Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrHabaj z miasteczka GDYNIA. Mam przejechane 7858.00 kilometrów w tym 4578.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 20914 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrHabaj.bikestats.pl
  • DST 42.20km
  • Czas 03:47
  • VAVG 5:22min/km
  • Aktywność Bieganie

XX Maraton Solidarności

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 30.09.2013 | Komentarze 0

W dniu dzisiejszym odbył się tzw. „XX Maraton Solidarności” na start stanęło ok. tysiąca uczestników. Mój plan był taki by się do Maratonu przygotować.
Zdarzenia losowe czyli kontuzje uniemożliwiły to.
Mój debiut i start odbył się z tzw. partyzanta, (bez żadnego przygotowania).
Nie wiedziałem jak się zabrać za tą sztukę, chciałem jedynie ukończyć.
Zacząłem czytać na temat przygotowania, podejścia co do pierwszego startu, mnóstwo artykułów przeczytałem.
W większości prześledzonych art. pisano jedną rzecz która się ciągle powtarzała, „pierwszy Maraton nie należy nastawiać się na wynik, trzeba po prostu przebiec by zobaczyć jak jest” za drugim razem będziesz bogatszy o jedno doświadczenie i możesz pokusić się o dobry czas.
Cos w tym jest, przekonałem się że to były bardzo mądre słowa.
Maraton rozpoczynał się w Gdyni biegł przez Gdańsk, pętla Westerplatte, meta była ustanowiona w Gdańsku na końcu ul. Długiej.
Na początku chciałem biec na czas 4h, w miarę rozpoczęcia Maratonu apetyt wzrósł do 3h30
Nie wiedziałem na czym polega udział w Maratonie, okazało się że co jakiś czas są tzw. Zające lub Pacermani jak na nich mówią, są to ludki z balonikami na których jest napisany czas i muszą się tego czasu trzymać, oni nie mogą robić życiówek.

Start nastąpił o godz. 10:00
Ruszyliśmy bardzo wolnym tempem, spacerkiem ale nie można było za szybko.
Trzymałem się Zająca z czasem 3h30 taki miałem taki plan, bardzo dużo rzeczy się od niego dowiedziałem np. jak należy układać ciało na zbiegach, podbiegach, kiedy należy pić, kiedy jeść a kiedy już nie warto bo już nie pomaga, np. jeść należy do 20 km później już nie warto, zalecał nam jeśli ktoś ma jakieś żele/banany/batony to wchłonąć przed 20 km bo później nie ma sensu.
Gdy dobiegałem do Sopotu odłączyłem się od grupy, było mi za wolno, dogonił mnie Viking próbowałem trzymać równe tempo razem z nim.
Biegliśmy razem. W Sopocie zobaczyła nas Sylwia, zrobiła bardzo fajną fotkę.
Po jakimś czasie poczułem zmęczenie w okolicach 25 km gdy dobiegałem do Gdańska, odpuściłem i biegłem swoim tempem.
Straż Pożarna zrobiła fontanny wody przez które można było przebiec by się ochłodzić, były tablice informujące który to kilometr, rozmieszczone co 5 km.
Bardzo dużo kibiców na trasie, dawali motywacji.
Najgorszy odcinek to był wbieg na Westerplatte, nie dość ze nikogo prawie nie było, to tam właśnie spotkało mnie tzw. odcięcie, to był 30 km, mówią że Maraton się zaczyna między 30-35 km w tych granicach zawodnicy przechodzą najczęściej kryzys.
Po ukończeniu Maratonu byłem załamany ze to mnie spotkało, ale po pewnym czasie cieszyłem się, wiedziałem jak należy walczyć, wygrałem z tym, może dzięki temu w Jastarni poszło mi dużo lepiej.
W pewnym momencie psychika mi stanęła, chciałem się zatrzymać i iść, kolega który jeździł na trasie rowerem powiedział bym nie robił tego, to najgorsze wyjście, można truchtać ale nie zatrzymywać się, zastygną mięśnie i można już wogle nie ruszyć.
Do końca zostało ok. 12 km zacząłem truchtać i w myślach miałem następny punkt z wodą, udało się przytruchtać te 12 km, dużo osób mnie wyprzedzało, wiedziałem że czas będę miał bardzo słaby, dogonił mnie zając z czasem 3h30 z którym tak dzielnie biegłem, z grupki 30-40 osób zrobiło się nagle ok. 10 niespełna, próbowałem jeszcze za nim podbiec, ale nic z tego, nogi z ołowiu, bardzo dużo osób na tym odcinku łapał skurcz.
Truchtałem spokojnie, do Gdańska został jedynie podbieg, mimo kryzysu nie zwalniałem tempa, ciało zaczęło się dziwnie zachowywać, gorzej nawet widziałem, prawie jak przez mgłę. Po jakimś czasie wbieg na Długą i to już metry dzieliły od mety, widzę gdzieś w oddali, nikt za mną nie biegnie, spokojnie przekraczam linie mety w samotności.
W nagrodę dostałem medal i wodę.
Po przekroczeniu mety padłem, skurcze złapały, ledwo mogłem chodzić.
Na drugi dzień za to miałem takiego kaca, jeśli ktoś chce się przekonać czym jest kac niech przebiegnie Maraton.
Ukończyłem z wynikiem 3h47 min, miało być tak pięknie, niestety trochę za wysoko mierzyłem, gdy rozstałem się z grupą biegłem na czas 3h15 to było zbyt szybko jak na pierwszy bieg Maratoński i to jeszcze bez przygotowania.
Cieszę się ze miałem wiernych kibiców przed Startem i na Trasie, dzięki wam udało mi się pokonać Westerplatte bez zatrzymywania, dawało motywację i siłę w walce z samym sobą.
Polecam każdemu by pokonał Maraton, uczy pokory, daje siłe.
Do zobaczenia na następnych biegach.

Wynik:
Open: 250/739
Kat M3: 234/664

Pełne Wyniki



Kategoria BIEGI



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa obser
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]