • Czas 00:51
  • VAVG 5:40min/km
  • Podjazdy 201m
  • Aktywność Bieganie

Salomon X-Trial Gdynia 2013

Sobota, 27 kwietnia 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 0

Po zimowych treningach biegowych których przygotowywał nas Kuba Krzyżak postanowiliśmy większą grupą wspólnie wziąć udział w zawodach pt. „Salomon X-Trial 2013” które odbywały się w Gdyni na Witominie koło Leśniczówki.
Limit uczestników wynosił max 500 osób.
Pogoda niestety była kiepska, bardzo zimno myślę że ok. setka z zapisanych osób mogła odpuścić i nie dotrzeć, pogoda zbytnio nie zachęcała. Był to bieg dla prawdziwych twardzieli, ja również nie byłem w komfortowej sytuacji, niestety po 2 tyg. przerwie spowodowanym przeziębieniem, nie wiedziałem jak to wszystko się potoczy a trasa bardzo wymagająca słyszałem z opowieści bardziej wprawionych biegaczy, którzy mieli obcykany teren.
Na miejsce przyjechałem z kolegą Marcinem Lipieckim, spotkaliśmy kilku znajomych z grupy XTRainer do której również należymy, ustawiliśmy się gdzieś mniej więcej w połowie stawki, na dzień dobry czekał nas dość spory podbieg.
Szybko zaatakowałem, kondycje miałem nadrobioną z treningów rowerowych i nie straszna mi były podbiegi, jak jest górka to zaraz będzie zbieg, trasa ogólnie była bardzo interwałowa, jedna z lepszych.
Minusem tej imprezy było brak bufetu na trasie chodź w taką pogodę to nie było koniecznie, było bardzo zimno, na trasie gdy biegliśmy rozgrzani cali, niektórym by się przydało, woda jedynie była po zakończeniu zawodów.
Po takiej przerwie nie sądziłem ze tak dobrze mi będzie szło, musiałem w pewnym momencie zwolnić ponieważ czułem ze kolka mnie już zaczyna łapać a to nic przyjemnego, to było jakieś 5 km do mety, dogonił mnie w tym momencie Jankes i mów że ok. 3 km do końca.
Próbuje złapać równy oddech, po kilku minutach nabieram szybszy rytm, chwile zaczynam wlec się na jego plecach w końcu wyprzedziłem, ostatnia górka prowadząca do mety to niczym podjazd z rowerowych zawodów XC, już ledwo żywi z wielkim zmęczeniem wdrapujemy się, słychać tylko gdzieś w tyle jak ktoś przeklina ścianę płaczu, gdy zbliżaliśmy się do mety kibice dawali sił i mobilizacji by jeszcze trochę, odrobinę zacisnąć zęby i dać jeszcze trochę serca walki.
W Klasyfikacji Open uzyskałem dość dobre 67 miejsce, zadowolony z występu.

Okazało się później że to był przełomowy mój okres, od tych zawodów zaczęło się dalsze moje bieganie.
Zawody i treningi z Kubą miały ogromny wpływ na moje dalsze bieganie, zawsze miałem problemy z bieganiem, nie nawiedziłem biegać !!!
Od tej chwili wszystko uległo zmianie, obrót o 180 o
To wszystko się dziś zmieniło, z nienawiści przerodziło się w wielką miłość do biegania.
Jeszcze nie tak dawno traktowałem sport rowerowy jako jedność, tylko rower i nic więcej, teraz stałem się bardziej uniwersalny, rower, bieganie, crosfit itp.
Dziękuję za wszystko całej grupie XTrainera która wpłynęła na to co robię .
Do zobaczenia na Treningach lub zawodach

ślad zapisany przez GPS: Salomon X-Trial 2013




Kategoria BIEGI